sobota, 22 listopada 2014

Od Jenny

Leciałam w kierunku nieznanych mi dość dokładnie gór. Moją uwagę przykuło małe jeziorko. Na prawdę, maleńkie. Postanowiłam się tam zatrzymać i przyjrzeć się mu z bliska.



Z bliska jednak okazało się większe, niż mi się to wydawało. Przysiałam na jednej z gałęzi i zaczęłam nucić piosenkę, którą śpiewała mi matka, gdy byłam szczenięciem. Śpiewałam, dla swego nienarodzonego dziecka. Z każdym dniem mój brzuch rósł. Z kazdym dniem czułam, że to się zbliża. Z jedenj strony strasznie się bałam, a z drugiej byłam szczęśliwa, że nie będę już sama. Spojrzałam w odbicie wody. Bardzo przypominałam moją mamę. Byłyśmy takie same, nie tylko z charakteru, ale i z wyglądu. Niesety, umarła. Ta wiadomośc dotarła do mnie tak późno...
Postanowiłam zostać tam na noc. Już miałam zejść na ziemię i położyć się pod drzewem, kiedy usłyszałam szelest. Zza krzaków wyszedł basior.

<Basiorze?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz