czwartek, 18 czerwca 2015

Od Mango CD Koi

- Ej, ej, ej!! Oczywiście, że chętnie się przejdę!- Zawołałem z entuzjazmem.
- Ok. No więc... Gdzie?- Zapytała Koi z uśmiechem.
- Ty zapraszasz- ty prowadzisz.- Odpowiedziałem.
Koi nie odpowiedziała mi, tylko ruszyła przodem, co jakiś czas odwracając się, aby zobaczyć czy na pewno idę za nią. Po drodze jak zwykle nie mogłem się powstrzymać od wąchania szyszek i zrywania kwiatków...  Po drodze zobaczyłem białego zająca, których od mojego ostatniego snu, trochę się obawiałem... ON ZABRONIŁ MI PALIĆ KLONOWYCH LISKÓW!!! Odwróciłem od niego wzrok i przyśpieszyłem, idąc teraz równo z Koi. Westchnąłem.
- Co jest?- Spytała Koi.
- Nic... Pamiętaj, żeby nigdy nie sięgać po klonowe liście, bo przyjdzie po ciebie biały zając!

>Koi?<

środa, 17 czerwca 2015

Od Grella CD Marry

Ze spuszczoną głową zbliżałem się do wadery. Siedziała nad jeziorem i pewnie nie chciała, by ktoś jej przeszkadzał, ale ja to ja, więc...
- Cześć - Przywitałem się cicho.
- Witaj - Odparła tym swoim melodyjnym głosem.
- Wybacz, że mówię to tak bez... Po prostu będę szczery - Czy uważasz, że nasz związek ma jakąkolwiek przyszłość? - Spytałem.
Usiadłem w pewnej odległości od Marry i... Czekałem.

<Marry?>

Od Koi CD Mango

-Czy... To wiewiórka?-spytałam z niesmakiem.
-Tak, a co?-uśmiechnął się.
-N-nic..
Poruszyłam wiewiórkę łapą. Aż dostałam ciarek. Zauważyłam, że wiewiórka ma odgryzioną lewą, przednią łapę. Moja mina wyglądała co najmniej tak jak Darwina (tego pomarańczowego) :
-Co tak patrzysz?-zapytał Mango.
-Eeee... Nie wnikam. Chciałam się tylko zapytać, co powiesz na wspólny spacer... Ale widzę, że jesteś zajęty, więc nie będę Ci przeszkadzać...

<Mango?>

wtorek, 16 czerwca 2015

Od Mango

Tarzałem się w trawie pod moim ulubionym, starym dębem rosnącym niedaleko jaskini. W pewnym momencie uderzyłem się głową w drzewo. Momentalnie poderwałem się na równe łapy i otrząsnąłem. Przed jaskinią zauważyłem wiewiórkę. Szybko popędziłem w jej kierunku. Byłem dość szybki, więc złapałem ją. Usłyszałem ciche chrupnięcie, pisk i po gryzoniu. Nie jadłem jej, bawiłem się niczym pies gumowym gryzakiem. Po kilkunastu minutach zostawiłem na wpół strawioną i poszarpaną wiewiórę. Położyłem się w wejściu do jaskini, obok mojej nowej "zabawki".
- Mango...- Usłyszałem za sobą czyjś zniesmaczony głos.
- Hę?- Mruknąłem pytająco.
Odwróciłem się i ujrzałem Koi.

>Koi?<

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Od Secterii CD Mango

Zamachałam ogonem.
-To miło. -Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Sama nie wiem czemu. On też się uśmiechnął. Nie wiem czemu,a le polubiłam tego szaleńca.
-Mango....co ty na to by zamiast palić to świństwo, to może się potarzamy?
-Z chęcią! Ale pierwsze polowanie, bo coś wsysa mój żołądek...
-W porządku.
Pobiegliśmy do lasu i w kilka chwil spostrzegłam jelenia. Mango i ja zagoniliśmy go w ślepą uliczkę i wykończyliśmy. Zjedliśmy trochę i poszliśmy odpocząć. Potem w planach było tarzanie się. Po pół godzinie odpoczynku poszliśmy się tarzać. Mango i ja świetnie się bawiliśmy i nagle...ziemia się pod nami zapadła. Wpadliśmy do tej krainy:


-O kurcze...-Szepnął Mango.-Ale tu zaje*iście!!!
-Dokładnie.
Nagle Mango zauważył...

<Mango? Moja wena xd> 

Od Mango CD Secretii

Podpaliłem kupkę listków. W jaskini byliśmy tylko we dwoje, reszta zapewne była na polowaniu. Rozweselający dym wypełniał całą jaskinię. Śmiałem się. Śmiałem się, tak po prostu, bez konkretnego powodu. Po prostu chciało mi się strasznie śmiać. Secretii też było niezwykle wesoło. Nie interesował mnie teraz świat zewnętrzny. Liczyło się tylko tu i teraz, liczyło się to, że byłem szczęśliwy. Po kilku godzinach dym wywietrzał z jaskini, a ja ułożyłem się wygodnie i zasnąłem. Śnił mi się biały królik w kamizelce. W jednej łapce trzymał listek klonowy, a w drugiej jakiś notesik. Kiedy sięgnąłem łapą w jego stronę, aby zabrać listek, królik odsunął się ode mnie i powiedział, żebym nie marnował sobie na to życia. Potem się obudziłem. Spojrzałem na pozostałości rozweselających liści, a potem na śpiącą koleżankę.
- Nie mogę w to ładować siebie. Innych tym bardziej.- Szepnąłem.
Ogonem wymiotłem resztę listków i pozwoliłem, aby rozwiał je wiatr. Poszedłem napić się nad jakieś najbliższe jezioro i wróciłem do Secretii. Kiedy wszedłem do jaskini, wadera się budziła.
- Cześć!- Szczeknąłem, jak zwykle, wesoły.
- Hej... Ale mnie głowa łupie... Ciebie też?- Spytała.
- Niestety... ALE JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE ZAPALĘ TEGO ŚWIŃSTWA!- Oświadczyłem.

>Secretia?< 

Od Secretii CD Mango

-Jesteś pewien ze to bezpieczne? -Spytałam z niepewnością.
Zakazane ziele nie było według niektórych bezpieczne.
-Jasne że tak! -Krzyknął Mango.
Zrobiłam to i...zaciągnęłam się. Mango się nie mylił. To było genialne. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk.
-Manguś! Ludzkie ludziki idą!
Mango zaśmiał się. Ja też. Byłam pewna że ludzkie dzieci się nas wystraszą. Jednak wzięłam z Mango cały towar i...w nogi. Wystraszyliśmy ludzkie dzieci i uciekliśmy do lasu. Przez przypadek wpadliśmy do wody. Mango wrzasnął i wyskoczył z wody. W końcu był ognisty. Usiedliśmy na brzegu i długo paliliśmy klonowe liście. Potem jedynie co pamiętam to tarzanie się się w piachu i to że obudziliśmy się w jaskini. Głowa mi pękała.
-Co się stało? -Spytałam zaspana.
-Nie wiem. Myślałem że ty wiesz....chcesz liść klonowy?
-Z chęcią.
Zapaliliśmy i nagle...

<Mango? Wena [*] Napisz coś oryginalnego XD coś w stylu Mango! XD>

Od Mango CD Secretii

Wpadłem na ŚWIETNY pomysł. Nikt nie chce ze mną chodzić na klonowe liście, to może ona się skusi? Tak czy siak, musiałem zapytać.
- Ej... A paliłaś kiedyś klonowe listki?- Spytałem.
- Amm... Nigdy nie próbowałam.- Zaśmiała się wadera.
- W takim razie, dziś nadszedł ten czas, w którym spróbujesz!- Krzyknąłem z entuzjazmem.
Nie czekając na koleżankę, pobiegłem przodem. Kierowałem się do miasta. Do placówki edukacyjnej, dla tych, trochę starszych młodych, konkretniej. Kiedy drzewiasty las zmienił się w betonowy, usiadłem za pojemnikiem do którego człowieki wrzucają papiery, pojemniki po żywności, a nawet samo jedzenie! Marnotrawstwo! Czekałem na Secretię, która została w tyle i przy okazji chwilkę odpocząłem.
- No! Już jesteś!- Szczeknąłem na widok towarzyszki, podbiegającej do mnie.- Widzisz ten duży betonowy kloc? Te starsze młode, nazywają to "gimnazjum". Tam właśnie jest dużo klonowych liści.
Secretia słuchała uważnie każdego mojego słowa.
- Człowieki biegają jeszcze przed budynkiem. Jak tylko usłyszysz głośny dźwięk wydobywający się z wnętrza betonowego kloca, biegniemy.
Wadera przytaknęła mi skinieniem głowy. Siedzieliśmy tak sobie jakieś... Dwie? Trzy minuty? I usłyszeliśmy ten dźwięk. Momentalnie zerwaliśmy się na równe łapy i pobiegliśmy. Budynek otoczony był jakimś drutem, jednak ja już poprzednim razem sobie z tym poradziłem. Wygryzłem w nim dziurę, która pozostała do dziś. Przeprowadziłem przez nią Secretię, a następnie wskazałem drogę na tyły placówki i pokazałem miejsce w którym młode ludzie ukrywają klonowe liście. Sięgnąłem po foliowy woreczek, pełen zasuszonych listków. Użyłem mojej mocy i roznieciłem niewielki płomyk, do którego wrzuciłem kilka suchych liści. Poczekałem, aż zacznie ulatniać się gęstszy dym. Kiedy takowy się pojawił, zaciągnąłem się i już byłem weselszy.
- Teraz ty.- Powiedziałem i dałem waderze znak łapą, aby spróbowała.

>Secretia? MOJA PSYCHICZNA WYOBRAŹNIA MNIE PRZERAŻA XD<

niedziela, 14 czerwca 2015

!

Od dnia jutrzejszego (tj. 15.06.2015r.) do środy (17.06.2015r.) nieobecny będzie Alpha, dlatego też w tych dniach opowiadania i formularze prosimy wysyłać do:
marti2022- Howrse

martini20224- Doggi

Dziękuję za uwagę, miłego dnia życzę :)

Od Mango CD Grella

Biegłem bardzo szybko w stronę jeziora. Grell zgodził się pójść ze mną na klonowe liście, jak tylko się... Jak on to powiedział...? Że oni mówią na to, że... Że muszą się... Amm... MAM! OGARNĄĆ! MUSZĄ SIĘ OGARNĄĆ! Zaraz... Ale do mnie przecież połowa watahy też nie raz krzyczała rzeczy w stylu: "Ogarnij się, Mango!", "Mangoł, kiedy ty się ogarniesz?". I nie wydaje mi się, aby to było użyte, akurat w tym kontekście... Moje przemyślenia trwały tak, do czasu, aż doszliśmy nad jezioro. Niewiele myśląc (niewiele...? Chyba raczej wcale!) skoczyłem do wody. Odwróciłem się w stronę Grell'a. Ten nadal był w ludzkiej postaci.
- Czemu nadal jesteś ludziem?- Zapytałem.
- Człowiekiem.- Poprawił mnie.- I nadal nim jestem, ponieważ chciałem odeprać krew z moich ubrań.
Wyszedłem z wody i usiadłem na brzegu, obok Grell'a. Ten zdjął kamizelkę i zaczął ją moczyć w wodzie, posługując się jakimiś niezidentyfikowanymi ruchami. Przyglądałem się temu co robi mój towarzysz, jednak nie widziałem w tym sensu. Co rusz, przekręcałem głowę, to w jedną, to w drugą stronę.

>Grell?<