piątek, 13 października 2017

*

Ktoś jeszcze pamięta o tym blogu? xD

sobota, 25 marca 2017

No hej

Wchodzi tu ktoś?

czwartek, 28 lipca 2016

Witam...

... po dłuższej przerwie.
Wiele spraw przemyślałam i doszłam do tego, że WPP musi istnieć. Tyle serc, które włożyły wkład w tę watahę, sprawia, że nie mogę o niej zapomnieć. 
I z tego miejsca chciałabym podziękować całej ekipie: Morte, Lunie, Mango, którzy po kilku(nastu) próbach zmobilizowali mnie do napisania tutaj czegokolwiek.
Wprowadzę na bloga kilka poprawek, coś się doda, coś się usunie i znów będzie sprawny, znów będzie można tu wysyłać formularze i opowiadania. 
Teraz będzie trochę lepiej, mimo tego mam obawy, że to znów nie wyjdzie, ale nie pozostaje nic innego, jak ruszyć zad i po prostu ruszyć z WPP.
Mam nadzieję, że znajdzie się kilkoro starszych członków, którzy tu wrócą. Oczywiście nowych także zapraszam. :)
Pozdrowienia,
Pani Sangster.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Dobra...

301 dzień WPP.

Oj, szybko zleciało...

Wracając do tematu - Wakacje się kończą, co powinno równać się z większą aktywnością tego spróchniałego bloga. Każdy, kto do 15 września nie napisze opowiadania... Bedę zmuszona go wyrzucić. Po prostu. 

Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to nic się nie zmieni.
Jeśli macie jakąś ciekawą propozycję, odsyłam na PW lub do komentarzy. :)

Pozdrowienia!

wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Flame CD Yennefer, Undertaker'a

- No... Dobrze... Ale nie możemy wziąć na przykład Mad'a? Grabarza się boję...
- Flame. Proszę, zrób to... Jesteś nam potrzebny.
-Ehh... Ok. Ale będę szedł albo przed, albo za wami.
- Dzięki! Widzimy się za dwie godziny przed lasem, pasuję? - Spytała wadera.
- Jasne - Odparłem.
Yennefer wstała i wyszła z groty. Ja zostałem tam z Delthą, który zasypiał. Musiał być wykończony dzisiajszym patrolem lasu. Patrzałem się w ogień, który przed chwilą rozpaliłem. Płomyki tańczyły mieniąc się na czerwono i żółto.

<Yen, Grabarz? CZY WY MUSICIE MNIE WE WSZYSTKO PLĄTAĆ? XD>

Od Yennefer CD Undertaker'a

Basior zaprowadził mnie do swojej jaskini, co jakiś czas po drodze wybuchając napadem śmiechu. Usiadłam przy wejściu.
- Więc...? - Spytał.
- Potrzebuję twojej pomocy - Powiedziałam.
- W czym?
- Potrafisz tropić zwłoki z niemałej odległości. Właśnie do tego jesteś mi potrzebny. Dawna przyjaciółka wysłała mi jastrzębia z wiadomością. Moja matka zaginęła idąc do pewnej zakazanej krainy. - Westchnęłam. - Nie mogą znaleźć zwłok. Pomożesz?
- Hmm... Jeśli chodzi o zwłoki, a ty tak ładnie prosisz... Niech będzie. Kiedy ruszamy? - Spytał.
- Jak najwcześniej - Odparłam.
- W porządku, za dwie godziny. Będziemy przemierzać Puszczę Południa nocą. Pasuje?
- Tak.
Wróciłam do głównej jaskini znajdującej się w dolinie. Zajęłam miejsce przy ogniu, którym bawił się Flame. Pomyślałam, że mógłby się przydać i oświetlać nam drogę.
- Flame? - Spytałam szturchając basiora.
- Taaaak? - Odparł uśmiechając się.
- Masz dziś czas? I kilka następnych dni także?
- Owszem, a co?
- Potrzebuję twojej pomocy.
- Mów, co ci  leży na sercu - Powiedział basior z powagą.
- Otóż... Wyruszysz ze mną i z Undertakerem...
- Z nim? Muszę?
- Ehh... Tak. Moja matka zaginęła w zakazanej krainie, a on ma mi pomóc. Twojej pomocy potrzebuję tak samo jak jego - Wyjaśniłam.

<Flame? Grabarzu? c:>

Od Undertaker'a

Z nosem przy ziemi szedłem przez łączkę. Próbowałem coś wytropić, ale nic z tego. Ngle wpadłem na coś... Miękkiego. I futrzastego. Natychmiast zerwałem się na nogi.
- Co do... Yennefer? Cześć! - Wykrzyknąłem. - Jakimś cudem nie mogłem cię wyczuć...
- Właśnie do ciebie szłam.
- Do mnie? A cóż takiego może cię sprowadzać w moje skromne progi? - Spytałem.
- Mam sprawę. Pilną - Powiedziała wadera z niemałą powagą, od której zachciało mi się śmiać.
- Dobrze, zapraszam.

<Yen? Cóż to spraaawaaa? :3>

środa, 5 sierpnia 2015

Powitajmy Samuela!

Everything is good but some things are better. by Lupus--Nocte

Imię: Samuel
Pseudonim: Sam
Płeć: Basior
Wiek: 2 lata
Charakter: Samuel jest zwykle jest arogancki,staroświecki i cyniczny ale nikt mu nie zarzuci,że jest tchórzem czy kłamcą.Ha!Co do szczerości..jest brutalnie szczery (No chyba,że to nie jest w jego interesie). Nie jest zbyt towarzyski i biegle posługuje się sarkazmem. Na początku znajomości jest nieufny i zdystansowany.Dosyć trudno go zdenerwować,lecz jedyny sposób walki jaki uważa za słuszny to walka na słowa. Lubi denerwować ludzi i gardzi zasadami,bo uznaje jedynie własne. Czasem bywa minimalnie mizantropiczny. Jest odpowiedzialny i kreatywny, preferuje niestandardowe i radykalne metody dążenia do celu. Mimo wszystko zawsze ma jakiś cel w swoich działaniach. Nie prosi o "dziękuję" i leczy dla siebie nie dla sławy czy wdzięczności.Jego motto brzmi "Wszyscy kłamią",więc zwykle mało kieruje się ględzieniem pacjentów a bardziej szczerym badaniom. Uwielbiam zagadki medyczne i nudzi się zwykłymi przypadłościami.
Rasa:Wilk
Moce: Jest telepatą ale bardzo słabym.
Stanowisko: Uzdrowiciel
Hierarchia: Zwykły wilk
Zauroczenie:Raaaczej..nie.
Partner:Nie ma.
Rodzina:Kocha swoją matkę Marry,lecz nie przepada za swym ojcem Eliotem.
Potomstwo:Nie,dzięki.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od Deu

Słońce wychylało się nieśmiało zza szarych chmur. Dzień nie należał do najcieplejszych, ale mi to nie przeszkadzało. Spacerowałam po mokrych od deszczu liściach i mchu.
Nucąc kołysankę, którą śpiewała mi matka zanim mnie zostawiła przeszłam przez tereny watahy.
Zaobserwowałam, że na nasze tereny powraca coraz więcej zwierząt co było dobrym znakiem.
Wataha się powiększała. Coraz więcej wilków decydowało się do nas dołączyć co niezmiernie nas cieszyło. Przeszłam jeszcze kilka metrów i doszłam do wodopoju. Woda była pyszna i orzeźwiająca. Gdy tak piłam czułam się obserwowana. Podniosłam wzrok znad wody i ujrzałam jakiegoś basiora stojącego w wodzie niecały metr ode mnie i przyglądającego mi się. Moje serce zabiło mocniej a ja cofnęłam się przestraszona.
<Basiorze?>

piątek, 17 lipca 2015

Od Mad'a CD Undertaker'a

- Noo... Chyba sądzę.- Powiedziałem niepewnie, nadal trzęsąc się z przerażenia.
- No, ochłoń już. Żyjesz, masz się dobrze, tego cholerstwa już nie ma, możesz być spokojny.- Uspokajał mnie Grabarz.
Odpowiedziałem mu kiwnięciem głowy. Ruszyliśmy w stronę jaskini. Zważywszy na to, że mój towarzysz dość szybko chodził, musiałem truchtać, aby za nim nadążyć. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o jezioro skałek. Undertaker leżał nad wodą, a ja pobiegłem do lasu po pewną rzecz. Po kilku minutach wróciłem do niego z zającem w pysku.
- Proszę bardzo!- Powiedziałem, kładąc przed nim truchło.
Miałem nadzieje, że go zje, ale po grabarzu-nekrofilu można się spodziewać wszystkiego...

>Undertaker?<

Od Zary

Kolejny nudny, mroczny w moim życiu dzień. Wszędzie wokół leżały zwłoki, czyli wszystko w normie. Nie cierpiałam swojego życia i z dnia na dzień myślałam że to wszystko, że nic, NIC nie ma sensu. Wracając do rzeczy...przechadzałam się właśnie po lesie, pełnym zwłok. Nagle usłyszałam rozpaczliwe wycie. Ktoś chciał, by mu pomóc. Ruszyłam, nie obawiałam się niczego i chwile potem zobaczyłam...wyjca, atakującego wilczycę. Rozpędziłam się i skoczyłam na wyjca, raniąc go w szyję.
-Na co czekasz do jasnej chol*ry?! Na zaproszenie?! Wiej!- Wrzasnęłam.
Niestety wadera stała jak wryta. Zaczęłam tkać krew wyjca i zmusiłam go do ucieczki, ja natomiast ruszyłam z prędkością światła, chwyciłam waderę za łapę i odstawiłam ją dobre pięć kilometrów od miejsca zdarzenia. Już, już chciałam wrócić do mojej jaskini oddalonej około dwadzieścia kilometrów, na północ. Jednak wadera przerwała mi mój plan, i chyba na szczęście..Zaczęła:
-Jestem Veronica i należę do watahy Południowych Puszczy, a ty? Jak się nazywasz? Należysz gdzieś? -Zadawała mnóstwo pytań.
W końcu ją uciszyłam i powiedziałam na jednym oddechu:
-Jestem Zara i nigdzie nie należę. A... i gdzie jest ta Wataha Południowych Puszczy? Gdzie alpha?
-Deltha...pewnie w swojej jaskini.
-Zaprowadź mnie.
-No dobra...ale to spory kawałek stąd, około trzydzieści kilometrów, całe trzy godziny drogi...zaprowadzę cie jutro.
-W którym to jest kierunku?
Wadera wskazała zachód.
-Chwyć mnie za łapę.
-Po co?- Spytała zdziwiona.
-Zaufaj mi.
Wadera z lekkim strachem chwyciła mnie za łapę. Ruszyłam z prędkością światła. Nie minęła minuta, a byliśmy na miejscu. Byłam lekko zziajana ( w końcu było dopiero południe). Zauważyłam jakiegoś basiora. Pewnie, kroczyłam przed siebie. Basior okazał się w sumie ok i przyjął mnie do watahy. Postanowiłam się trochę rozejrzeć i poprosiłam, by Veronica mnie oprowadziła...
<Veronica?>

Od Undertaker'a CD Yennefer

Dno było czyste. Jak najszybciej się wynurzyłem. Siedziałbym tam jeszcze, ale powietrza brak...
- Nic nie ma - Powiedziałem. - Niestety.
Wadera podeszła do wody i przyglądała mi się.
- Co?
- Nic, nic. Śmiesznie wyglądasz.
Rzeczywiście. Grzywka i reszta kłaków dziwnie opadła. No, trudno. Wybiegłem z wody i wytrzepałem się starając, aby najwięcej poleciało na Yennefer.
- Wiesz co, nie jesteś taka zła jak większość  - Powiedziałem.
- Tak?
- Mhm, nie odwala ci na punkcie wyglądu jak połowie wader na świecie. Większej połowie. No, i da się na dodatek z tobą normalnie rozmawiać.  To już coś.

<Yen?>