Zeskoczyłam z drzewa i złapałam za pierwszą lepszą maczetę elfa.
- Hej! To moje! - wrzasnął oburzony.
- Chyba już nie - wypowiedziałam niewyraźnie, gdyż trzymałam ostrze w zębach.
Ponownie wbiegłam na drzewo i obróciłam się, aby następnie wypuścić maczetę, która przeszyła klatkę piersiową maszkary. Ta zrzuciła Radioactive'a i machnęła ręką, strącając mnie z gałęzi. Słychać było tylko głuche uderzenie o ziemię.
Przez krótką chwilę nie mogłam sobie uświadomić co się stało, ale w końcu zdałam sobie sprawę z tego, że Miniek chce ze mnie zrobić miazgę.
Szybkim ruchem uciekłam jego pięści i zaśmiałam się szyderczo, jednak gdy zauważyłam moją obrożę z czarnym krzyżem pod drzewem, całkowicie zniszczoną, mój uśmiech zrzedł. Podbiegłam do rodzinnej pamiątki i zerknęłam na wygrawerowany napis "dla siostry".
- Poddajesz się? Młoda? - usłyszałam niski, potężny głos minotaura.
Zadrżałam, moje oczy zabłysły szkarłatnym światłem, a pazury u łap znacznie się wydłużyły.
- Mojej obroży się nie tyka - mruknęłam i spojrzałam na potwora krwistymi tęczówkami. Wściekłość rozbudziła we mnie siłę. Wpadłam w furię.
Byk cofnął się do tyłu, próbując uchronić się przed gniewem. Zawiał porwisty wiatr, a drzewa w pobliżu uniosły się ponad ziemię. Zanim starzec zdążył uprzątnąć swoje bronie, zalśniły i kilkoma sprawnymi ruchami wyostrzyły końce pni. Tak zrobione "włócznie" posłałam w kierunku bestii. Hybiłam, ale jedno jedyne drzewo wbiło się prosto w serce minotaura. Ten tylko się zaśmiał, ale szybko zamilkł, gdyż Radioactive skoczył na potwora i przegryzł mu tchawicę.
<Radioactive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz