Zwiedzałem nasze tereny, aż nie wyszedłem z zarośli i znalazłem na polanie. Nagle ujrzałem Jenny. Jej piękno jest nie opisywalne. Wycofałem się w krzaki , po chwili jednak zrobiłem krok do przodu. Rozległ się trzask gałązki. Jaki dureń ze mnie! Walnełęm się łapą w czoło. Jenny odwróciła się i mnie dostrzegła.
- Cześć - powiedziałem zawstydzony.
- Cześć , nowy? - spytała.
- Tak , oprowadzisz mnie?
Wadera pokiwała głową na "tak". Ruszyliśmy. Rozmawialiśmy na tematy te głupie i te mądre , te niestosowne i stosowne , dużo tego było. Aż w końcu wypaliłem:
- Masz chłopaka?
- Emmm nie - odpowiedziała.
Popatrzyłem dla niej w oczy.
- A co? - spytała mnie.
- Nie , no bo...
Przęłknęłem głośno ślinę.
- Bo.... - powiedziała cicho Jen.
- BO CIĘ KOCHAM - wykrzyczałem i uskoczyłem w krzaki.
Jenny?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz