Skoczyłam do góry ponownie i wzięłam go. Wyważyłam drzwi domu tak by wyglądało na włamanie. Wybiegłam. Miałam cztery liście! Pobiegłam do watahy... do Tif... Kiedy już tam byłam zjadłam resztki z ostatnich dni i położyłam się spać. Rano obudziło mnie mocne uderzenie w głowę. To były nie wiem co. Przeklęci Naci. Wygoniłam ich i wzniosłam barierę lodową. Nagle łapy zaczęły mi się zsuwać. Krzyknęłam tylko:
-Co się tu do cho*ery dzieje?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz