Był śnieżny poranek. Już po świętach. Uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem z jaskini. Tuż przy wyjściu leżał mój ojciec-Radioactive. Zręcznie i po cichu go ominąłem. Wydostałem się na dwór. Rozejrzałem się w około i usiadłem na miękkim, białym puchu. Wiatr wiał ze strony północy. Postanowiłem się tam też udać. Zauważyłem moją siostrę Swiftkill. Byłem ciekaw co tutaj robi. Powinna być z mamą na polowaniu. Podszedłem do niej. Ta zmierzyła mnie wzrokiem.
-Co tutaj robisz?-Zapytałem kopiąc łapą małą, śniegową norkę.
-Czekam na mamę. Nie wiem gdzie poszła. A co robi tata?
-Śpi. Pójdziesz ze mną do lasu Nightrun?
-Po co?-Zapytała wadera.
-Pozwiedzać.-Odparłem z uśmiechem.
-Mogę.
-W takim razie chodź.
<Swift?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz