poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Immortala CD Shanelle

-Może pójdziemy nad jezioro?-Spytałem.
-Jasne, lubisz ślizgać się na lodzie?
-Pewnie. To jedno z moich ulubionych rzeczy do roboty zimą. Chodź.
Ruszyliśmy wolniutkim krokiem. Śnieg kleił się do łap, a ja z goryczą obserwowałem nagie gałęzie drzew.

<Shanelle?>

Od Shanelle CD Immortala

Po dotarciu do lasu natrafiliśmy na trop, ale nie zająca tylko sarny.
-Too, idziemy na sarnę czy szukamy zająca??-zapytałam ciągle się uśmiechając
- Nie wiem, jak wolisz???
-Chyba lepiej będzie jak znajdziemy zająca- stwierdziłam
Po piętnastu minutach złapaliśmy dużego szaraka. Immortal nie jadł, bo twierdził że posilił się przedtem w jaskini... Gdy skończyłam basior odezwał się....
<Immortal??>

Od Finnicka CD Aryi

-Pozwolisz mi się zabrać w jedno, ładne miejsce?-Spytałem.
-Jasne. Prowadź, w tym drzewie trochę ciemno.-Odparła wadera.
-Ale ciepło i ciekawie.-Powiedziałem beznamiętnym tonem.
Wyszedłem z owego pniaka i ruszyłem przed siebie, cały czas zerkając na waderę. Szliśmy niecałe pół godziny. Przed nami rozpościerała się piękna łąka.



Owa łąka pięknie prezentowała się na tle znikającego za horyzontem słońca.

<Arya?>

Od Aryi CD Finnicka

- Słodki jesteś. - Zaśmiałam się i pocałowałam basiora.
- Co to znaczy? - Spytał.
- To, że odwzajemniam twoje uczucie. - Znowu się zaśmiałam. Super, nie dość, że ma fajny charakter i jest przystojny to jeszcze odwzajemnia moje uczucie. Nie wiem, co to właściwie znaczy, gdy alfa cię pokocha, a ty alfę.
- Kocham cię. Po prostu cię kocham. - Powiedziałam. Przytuliłam Finnicka.

<Finnick?>

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Finnicka CD Aryi

-Powiedzieć? Nie, ale zrobić.-Powiedziałem.
 Przyciągnąłem waderę do siebie i spojrzałem w jej  oczy.
-Zakochałem się w tobie.-Rzekłem.
 Przybliżyłem swój pyszczek do jej pyszczka. Pocałowałem ją.

<Arya?>

Od Aryi CD Finnicka

Weszliśmy do drzewa. Tutaj nie było tak ciepło, jak na otwartym słońcu. Uśmiechnęłam się szerzej do basiora. W sumie, byliśmy bardzo podobni do siebie. I dziwne, że ktoś podobny do mnie jest alfą.
"Dobra, nie ukrywajmy. Zakochałam się..." Pomyślałam, patrząc w oczy basiora. Spojrzałam na swój ogon. Chyba jest zbyt puszysty... Dobra! nie teraz czas na to. Znów spojrzałam w oczy basiora.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - Zaśmiał się basior.
- Nie, a ty?

<Finnick?>

Od Finnicka CD Aryi

Uśmiechnąłem się.
-Idziesz?-Zapytałem.
-Gdzie?
-Odpocząć.-Odrzekłem.
-Mogę.
-W takim razie za mną.
Znalazłem ładne drzewo. Spróchniałe. Uderzyłem parę razy o pień i zrobiłem w nim dziurę. Spokojnie zmieściłyby się w środku i trzy wilki. Wpuściłem waderę do środka. Sam wszedłem zaraz za nią.

<Arya?>

Od Aryi CD Finnicka

- Dziękuję - Zaśmiałam się.
- Przejdziemy się? Wyglądasz na wilka, który nie zepchnie mnie z klifu - Dodałam z uśmiechem.
- No jasne, właśnie byłem na spacerze. Tylko co zrobimy z jeleniem? - Jeleń przypominał o swoim martwym ciele.
- Zjemy - Wzruszyłam ramionami. Właściwie, to nawet byłam głodna. Zaczęłam jeść, Finnick z resztą też. Zostawiliśmy trochę, jakby przechodził tędy głodny wilk. Wyruszyliśmy na spacer.
Wyszliśmy z lasu. Zobaczyliśmy piękną łąkę, usianą kwiatami, których kolorów było chyba z tysiąc.




Uśmiechnęłam się i wleciałam do kwiatów. Finnick wleciał za mną.
- JAK TU FAJNIE! - Wydarłam się. Zaczęłam się śmiać.
- Ale chwila... Jest zima! Jak to możliwe? - Zaczęłam się zastanawiać.
- To może być MAGICZNA ŁĄKA. - Powiedział Finnick, który nagle zjawił się tuż obok mnie.
Spojrzałam miło na niego. Nadal się uśmiechałam.

<Finnick?>

Od Radioactive - Inicjacja

                 Dla watahy nadszedł wielki dzień. Dzisiaj mój syn miał stać się Alphą. Cieszyłem się z tego powodu. W końcu koniec. Odchodzę na emeryturę. Wszystkie wilki zebrały się na polanie. Śnieg sięgał nieco za łapy. Usiadłem koło ogromnego, rozłożystego dębu. Silent Mask, jako szamanka, miała poprowadzić tę niezwykłą inicjację. Mój syn podszedł do nas, a wszystkie wilki stanęły wzdłuż udeptanej ścieżki. Wszyscy odśpiewaliśmy hymn watahy. Silent opowiedziała historię watahy, powiedziała również o prawach i obowiązkach Finnicka, a następnie narysowała mu farbą, wykonaną z przezimowanych jagód, znaki na czole. Zawyłem, a wszystkie wilki dołączyły się do mnie. Tak zakończyła się część pierwsza inicjacji.
                 Drugą częścią była zabawa. Wysłałem Villane'a i Twistera, by wykradli ich napój zabawy   ( alkohol) . Wlali owy napój do miseczek, wykonanych z lodu. Wszyscy bawili się świetnie. Gdy Finnick był już trochę "wsawiony" krzyknął:
-Uwaga! Nakurwiam salto!
Wziął spory rozbieg i wykonał ową czynność. Wylądował na waderze, Aryi. Coś miedzy nimi iskrzyło. Czułem to. Reszta wieczoru minęła na zabawie, przekleństwach, piciu i szczenięcych kłótniach oraz przepychankach.

Od Finnicka CD Aryi

-Finnick.-Odparłem i usiadłem obok wadery.-A więc jesteś z watahy, tak?
-Tak.-Odpowiedziała wadera zabierając się za jedzenie jelenia.
-Ciekawe. Nie wiedziałem cię tutaj wcześniej.
-A ja ciebie widziałam.
-No widzisz? Zazdroszczę ci.
-Czego?-Zapytała wadera patrząc na mnie spod byka.
-Tego że możesz mnie zobaczyć.-Zaśmiałem się.
Wadera się uśmiechnęła.
-Uroczy jesteś, tak robisz z siebie idiotę.
-Ty w ogóle jesteś urocza.-Odrzekłem.

<Arya?>

Od Aryi

Siedziałam na gałęzi i celowałam w jelenia, pasącego się spokojnie na łące. Cel... PAL! Ognista strzała śmignęła i jeleń dostał prosto w łeb. Wbiłam pazury w korę i zjechałam na dół. Podeszłam do jelenia.
- Headshot - Zaśmiałam się. I wtedy zobaczyłam basiora, który również miał łuk. Jak gdyby nigdy nic wyjęłam strzałę z jelenia i odłożyłam na bok.
- Jesteś synem alf, prawda? - Zapytałam. Bardzo mi go przypominał, więc to prawdopodobnie on.
- Tak, a ty? Kim jesteś? - Zapytał mnie basior, syn alf.
- Arya. Zdradzisz mi swe imię? - Zapytałam z uśmiechem. Jeleń mógł poczekać. W końcu to tylko martwy jeleń.

<Finnick?>

Powitajmy Arya!

 

Imię: Arya 
Pseudonim: Elfka 
Płeć: Wadera 
Wiek: 2 lata 
Hierarchia: Omega 
Stanowisko: Łuczniczka 
Charakter: Arya jest bardzo odważną waderą i do skromnych nie należy. Jest lojalna i szczera, nie lubi kłamać. Jest bardzo kreatywna, tworzy własną broń. Czasem arogancka. Doskonale posługuje się wszystkimi sztyletami, lecz najlepiej radzi sobie z łukiem, który ma ZAWSZE przy sobie. Jest strzały czasem płoną, czasem są zatrute, a czasem zwykłe. 
Żywioł: Wiosna 
Moce: 
- Control 
- Uleczanie 
- Weather 
Rodzina: Matka Lorayne, Ojciec Bloody 
Partner: Szuka 
Zauroczenie: Finnick 
Potomstwo: Brak 
Historia: Była młodą alphą, jednak znudziło jej się i odeszła. W drodze zrobiła sobie łuk i trzyma go do teraz, jest jedną z jej broni. Gdy tu dołączyła, miała po prostu dość samotności. 

Od Ply

Minęło trochę czasu... Ciągle nie wiem dlaczego tak długo nic się nie działo. Pobiegłam w jedna ze stron. Chciałam poszukać przygody. Niestety żadnej tutaj nie było! Co było dziwne znów nie widziałam żadnego Nata w lesie. Miałam nadzieję ze na nich nie napotkam chociaż....to byłaby przygoda! Nazbierałam dębowych kołków i zaczęłam Ich szukać. Niestety nigdzie Ich nie było. Nagle przypomniało mi się że Oni mają skrzydła i podniosłam głowę ,a tam...TYSIĄCE NATÓW! Chyba mnie zobaczyli bo jakiś zleciał i podniósł mnie do góry. Niestety nie mogłam wyjąc kołku. Nat wylądował w jakiejś jaskini ,a tam było jeszcze kilkaset Natów. Wyciągnęłam kołki i część zabiłam. Uciekłam z tamtego miejsca. Po drodze złapałam jakiegoś jelenia. Kiedy po uczcie szłam dalej zaczęła mnie boleć głowa. Dostałam w nią czymś twardym. Zemdlałam.
<Ktoś?>

Od Assuva



Szedłem lasem. Śnieg ciągle jeszcze padał. Lodu było w diabły ,a ja byłem biały. Cały biały. Otrzepałem się. Nagle zobaczyłem Crystal. Pobiegłem w Jej stronę:
-Hej Crystal!
-O hej Ass.
-Co tutaj robisz?
-Nic, nic.
-Aha. To może zapolujemy?
-Ok.
Zobaczyliśmy jelenia. Pobiegliśmy w jego stronę i kilka minut później jedliśmy ze smakiem.
-Crystal ,a teraz na serio co tu robiłaś?
-No...to długa opowieść...
-Mam czas. Wiec...słucham...
<Crystal?>

Od Jenny CD Nighta

  -Idź... Idź po wodę!
-Ale... Po co?
-Nie ważne, idź!-Powiedziałam.
Zaczęłam słabnąć. Po co woda? Żeby miał zajęcie i mi nie przeszkadzał. Straciłam przytomność.
     Kiedy się obudziłam, koło mnie leżały dwa szczeniaki. Trąciłam je nosem. Moje źrenice się zwężyły. One... Były martwe. Moje dzieci... Martwe... Nie! Zaczęłam żałośnie płakać, gdyby to mogło cokolwiek dać.  W tej samej chwili przyszedł Night.

<Night?>

Od Nighta CD Jenny

Usłyszałem wycie Jen , od razu zacząłem biec w kierunku głosu.
Biegłem jak najszybciej , nabierałem prędkości.
Aż , w końcu byłem na przy mojej partnerce....
- Jenny co się dzieję? - zapytałem , sapiąc.
- Night , nadszedł właśnie ten moment , słyszysz ten MOMENT!
Usłałem posłanie z liści i z czego mogłem jak najszybciej zebrać.
Wziąłem na plecy Jen i przeniosłem na legowisko....
- Coś jeszcze mam zrobić? - spytałem zdenerwowany.

<Jenny?>

Finnick Dorasta!




Imię: Finnick
Pseudonim: Finn
Płeć: Basior
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Młody Alpha I
Stanowisko: Łucznik.
Charakter: Finnick jest śmiały i odważny. Dla niego nie istnieje słowo "skromność". Jest trochę arogancki, to trzeba przyznać. Pomysłowy, oddany, lojalny i honorowy członek watahy. Finn jest szczery do bólu. Władczy oraz enigmatyczny.  Doskonale posługuje się bronią, a najbardziej łukiem i zatrutymi strzałami. Ma jednak resztki poczucia humoru.
Żywioł: Trucizna
 Moce: 
Trucizna
Tortury umysłu
Physical Pain
Rodzina: Ojciec- Radioactive  Matka-Flame  
Partner:Szuka
Zauroczenie:-
Potomstwo:Nie ma.
Historia: Urodził się w watasze.

Od Shir Cana CD Kate


- Przyszedłem cię odwiedzić. - Zaśmiałem się. - Poza tym, zimno mi na dworze. - Dodałem, już z trochę większą powagą. Czasem jest taka chwila, by spoważnieć. Ale może lepiej nie teraz. Spojrzałem za siebie. Do jaskini wleciał nóż o dwóch ostrzach. Leciał, ponieważ moją magią mogłem podnosić przedmioty bez dotykania ich.
- A tak poza tym, mam dla ciebie prezent. - Znów się uśmiechnąłem. Z paczuszki zleciał biały puch, czyli śnieg. W środku był nóż o dwóch ostrzach, nazywany przez czarownice atame.
- Mimo tego, że wygląda jak zwykły nóż o dwóch ostrzach, jest zaczarowany. Wykuty przez Lodową damę. - Powiedziałem z lekką powagą.

<Kate?>

Od Kate

   Po ciężkiej bitwie z Natami położyłam się w najdalszej części jaskini. Zamknęłam oczy i w miarę szybko zasnęłam.
   Obudziłam się dość wcześnie, wystarczająco, aby zauważyć jeszcze księżyc na horyzoncie. Wyszłam z jaskini i usiadłam na śniegu. Było chłodno, ale taka pogoda była dla mnie idealna. Zauważyłam sylwetkę jakiegoś wilka. Był to Shir Can. Podszedł do mnie i usiadł obok.
-Cześć.-Przywitałam się.
-Witaj.-Odpowiedział.
-Co tutaj robisz?

<Can?>

Od Hope CD Kate

   Demony rozszarpywały Natów, a my rzucaliśmy kołkami. Szybko wyzbyliśmy się większości epidemii. Nie zauważyłam tylko Nata stojącego za mną. Przeszył mi bok włócznią. Upadłam. Pobiegł o mnie natychmiast Mango, który za pozwoleniem Radioactive, doniósł mnie do jaskini, a sam powrócił do gry.

<Ktoś?>

Od Kate CD Silent Mask

 Z ziemi powstały demony, o różnym wyglądzie. Było to okropne. Na sierści miały krew, ich oczy były krwistoczerwone. W niektórych miejscach zamiast sierści miały odpadające od kości mięso. Wzdrygnąłem się. Było ich pięcioro. Jeden ogromny a reszta trochę mniejsza. Ten wielki, chyba ich przywódca podszedł do Silent. Warknął. Silent pokiwała głową, na co on zawył. Przeraźliwy skowyt dotarł do moich uszu. Inne demony rzuciły się do walki z Natami.

<Ktoś?>

Od Silent Mask CD Jenny

-Dzięki, Silent.-Rzekła Jenna.
-Nie ma za co. Teraz musimy pomóc reszcie.-Powiedziałam.
Pobiegłyśmy na plac. Tam dalej toczyła się zażarta bitwa o wolność i honor. Ale Avalon, tej suce, która z nimi trzymała nigdy nie zapomnę. Kiedyś ją dorwę. Wbiegłam na sam środek i nakazałam demonom nas wspomóc. Nie chciały mnie wysłuchać, ale ostatecznie się zgodziły. Zesłały nam swoich wojowników.

<Ktoś?>

Od Jenny CD Flame

     Słyszałam wycie, a potem biegłam wzdłuż rzeki w lesie. Te cholerne worki na mięso nie chciały się odczepić. Mogłam lecieć, oczywiście, ale nie wiem, czy to nie byłoby zbyt ryzykowne. Kto wie? Może są zwinniejsze ode mnie? Wbiegłam do wody, te stwory za mną. Nie pływałam tak szybko jak one. Pewnie by  mnie złapały, gdyby nie Silent Mask. Wbiła im kołki i pomogła mi wyjść z wody. Natychmiast wróciłyśmy na plac bitwy.

<Ktoś?>

Od Flame CD Immortala

 Wszyscy dzielnie walczyli. Niestety, zostałam ranna. Jeden z tych stworów zaatakował mnie moją własną bronią. Wbił mi kołek w lewy bok. Zawyłam i upadłam na ziemię. Natychmiast podbiegł do mnie Radioactive. Chciał mi pomóc, ale ja kazałam mu walczyć.

<Ktoś z wojny?>

Od Immoratala CD Swiftkill

    Obudził mnie Radioactive. Opowiedział nam całą sytuację. Wzięliśmy dębowe kołki i pobiegliśmy do ów lasu. Rzeczywiście, było tam pełno uskrzydlonych natów. Wojna się zaczęła...

<Ktoś, kto szedł na wojnę?>

Od Swiftkill CD Finnicka

 Ruszyliśmy na północ, w stronę owego lasu. Czułam się co najmniej dziwnie. Wszędzie było biało.
-Finn, a co jak się zgubimy?-Zapytałam.
-Nie zgubimy. Byłem już tu z ...- Mój brat  przerwał. Wpatrywał się przed siebie.
-Hej, Finnick, co jest?
-Naci... Szybko, uciekaj!
Rzuciłam się do ucieczki. Finnick również. Czym prędzej dobiegliśmy do jaskini i rzuciliśmy się pędem w stronę taty, Alphy. Opowiedzieliśmy mu wszystko, łącznie z tym, że bez ich zgody udaliśmy się do lasu. Radioactive zebrał wszystkich i pobiegł z nimi do lasu. Chyba będą walczyć.

<Ktoś? Zda jakiś dorosły wilk relację?>

Od Finnicka

Był śnieżny poranek. Już po świętach. Uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem z jaskini. Tuż przy wyjściu leżał mój ojciec-Radioactive. Zręcznie i po cichu go ominąłem. Wydostałem się na dwór. Rozejrzałem się w około i usiadłem na miękkim, białym puchu. Wiatr wiał ze strony północy.  Postanowiłem się tam też udać. Zauważyłem moją siostrę Swiftkill. Byłem ciekaw co tutaj robi. Powinna być z mamą na polowaniu. Podszedłem do niej. Ta zmierzyła mnie wzrokiem.
-Co tutaj robisz?-Zapytałem kopiąc łapą małą, śniegową norkę.
-Czekam na mamę. Nie wiem gdzie poszła. A co robi tata?
-Śpi. Pójdziesz ze mną do lasu Nightrun?
-Po co?-Zapytała wadera.
-Pozwiedzać.-Odparłem z uśmiechem.
-Mogę.
-W takim razie chodź.

<Swift?>

Kolejna zagadka!

28.12.14 r.
Przepis wymaga trzech miarek mąki. Masz jeden pojemnik mieszczący dwie miarki i drugi mieszczący siedem miarek. Pojemniki nie mają skali. Jak odmierzysz trzy miarki mąki używając tylko tych dwóch pojemników?

Od Villane CD Shanelle

Warknąłem.
        To był hypno.
-Wiej.-Wrzasnąłem.
         Rzuciliśmy się do ucieczki. Hypno nas doganiał, a my cały czas uciekaliśmy. W końcu go zgubiliśmy. Padnięci położyliśmy się na ziemi. Ciężko dyszałem.
-Jeszcze nigdy, ale to nigdy tak szybko nie biegłem. Nawet nie wiedziałem że tak potrafię.-Oznajmiłem.

<Shanelle?>

Od Immortala CD Shanelle

-Ale ty mi nie przeszkadzasz.-Odpowiedziałem z ciepłym uśmiechem.-No, a teraz chodź. Zapolujemy na jakiegoś zająca, czy coś, dobrze?-Zapytałem waderę.
-No dobrze, namówiłeś mnie. -Odpowiedziała uśmiechnięta wadera.
-Świetnie. -Powiedziałem.
      Pognaliśmy w las.

<Shanelle?>