Nucąc kołysankę, którą śpiewała mi matka zanim mnie zostawiła przeszłam przez tereny watahy.
Zaobserwowałam, że na nasze tereny powraca coraz więcej zwierząt co było dobrym znakiem.
Wataha się powiększała. Coraz więcej wilków decydowało się do nas dołączyć co niezmiernie nas cieszyło. Przeszłam jeszcze kilka metrów i doszłam do wodopoju. Woda była pyszna i orzeźwiająca. Gdy tak piłam czułam się obserwowana. Podniosłam wzrok znad wody i ujrzałam jakiegoś basiora stojącego w wodzie niecały metr ode mnie i przyglądającego mi się. Moje serce zabiło mocniej a ja cofnęłam się przestraszona.
<Basiorze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz