-Ja nie wiem. -Powiedziałam cicho i tak jak Mango powoli się wycofywałam ,a Alphy warknęły głośnej i wilk z tym stworem wynieśli się z terenów Watahy Południowych Puszczy. Alphy gdzieś poszły ,a ja i Mango poszliśmy w drugą stronę. Szliśmy tak z pół godziny nie odzywając się ,ale w końcu uderzyłam głową o jedno z tych drzew:
-Ała! -Krzyknęłam na głos.
Po czym dodałam:
-Co jest nie tak z tymi drzewami?
-Ja nie wiem ,ale są zaje*iście krzywe! -Krzyknął Mango i wskoczył na jedno.
Ja zaraz za nim i trochę się bawiliśmy na tych krzywych drzewach. W końcu nadszedł zmrok i Mango zobaczył jakieś światło po czym powiedział do mnie:
-Chodź zobaczymy co tam jest.
-No...dobrze chodźmy.
Poszliśmy i naszym oczom pokazał się ta jaskinia:
-Ale się świeci. -Powiedziałam.
Mango patrzył na to ,a mi przypomniało się że od dawna nic nie jadłam. Wyszłam na chwilę i zobaczyłam jakąś sarnę. Pognałam w jej kierunku ,a Mango za mną i po kilku minutach sarna była gotowa do zjedzenia.
-Smacznego. -Powiedziałam i uśmiechnęłam się do Mango.
Zaczęliśmy jeść. Po 30 minutach sarny nie było... znaczy były jej kości. Wróciliśmy do jaskini i położyliśmy się spać. Kiedy rano wstaliśmy i wyszliśmy przestałam kumać wszechświat. Zobaczyłam to:
-Mango chodź na chwilę! -Krzyknęłam.
Kiedy Mango wyszedł stanął tak jak ja. Wryty w ziemię. W końcu spytałam go:
-Mango co jest nie tak?
<Mango?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz