Jeszcze tylko trzy metry,dwa, jeden metr i już dobiegliśmy. Silent Mask wzniosła mur lub coś w tym stylu i mogliśmy się zatrzymać. Tif podbiegła do mnie. Wtuliła się w moją sierść. Byłam szczęśliwa że nic jej się nie stało. Mango i Jeff (Radioactive) podeszli do nas. Radioactive odezwał się do mnie;
-Radioaktywna idź z Tif i resztą wader do jaskini. Weźcie też szczeniaki i ukryjcie się. my zaraz dojdziemy.
Mango miał poważną minę z czego wnioskowałam że jest źle. Poszłam posłusznie. Kilka godzin później przeszły wszystkie basiory. Wszyscy byli ranni. Podszedł do mnie Mango. Był tez ranny. Leciała mu krew... Zaczęłam:
-Mango pokaż te ranę.
-Po co? To nie boli. -Powiedział.
Wyczułam w jego głosie nutkę kłamstwa. Nie poddałam się i mówiła:
-No pokaż przecież ci jej nie zjem. -Powiedziałam żartobliwie.
-No jak chcesz.
Zamroziłam mu rany. Przestało go chyba boleć. Kazałam mu chwilę odpocząć po czym uleczyłam rany Immortala i jeszcze jakiegoś basiora. Wszyscy byli ranni. Nagle Mango podszedł do mnie i powiedział:
<Mango?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz