* * *
Uciekałem przed ogromnym gadem. Wbiegłem na niewielką górę i zawyłem. Smok spojrzał się w moją stronę, a jego źrenice w ułamku sekundy stały się większe. Ruszył w moją stronę, natomiast ja ułożyłem ciało w pozycji bojowej. Uśmiechnąłem się do siebie.
-No,podejdź...-Wyszeptałem.
Gad był już blisko mnie. Jego łeb prawie stykał się z moją głową. Już miał otwierać paszczę, kiedy wskoczyłem na jego głowę, zbiegłem po długiej szyi na jego grzbiet. Smok warknął, natomiast ja złapałem się jednego z jego wielu rogów na grzbiecie.Gad rozprostował skrzydła i w jednym momencie wzbił się w powietrze. Wleciał w chmury, co bardzo zmniejszyło mi widoczność. Przymrużyłem oczy, a gad zaczął pikować wprost na ziemię.
- WooooHooo!- Krzyknąłem.
Nie było trudne teraz skoczyć i spróbować wylądować na łapach, ale... W końcu nie jestem kotem. Wdrapałem się w kierunku jego głowy i złapałem za rogi. Gęsta "grzywa" ograniczyła mi widoczność. Byliśmy już bardzo blisko ziemi i uderzenia w nią. Zrobiłem przerażoną minę. Smoczysko w ostatnim momencie rozłożyło skrzydła i znów poleciało w górę. Ulżyło mi. Chciałem sobie jeszcze trochę pożyć. Gad zrobił beczkę i w tym właśnie momencie z niego spadłem. I potem była już tylko ciemność. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem tylko jakąś waderę.
<Wadero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz