Wystraszyłem się nie na żarty... Nie wiedziałem co robić, szturchałem tylko wilczycę w bok i co jakiś czas nalewałem jej do pyska wody, którą nosiłem w muszelce znalezionej obok brzegu strumienia... W końcu wadera otworzyła oczy. Od razu zacząłem machać ogonem i pomogłem Radioaktywnej wstać.
- Żyjesz ! Ty żyjesz !- Krzyczałem rozradowany.
- Chyba nie sądziłeś, że tak łatwo się poddam ?- Zapytała z lekkim uśmiechem na pyszczku.
- Nie, oczywiście, że nie !- Skakałem w koło baaardzo szczęśliwy.
Jak zwykle zacząłem zbierać kwiaty, tym razem większe i bardziej kolorowe i... Rzucałem nimi w przyjaciółkę. Znów pobawiliśmy się w berka i skakaliśmy, jednym słowem było po prostu fajnie...
W końcu do głowy wpadła mi pewna myśl, którą podzieliłem się z Radioaktywną.
- Nie wracamy do watahy już dwa dni i zaczyna się ściemniać... Mortify pewnie za tobą tęskni...
> Radioaktywna ? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz