- Uważaj jak łazisz - zjeżyłam się.
- To ty na mnie wpadłaś - warknęła wadera o turkusowej grzywce.
- Ale Ty się tak nie śpieszysz - przyjęłam pozycję bojową.
- Ja przynajmniej nie jestem ślepa - wadera syknęła. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy zaczęłyśmy zataczać kręgi warcząc groźnie. Krople deszczu opadały na nasze głowy. Porwisty wiatr targał futro. Błoto chlupało pod łapami. Wszystkie małe stworzonka pochowały się przed zimnem, a my dalej stałyśmy grożąc sobie kłami. Pomruki stawały się coraz głośniejsze.
<Amazuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz