Rozpocząłem wspinaczkę.Jak obiecałem,nie używałem skrzydeł.I nie planowałem ich użyć.
-Dajesz Imm...Dasz radę...
Moje łapy śliskały się po powierzchni niektórych skał.Było to irytujące.A wręcz nie do przejścia.Pare razy prawie spadłem.Ale dalej wchodziłem po skalnych półkach.Nie,niemogłem się poddać.Jestem na prowadzeniu i się nie poddam.Nie,nie poddam...
Nie mogłem tego zrobić.Chce coś chociaż raz zrobić dobrze.I zrobię!Pospieszyłem się.Byłem już prawie na szczycie.Byłbym pośmiewiskiem wśród reszty wilków.Być tak blisko celu i się poddać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz