Leżałam nic nie robiąc na trawie. W końcu postanowiłam pójść na spacer. Strasznie mi się nudziło. Jak nie masz wilka, który z tobą jest zawsze to jest ci nudno... Myślałam. Chciałabym poznać kogoś nowego. Chciałabym przeżyć przygodę. Byłoby suuupeeer. Tak... Poszłam nad Jezioro Morskiego Oka. Znaczy... Poszłam do lasu drzew wiśni obok. Nie chcę się zbliżać na krok do jeziora. Lubię, a wręcz kocham drzewa wiśni... Przypominają mi Japonię. Doszłam tam i położyłam się na ziemię. Nie spałam. Przyglądałam się przyrodzie dookoła. Wszystko wokół miało towarzyszy. Dwa ptaki leciały po niebie. Dwa motylki latały nad łąką goniąc się nawzajem. Jakaś sarna uczyła swoje młode chodzić. Czułam dookoła wiosnę, szczęśliwe rodziny... Szkoda, że ja nie mam rodziny... Wpatrywałam się w ptaki i przyznam, że im zazdrościłam. Pomyślałam o Ametyście. Moje uczucie do niego mnie przerasta. Wstałam. Jakaś magiczna siła ciągnęła mnie do jeziora. Szłam w jego kierunku. Chciałam zawrócić, ale ta magiczna siła była silniejsza. Zatrzymałam się przed jeziorem. Nagle zrobiło się czarne i usłyszałam szepty (ku mojemu zdziwieniu po japońsku): ,,Chūi shite kudasai. Sugu ni kuru. Anata ga shitai baai wa, no pakku o keikoku shitaga, watashi wa teishi suru koto wa dekimasen! Hitorihitori o korosu. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!", co znaczyło ,,Strzeż się. Za niedługo przyjdę. Ostrzeż watahę jeśli chcesz, ale mnie nie powstrzymasz! Zabiję co do jednego. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!" Spadłam na ziemię. Chyba zemdlałam, ale nagle usłyszałam znajomy głos:
- Kuryami? Kuryami! Wstawaj!
To był Ametyst. Wstałam. Jezioro było normalne. Jakby to był tylko sen.
- Aaaameettttystt...- wymamrotałam
- Co się stało? - odpowiedział
- Ja... Jezioro... Powiedziało mi: ,,Chūi shite kudasai. Sugu ni kuru. Anata ga shitai baai wa, no pakku o keikoku shitaga, watashi wa teishi suru koto wa dekimasen! Hitorihitori o korosu. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!".
- Co to znaczy?!
- No przecież! Ty nie rozumiesz japońskiego. To znaczy: ,,Strzeż się. Za niedługo przyjdę. Ostrzeż watahę jeśli chcesz, ale mnie nie powstrzymasz! Zabiję co do jednego. Ha! Ha! Ha! Ha! Ha!".
Nastała chwila ciszy. Nagle zza drzewa wyszedł jakiś szczeniak.
- Dzień dobry... Szukam... Opieki. - powiedział
Ametyst spojrzał na mnie.
<Ametyst? Akreon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz