Byłem świeżo po polowaniu. Odpoczywałem na nagrzanej słońcem skale, w towarzystwie drzewców. Znaczy się... Ja leżałem, a one krążyły obok... Odkąd Stefcio mnie opuścił nie interesuje się nimi zbytnio. Chciałem się zdrzemnąć, ale jakoś nie mogłem. Wstałem ze skały, przeciągnąłem się i poszedłem na spacer. Po jakichś 5-10 minutach chodzenie mi się znudziło i zacząłem skakać...
- Nuda przytłacza mnie bardziej kiedy o niej myślę więc... Nie będę myśleć !- Powiedziałem do siebie.
Zacząłem biec szybko jak poparzony i wpadłem na dwa znajome wilki...Dosłownie. Wprawdzie jednego znałem lepiej, a drugiego mniej, ale i tak na nich skoczyłem. Był to Radioactive i Avalon... Rozmawiali z... Elfem...
- Hej, hej, hej !- Przywitałem się skacząc.
- Witaj Mango... Jesteśmy odrobinę zajęci.- Powiedział Alpha.
- Właśnie...- Powiedziała wadera, spoglądając na Elfa.
- Ok...- Odskoczyłem ze zwieszoną głową...
Odwracałem się co jakiś czas... Tak dla efektu. No cóż... Po chwili zapomniałem już o całej akcji i zacząłem wysoooko skakać, coś tam podśpiewując... Po chwili wylądowałem na jakimś wilku...
> Ktosiu ? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz