- Amm... Wiesz, no... Natura lubi się wygłupiać... Tak jak ja !!!!!- Krzyknąłem i pobiegłem w kierunku tego czegoś...
Wspiąłem się na sam szczyt i czekałem, aż woda zacznie tryskać... Po jakichś 5 minutach woda wyrzuciła mnie jakieś pół metra w powietrze. Krzyknąłem trochę ze strachu i trochę z tej adrenaliny... Wylądowałem niefortunnie na ziemi, bo łapa zabolała mnie tak, że aż zapiszczałem...
- Nic ci nie jest ?- Zapytała wadera.
- Chyba nie... Ale i tak zrobię to jeszcze raz !- Krzyknąłem.
Już skoczyłem w kierunku gejzeru, kiedy poczułem czyjeś zęby na karku.
- Ała !- Zawołałem.
Nie krzyknąłem z bólu, bo nie było to ugryzienie, ale przytrzymanie. To Radioaktywna mnie zatrzymała...
- Czemu mnie zatrzymałaś ?- Zapytałem z odrobinką pretensji w głosie.
Chciałem usiąść, ale łapa bolała mnie okropnie, więc postanowiłem, że postoje...
> Radioaktywna ? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz