niedziela, 14 czerwca 2015

Od Mango CD Grella

Biegłem bardzo szybko w stronę jeziora. Grell zgodził się pójść ze mną na klonowe liście, jak tylko się... Jak on to powiedział...? Że oni mówią na to, że... Że muszą się... Amm... MAM! OGARNĄĆ! MUSZĄ SIĘ OGARNĄĆ! Zaraz... Ale do mnie przecież połowa watahy też nie raz krzyczała rzeczy w stylu: "Ogarnij się, Mango!", "Mangoł, kiedy ty się ogarniesz?". I nie wydaje mi się, aby to było użyte, akurat w tym kontekście... Moje przemyślenia trwały tak, do czasu, aż doszliśmy nad jezioro. Niewiele myśląc (niewiele...? Chyba raczej wcale!) skoczyłem do wody. Odwróciłem się w stronę Grell'a. Ten nadal był w ludzkiej postaci.
- Czemu nadal jesteś ludziem?- Zapytałem.
- Człowiekiem.- Poprawił mnie.- I nadal nim jestem, ponieważ chciałem odeprać krew z moich ubrań.
Wyszedłem z wody i usiadłem na brzegu, obok Grell'a. Ten zdjął kamizelkę i zaczął ją moczyć w wodzie, posługując się jakimiś niezidentyfikowanymi ruchami. Przyglądałem się temu co robi mój towarzysz, jednak nie widziałem w tym sensu. Co rusz, przekręcałem głowę, to w jedną, to w drugą stronę.

>Grell?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz