Tarzałem się w trawie pod moim ulubionym, starym dębem rosnącym niedaleko jaskini. W pewnym momencie uderzyłem się głową w drzewo. Momentalnie poderwałem się na równe łapy i otrząsnąłem. Przed jaskinią zauważyłem wiewiórkę. Szybko popędziłem w jej kierunku. Byłem dość szybki, więc złapałem ją. Usłyszałem ciche chrupnięcie, pisk i po gryzoniu. Nie jadłem jej, bawiłem się niczym pies gumowym gryzakiem. Po kilkunastu minutach zostawiłem na wpół strawioną i poszarpaną wiewiórę. Położyłem się w wejściu do jaskini, obok mojej nowej "zabawki".
- Mango...- Usłyszałem za sobą czyjś zniesmaczony głos.
- Hę?- Mruknąłem pytająco.
Odwróciłem się i ujrzałem Koi.
>Koi?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz