Obcy wilk na nas warczał, a stwór ryczał zaciekle, był to Scyntie. Nie atakował nas ponieważ nieznajomy wilk go powstrzymywał... Obcy, czarny, długowłosy wilk uśmiechnął się szyderczo...
- Kim jesteś i czego chcesz ?!- Warknął Radioactive.
- To nie jest istotne... Istotne jest to, że mam sprawę do waszej watahy...- Zagadywał basior.
- Nie jesteśmy zainteresowani.- Fuknęły Alphy jednocześnie.
Tutaj do akcji wkroczyłem ja... Podszedłem do Scyntie i oparłem się o jego rogi.
- Także... Słyszałeś, zabieraj krówkę i zmykaj do domciu.- Powiedziałem jak gdyby nigdy nic do czarnego...
Monster chuchnął na mnie... O ludzie co za odór... Odszedłem od niego ledwo trzymając się na łapach i usiadłem obok Radioaktywnej. Wilk patrzył na mnie, Radioaktywną i na Alphy ze wściekłością. Zawył głośno i zaczął warczeć, a Scyntie wyraźnie się rozdrażnił...
- Czego to ciele tak się rzuca ...?- Zapytałem resztę i zacząłem się pomalutku wycofywać...
>Radioaktywna ?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz