sobota, 21 marca 2015

Od Skyfalla CD Mango

Byłem spokojny. Leżałem i wsłuchiwałem się w ciszę wiejącego wiatru. Nagle usłyszałem dźwięk... jakiś taki nietypowy. Wiedziałem już ,że to mój przyjaciel Mango! Wstałem więc i zacząłem machać radośnie ogonem. Pobiegłem w stronę dźwięku i tam też był Mangoś.
- Hej!- zaszczekałem radośnie hopsając jak mój towarzysz.
- Hej ! - odpowiedział.
- Co porabiasz? - spytałem go.


<Mangoł?>

Od Kate

Kilka wilków biegło na polowanie ale ja już byłam. Postanowiłam się przejść.
Słońce świeciło delikatnie ale bez rezultatów. Było zimno. Jakiś szczeniak biegał obok mnie. Ale nie miałam ochoty się bawić więc nie zwracałam na niego uwagi. Gdy doszłam do wodospadu postanowiłam chwilę popływać. Gdy tak pływałam poczułam, że ktoś mi się przygląda. Podniosłam wzrok na brzeg. Stał tam Newt. Przyglądał mi się. Wyszłam z wody i przywitałam się:
-Hej Newt.
-Cześć
-Co robisz?- spytałam.
-W sumie to się nudzę-odpowiedział lekko zaspany.
Uśmiechnęłam się i zaproponowałam:
-Może się gdzieś przejdziemy?
Newta nie znałam dobrze ale nic się nie stanie jeżeli się gdzieś przejdziemy.
-Tak to dobry pomysł-Uśmiechną się basior. Ruszyliśmy bez słowa.
<Newt?> 

Od West'a

Dzień był spokojny. Słońce przebijało się przez korony drzew. Ptaki śpiewały....a ja jak idiota siedziałem i myślałem o DarkMoon. Gdy tak siedziałem ktoś na mnie wpadł. Okazało się, że to DarkMoon.
-Hej przywitałem się.
-Hej odpowiedziała zadowolona Moon.
-Przejdziemy się?-spytałem.
-Okej- zgodziła się wadera.
Ruszyliśmy. Sam nie wiedziałem dokąd się wybieramy po prostu poszliśmy przed siebie. Po jakimś czasie doszliśmy nad jezioro:


Wadera przyglądała się temu miejscu z zachwytem.
-Ładnie to- skomentowałem przyglądając się waderze.
-Serio ładnie...tylko tyle? Tutaj jest pięknie!
Wadera zrobiła kilka kroków w stronę wody. Odwróciła się w moją stronę i spytała:
-Skąd wiedziałeś o tym miejscu?
Chwilę się zastanowiłem:
-Właściwie to nie wiedziałem, nigdy tu nie byłem.
-Nie możliwe!- mówiła wadera wchodząc do wody.
Spojrzała na mnie i chciała coś powiedzieć ale zrezygnowała i spuściła wzrok zawstydzona.
<DarkMoon?> 

Od DarkFlame CD Dark Moon

Byłam wściekła. Zaufałam jej a ona mnie śledziła.
-Co chciałaś wiedzieć?! Może liczyłaś na to, że mnie zabijesz ale tak niezauważalnie!-Krzyknęłam.
-Nie, ja bym cię nie skrzywdziła.-Wyszeptała.
-Tak jak każdy.
-Ja po prostu byłam ciekawa.-Tłumaczyła się DarkMoon.
Odpuściłam trochę. Spuściłam wściekły wzrok na ziemię i uciekłam. Biegłam jakiś czas. Obraz zmieniał się bardzo szybko. Gdy się zmęczyłam postanowiłam zapolować bo co miałam innego robić. Już byłam spokojna i żałowałam, że tak na nią naskoczyłam. Po chwili leżałam jedząc zająca. Słońce wschodziło i oświetlało całą polankę na, której leżałam. Małe kolorowe kwiatki tańczyły z wiatrem. Podniosłam się i powolnym chwiejnym krokiem udałam się z powrotem do jaskini.

Od DarkMoon

Leżałam w mojej jaskini i rozmyślałam.Pierwszy raz zamierzałam zostać gdzieś na dłużej.Dark pamiętałam jak przez mgłę ale byłam pewna że nie była tak... bezwzględna. Zastanawiałam się co ją spotkało. Na zewnątrz usłyszałam dźwięk łamanych gałązek. Wychyliłam głowę z przejścia i zobaczyłam Dark Flame cicho wychodzącą ze swojej groty. Na pewno nie chciała być widziana.
-Dziwne -mruknęłam do siebie i niesłyszalnie wyślizgnęłam się z jaskini.Szłam za nią w bezpiecznej odległości dziękując za moją moc.Doszłyśmy do wilczej granicy terytorium.Niepewnie poszłam za waderą. Flame szła jakby dobrze wiedziała po co. Chwila nieuwagi starczyła aby Flame mnie zauważyła no i to zrobiła. Spojrzała na mnie wściekła.
-Po co mnie śledzisz!-Warknęła wadera aż musiałam się cofnąć.-Myślałaś, że cie nie widziałam!
-Przeeeppraszam- wyszeptałam taka złość i ból w jej słowach przeraziło mnie to co ona musiała przejść. Ona nigdy taka nie była.
<Flame?> 

Od Charm Cd Newta


Ogólnie to.. cała ta sytuacja trochę mnie yyy dezorientowała. Wszystko stało się tak nagle. Liść-wilki-smoki. Aragon okazł się wyjątkowo uprzejmym wilkiem, w porównaniu do naszych watahowych sąsiadów z pólnocnej strony.
-Jak się na niego wsiada?- zapytałam Aragona.
-Na nią, to smoczyca. Wskocz po prostu.- Odpowiedział mi ze spokojem który od niego wciąż emanował.
- Dalej Charm!- Zawołał Newt z smoka który stał niedaleko mojego. Z uśmiechem pogłaskał stwora. Gdy w końcu wsiadłam, smoki płynnie odbiły się od ziemi. Leciał z nami też poddany wilk Aragona który miał służyć za przewodnika. Pod nami przewijały się najróżniejsze krajobrazy. W końcu dolecieliśmy na szczyt Gór Powietrza.
-Niestety smoki nie mogą lecieć dalej. Żyją tu stworzenia które są dla nich niebezpieczne.- Oznajmił.
-Jeśli dla nich niebezpieczne to dla nas... Zabójcze?- Mój towarzysz przekrzywił głowę.
-Nie, tamte stworzenia wytwarzają niebezpieczny dla nich śluz. Dla nas nie jest on aż tak groźny choć... lepiej go unikać
-Okej, To w którą stronę teraz idziemy?- Zapytałam niecierpliwie chciałam już wziąść ten kwiatek i wrócić do WPP.
                                                                   <Newt?>

piątek, 20 marca 2015

Od Newta CD Charm

Przybraliśmy pozycję bojowe.
-Kim jesteście!? - Warknęly wilki.
Charm chciała zabrać głos i powiedzieć coś "delikatnie" obraźliwego, lecz ją powstrzymałem.
-Ja nazywam się Newt. To jest Charm - Powiedziałem wskazując na waderę. - Nasza wataha traci życie. Wataha Południowych Puszczy.
Wilki wymieniły po sobie zdziwione spojrzenia.
-My jesteśmy Watahą Pierwotnych. Pierwszymi wilkami - Mówiąc to skłoniły się. - Ja nazywam się Aragorn. Pomożemy Wam.
-Wspaniale, dziękujemy - Powiedziała Charm.
Ja oraz moja znajoma skłoniliśmy się, jak najniżej tylko się dało.
-Poznaliście już naszych zwiadowców, zmiennokształtne wilki.
-Te liście? - Zdziwiła się Charm.
-Tak, właśnie te - Odparł Aragorn. - O waszej watasze wiele słyszeliśmy. Przetrwała wiele, dlatego Wam pomożemy. Zapewne szukacie Kwiatu Życia?
-Tak - Odparłem na równi z Charm.
-Znajduję się na zboczu Gór Powietrza. Zaprowadzę Was tam - Oznajmił basior.
-Dziękujemy... Ale... - Zacząłem.
-Ale nie mamy tyle czasu... - Dokończyła za mnie towarzyszka podróży.
-Kto tutaj mówi o wędrówce piechotą? Pomogą nam leśne istoty. Smoki - Mówiąc to zza drzew wyłoniły się smocze, zaciekawione i wyglądające na przyjazne, pyszczki stworów.
-To... Naprawdę wiele. Niezmiernie Nam miło.
-Nam również. Sam fakt goszczenia was tutaj. Ruszajmy - Powiedział Aragorn.

<Charm?>

Od Charm Cd Newta

Widziałam zrospaczone spojrzenie Newta. Nigdy nie widziałam go tak smutnego. Przebierał łapami trochę jakby bez nadzieji ale nadal stanowczo. Sama nie byłam pewna czy to co robimy się uda.
-Newt, jaka wataha mieszka za tą granicą?
-Nie wiem. Nie orientuję się tutaj.-Odpowiedział wciąż patrząc przed siebie. Nagle w miejcu gdzie chciałam postawić łapę "pojawił się" różowy listek. Emanowało od niego coś w rodzaju...zapachu truskawek i hmmm.. Magii?
- Hej! -Zawołałam może odrobinkę zbyt głośno.-Patrz Newt!- Jednak on patrzył się na drzewa rosnące dokładnie na przeciko nas. Biegły tam w naszą stronę. Wilki. Obce.
<Newt?>

Od Newta CD Charm

-Mnie obchodzi los watahy - Powiedziałem z pełną powagą.
-W takim razie chodź. Im szybciej tym lepiej... I tym większa szansa dla watahy.
-Jasne - Skinąłem głową. - Którędy?
-Na Południe. Damy radę. Musimy.
-Oczywiście... WPP musi odżyć.
Wadera nic  nie powiedziała. Wpatrywałem się w nią jeszcze chwilę, po czym Charm oznajmiła, że musimy iść. Ja nic nie odpowiedziałem. Spojrzałem błagalnie w stronę watahy, w głębi prosiłem, aby się utrzymała.
-Możemy iść.

<Charm?>

Od Charm

Ostatnio po prostu nic nie potrafiłam zrobić. Nie miałam energii, kompletnie nic. Szczerze mówiąc WPP też no cóż muszę użyć tego słowa... umierało. Zaczęła rosnąć we mnie determinacja. Musiałam coś zrobić. Musiałam to zmienić.
~~~~~~~~~
Czytałam kiedyś w jakiejś księdze że gdzieś na świecie istnieje i rośnie kwiat życia. Czułam,że..że to pomoże mojej watsze czyli sensowmi mojego dotychczasowego życia. Wiedziałam jednak, że sama nie dam rady. Pobiegłam nad łąkę bo tam zawsze jest dużo wilków.
-HEJ!!!!?!!?- Zaczęłam wrzeszczeć- Musicie mi pomóc!.- Jednak inni tylko na mnie spojrzeli. Zirytowalam się i to bardzo.
-Czy was naprawdę nie obchodzi los Watahy?!!!-Nadal zero odpowiedzi. Zaczęłam biec łzy cisnęły mi się na oczy. Biegłam ciągle i wciąż. Nagle kilka metrów od granicy przez którą musiałam przejść by znaleść się chociażby w minimalnej odlegołości od kwiatu pojawił się wilk z mojej watahy. Spojrzałam na niego błagalnie.
<Ktosiuuu?>

Od Zayebystego

Szedłem sobie po łące, która wyglądała tak... Wiosennie. Ahhh... Pierwszy dzień wiosny! No tak! Prawie bym zapomniał! To kolejny cudowny dzień!
-Mango! - Wrzasnąłem i pobiegłem w stronę watahy.
Tam spotkałem Skyfalla oraz Mango, którzy czaili się na wiewórkę.
-Skyfall, Mango! - Wrzasnąłem raz jeszcze wbiegając w nich.
-Czeeeść! - Krzynąłem raz jeszcze. - Dzisiaj już pieerwszy dzień wiosny! Super nie!?
-Taak,.. Bardzo super - Odparł Mango. - Gdzie tak biegłeś?
- Do was! Chodźmy na polowanie, na spacer... Będzie fajnie!

<Skyfall, Mango?>

Od Kuryami

Leżałam nic nie robiąc na trawie. W końcu postanowiłam pójść na spacer. Strasznie mi się nudziło. Jak nie masz wilka, który z tobą jest zawsze to jest ci nudno... Myślałam. Chciałabym poznać kogoś nowego. Chciałabym przeżyć przygodę. Byłoby suuupeeer. Tak... Poszłam nad Jezioro Morskiego Oka. Znaczy... Poszłam do lasu drzew wiśni obok. Nie chcę się zbliżać na krok do jeziora. Lubię, a wręcz kocham drzewa wiśni... Przypominają mi Japonię. Doszłam tam i położyłam się na ziemię. Nie spałam. Przyglądałam się przyrodzie dookoła. Wszystko wokół miało towarzyszy. Dwa ptaki leciały po niebie. Dwa motylki latały nad łąką goniąc się nawzajem. Jakaś sarna uczyła swoje młode chodzić. Czułam dookoła wiosnę, szczęśliwe rodziny... Szkoda, że ja nie mam rodziny... Wpatrywałam się w ptaki i przyznam, że im zazdrościłam. Pomyślałam o Ametyście. Moje uczucie do niego mnie przerasta. Wstałam. Jakaś magiczna siła ciągnęła mnie do jeziora. Szłam w jego kierunku. Chciałam zawrócić, ale ta magiczna siła była silniejsza. Zatrzymałam się przed jeziorem. Nagle zrobiło się czarne i usłyszałam szepty (ku mojemu zdziwieniu po japońsku): ,,Chūi shite kudasai. Sugu ni kuru. Anata ga shitai baai wa, no pakku o keikoku shitaga, watashi wa teishi suru koto wa dekimasen! Hitorihitori o korosu. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!", co znaczyło ,,Strzeż się. Za niedługo przyjdę. Ostrzeż watahę jeśli chcesz, ale mnie nie powstrzymasz! Zabiję co do jednego. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!" Spadłam na ziemię. Chyba zemdlałam, ale nagle usłyszałam znajomy głos:
- Kuryami? Kuryami! Wstawaj!
To był Ametyst. Wstałam. Jezioro było normalne. Jakby to był tylko sen.
- Aaaameettttystt...- wymamrotałam
- Co się stało? - odpowiedział
- Ja... Jezioro... Powiedziało mi: ,,Chūi shite kudasai. Sugu ni kuru. Anata ga shitai baai wa, no pakku o keikoku shitaga, watashi wa teishi suru koto wa dekimasen! Hitorihitori o korosu. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!".
- Co to znaczy?!
- No przecież! Ty nie rozumiesz japońskiego. To znaczy: ,,Strzeż się. Za niedługo przyjdę. Ostrzeż watahę jeśli chcesz, ale mnie nie powstrzymasz! Zabiję co do jednego. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!".
Nastała chwila ciszy. Nagle zza drzewa wyszedł jakiś szczeniak.
- Dzień dobry... Szukam... Opieki. - powiedział
Ametyst spojrzał na mnie.
<Ametyst? Akreon?>