wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Flame CD Yennefer, Undertaker'a

- No... Dobrze... Ale nie możemy wziąć na przykład Mad'a? Grabarza się boję...
- Flame. Proszę, zrób to... Jesteś nam potrzebny.
-Ehh... Ok. Ale będę szedł albo przed, albo za wami.
- Dzięki! Widzimy się za dwie godziny przed lasem, pasuję? - Spytała wadera.
- Jasne - Odparłem.
Yennefer wstała i wyszła z groty. Ja zostałem tam z Delthą, który zasypiał. Musiał być wykończony dzisiajszym patrolem lasu. Patrzałem się w ogień, który przed chwilą rozpaliłem. Płomyki tańczyły mieniąc się na czerwono i żółto.

<Yen, Grabarz? CZY WY MUSICIE MNIE WE WSZYSTKO PLĄTAĆ? XD>

Od Yennefer CD Undertaker'a

Basior zaprowadził mnie do swojej jaskini, co jakiś czas po drodze wybuchając napadem śmiechu. Usiadłam przy wejściu.
- Więc...? - Spytał.
- Potrzebuję twojej pomocy - Powiedziałam.
- W czym?
- Potrafisz tropić zwłoki z niemałej odległości. Właśnie do tego jesteś mi potrzebny. Dawna przyjaciółka wysłała mi jastrzębia z wiadomością. Moja matka zaginęła idąc do pewnej zakazanej krainy. - Westchnęłam. - Nie mogą znaleźć zwłok. Pomożesz?
- Hmm... Jeśli chodzi o zwłoki, a ty tak ładnie prosisz... Niech będzie. Kiedy ruszamy? - Spytał.
- Jak najwcześniej - Odparłam.
- W porządku, za dwie godziny. Będziemy przemierzać Puszczę Południa nocą. Pasuje?
- Tak.
Wróciłam do głównej jaskini znajdującej się w dolinie. Zajęłam miejsce przy ogniu, którym bawił się Flame. Pomyślałam, że mógłby się przydać i oświetlać nam drogę.
- Flame? - Spytałam szturchając basiora.
- Taaaak? - Odparł uśmiechając się.
- Masz dziś czas? I kilka następnych dni także?
- Owszem, a co?
- Potrzebuję twojej pomocy.
- Mów, co ci  leży na sercu - Powiedział basior z powagą.
- Otóż... Wyruszysz ze mną i z Undertakerem...
- Z nim? Muszę?
- Ehh... Tak. Moja matka zaginęła w zakazanej krainie, a on ma mi pomóc. Twojej pomocy potrzebuję tak samo jak jego - Wyjaśniłam.

<Flame? Grabarzu? c:>

Od Undertaker'a

Z nosem przy ziemi szedłem przez łączkę. Próbowałem coś wytropić, ale nic z tego. Ngle wpadłem na coś... Miękkiego. I futrzastego. Natychmiast zerwałem się na nogi.
- Co do... Yennefer? Cześć! - Wykrzyknąłem. - Jakimś cudem nie mogłem cię wyczuć...
- Właśnie do ciebie szłam.
- Do mnie? A cóż takiego może cię sprowadzać w moje skromne progi? - Spytałem.
- Mam sprawę. Pilną - Powiedziała wadera z niemałą powagą, od której zachciało mi się śmiać.
- Dobrze, zapraszam.

<Yen? Cóż to spraaawaaa? :3>