-Może pójdziemy nad jezioro?-Spytałem.
-Jasne, lubisz ślizgać się na lodzie?
-Pewnie. To jedno z moich ulubionych rzeczy do roboty zimą. Chodź.
Ruszyliśmy wolniutkim krokiem. Śnieg kleił się do łap, a ja z goryczą obserwowałem nagie gałęzie drzew.
<Shanelle?>
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Od Shanelle CD Immortala
Po dotarciu do lasu natrafiliśmy na trop, ale nie zająca tylko sarny.
-Too, idziemy na sarnę czy szukamy zająca??-zapytałam ciągle się uśmiechając
- Nie wiem, jak wolisz???
-Chyba lepiej będzie jak znajdziemy zająca- stwierdziłam
Po piętnastu minutach złapaliśmy dużego szaraka. Immortal nie jadł, bo twierdził że posilił się przedtem w jaskini... Gdy skończyłam basior odezwał się....
<Immortal??>
-Too, idziemy na sarnę czy szukamy zająca??-zapytałam ciągle się uśmiechając
- Nie wiem, jak wolisz???
-Chyba lepiej będzie jak znajdziemy zająca- stwierdziłam
Po piętnastu minutach złapaliśmy dużego szaraka. Immortal nie jadł, bo twierdził że posilił się przedtem w jaskini... Gdy skończyłam basior odezwał się....
<Immortal??>
Od Finnicka CD Aryi
-Pozwolisz mi się zabrać w jedno, ładne miejsce?-Spytałem.
-Jasne. Prowadź, w tym drzewie trochę ciemno.-Odparła wadera.
-Ale ciepło i ciekawie.-Powiedziałem beznamiętnym tonem.
Wyszedłem z owego pniaka i ruszyłem przed siebie, cały czas zerkając na waderę. Szliśmy niecałe pół godziny. Przed nami rozpościerała się piękna łąka.
-Jasne. Prowadź, w tym drzewie trochę ciemno.-Odparła wadera.
-Ale ciepło i ciekawie.-Powiedziałem beznamiętnym tonem.
Wyszedłem z owego pniaka i ruszyłem przed siebie, cały czas zerkając na waderę. Szliśmy niecałe pół godziny. Przed nami rozpościerała się piękna łąka.
Owa łąka pięknie prezentowała się na tle znikającego za horyzontem słońca.
<Arya?>
Od Aryi CD Finnicka
- Słodki jesteś. - Zaśmiałam się i pocałowałam basiora.
- Co to znaczy? - Spytał.
- To, że odwzajemniam twoje uczucie. - Znowu się zaśmiałam. Super, nie dość, że ma fajny charakter i jest przystojny to jeszcze odwzajemnia moje uczucie. Nie wiem, co to właściwie znaczy, gdy alfa cię pokocha, a ty alfę.
- Kocham cię. Po prostu cię kocham. - Powiedziałam. Przytuliłam Finnicka.
<Finnick?>
- Co to znaczy? - Spytał.
- To, że odwzajemniam twoje uczucie. - Znowu się zaśmiałam. Super, nie dość, że ma fajny charakter i jest przystojny to jeszcze odwzajemnia moje uczucie. Nie wiem, co to właściwie znaczy, gdy alfa cię pokocha, a ty alfę.
- Kocham cię. Po prostu cię kocham. - Powiedziałam. Przytuliłam Finnicka.
<Finnick?>
niedziela, 28 grudnia 2014
Od Finnicka CD Aryi
-Powiedzieć? Nie, ale zrobić.-Powiedziałem.
Przyciągnąłem waderę do siebie i spojrzałem w jej oczy.
-Zakochałem się w tobie.-Rzekłem.
Przybliżyłem swój pyszczek do jej pyszczka. Pocałowałem ją.
<Arya?>
Przyciągnąłem waderę do siebie i spojrzałem w jej oczy.
-Zakochałem się w tobie.-Rzekłem.
Przybliżyłem swój pyszczek do jej pyszczka. Pocałowałem ją.
<Arya?>
Od Aryi CD Finnicka
Weszliśmy do drzewa. Tutaj nie było tak ciepło, jak na otwartym słońcu. Uśmiechnęłam się szerzej do basiora. W sumie, byliśmy bardzo podobni do siebie. I dziwne, że ktoś podobny do mnie jest alfą.
"Dobra, nie ukrywajmy. Zakochałam się..." Pomyślałam, patrząc w oczy basiora. Spojrzałam na swój ogon. Chyba jest zbyt puszysty... Dobra! nie teraz czas na to. Znów spojrzałam w oczy basiora.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - Zaśmiał się basior.
- Nie, a ty?
<Finnick?>
"Dobra, nie ukrywajmy. Zakochałam się..." Pomyślałam, patrząc w oczy basiora. Spojrzałam na swój ogon. Chyba jest zbyt puszysty... Dobra! nie teraz czas na to. Znów spojrzałam w oczy basiora.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - Zaśmiał się basior.
- Nie, a ty?
<Finnick?>
Od Finnicka CD Aryi
Uśmiechnąłem się.
-Idziesz?-Zapytałem.
-Gdzie?
-Odpocząć.-Odrzekłem.
-Mogę.
-W takim razie za mną.
Znalazłem ładne drzewo. Spróchniałe. Uderzyłem parę razy o pień i zrobiłem w nim dziurę. Spokojnie zmieściłyby się w środku i trzy wilki. Wpuściłem waderę do środka. Sam wszedłem zaraz za nią.
<Arya?>
-Idziesz?-Zapytałem.
-Gdzie?
-Odpocząć.-Odrzekłem.
-Mogę.
-W takim razie za mną.
Znalazłem ładne drzewo. Spróchniałe. Uderzyłem parę razy o pień i zrobiłem w nim dziurę. Spokojnie zmieściłyby się w środku i trzy wilki. Wpuściłem waderę do środka. Sam wszedłem zaraz za nią.
<Arya?>
Od Aryi CD Finnicka
- Dziękuję - Zaśmiałam się.
- Przejdziemy się? Wyglądasz na wilka, który nie zepchnie mnie z klifu - Dodałam z uśmiechem.
- No jasne, właśnie byłem na spacerze. Tylko co zrobimy z jeleniem? - Jeleń przypominał o swoim martwym ciele.
- Zjemy - Wzruszyłam ramionami. Właściwie, to nawet byłam głodna. Zaczęłam jeść, Finnick z resztą też. Zostawiliśmy trochę, jakby przechodził tędy głodny wilk. Wyruszyliśmy na spacer.
Wyszliśmy z lasu. Zobaczyliśmy piękną łąkę, usianą kwiatami, których kolorów było chyba z tysiąc.
Uśmiechnęłam się i wleciałam do kwiatów. Finnick wleciał za mną.
- JAK TU FAJNIE! - Wydarłam się. Zaczęłam się śmiać.
- Ale chwila... Jest zima! Jak to możliwe? - Zaczęłam się zastanawiać.
- To może być MAGICZNA ŁĄKA. - Powiedział Finnick, który nagle zjawił się tuż obok mnie.
Spojrzałam miło na niego. Nadal się uśmiechałam.
<Finnick?>
- Przejdziemy się? Wyglądasz na wilka, który nie zepchnie mnie z klifu - Dodałam z uśmiechem.
- No jasne, właśnie byłem na spacerze. Tylko co zrobimy z jeleniem? - Jeleń przypominał o swoim martwym ciele.
- Zjemy - Wzruszyłam ramionami. Właściwie, to nawet byłam głodna. Zaczęłam jeść, Finnick z resztą też. Zostawiliśmy trochę, jakby przechodził tędy głodny wilk. Wyruszyliśmy na spacer.
Wyszliśmy z lasu. Zobaczyliśmy piękną łąkę, usianą kwiatami, których kolorów było chyba z tysiąc.
Uśmiechnęłam się i wleciałam do kwiatów. Finnick wleciał za mną.
- JAK TU FAJNIE! - Wydarłam się. Zaczęłam się śmiać.
- Ale chwila... Jest zima! Jak to możliwe? - Zaczęłam się zastanawiać.
- To może być MAGICZNA ŁĄKA. - Powiedział Finnick, który nagle zjawił się tuż obok mnie.
Spojrzałam miło na niego. Nadal się uśmiechałam.
<Finnick?>
Od Radioactive - Inicjacja
Dla watahy nadszedł wielki dzień. Dzisiaj mój syn miał stać się Alphą. Cieszyłem się z tego powodu. W końcu koniec. Odchodzę na emeryturę. Wszystkie wilki zebrały się na polanie. Śnieg sięgał nieco za łapy. Usiadłem koło ogromnego, rozłożystego dębu. Silent Mask, jako szamanka, miała poprowadzić tę niezwykłą inicjację. Mój syn podszedł do nas, a wszystkie wilki stanęły wzdłuż udeptanej ścieżki. Wszyscy odśpiewaliśmy hymn watahy. Silent opowiedziała historię watahy, powiedziała również o prawach i obowiązkach Finnicka, a następnie narysowała mu farbą, wykonaną z przezimowanych jagód, znaki na czole. Zawyłem, a wszystkie wilki dołączyły się do mnie. Tak zakończyła się część pierwsza inicjacji.
Drugą częścią była zabawa. Wysłałem Villane'a i Twistera, by wykradli ich napój zabawy ( alkohol) . Wlali owy napój do miseczek, wykonanych z lodu. Wszyscy bawili się świetnie. Gdy Finnick był już trochę "wsawiony" krzyknął:
-Uwaga! Nakurwiam salto!
Wziął spory rozbieg i wykonał ową czynność. Wylądował na waderze, Aryi. Coś miedzy nimi iskrzyło. Czułem to. Reszta wieczoru minęła na zabawie, przekleństwach, piciu i szczenięcych kłótniach oraz przepychankach.
Drugą częścią była zabawa. Wysłałem Villane'a i Twistera, by wykradli ich napój zabawy ( alkohol) . Wlali owy napój do miseczek, wykonanych z lodu. Wszyscy bawili się świetnie. Gdy Finnick był już trochę "wsawiony" krzyknął:
-Uwaga! Nakurwiam salto!
Wziął spory rozbieg i wykonał ową czynność. Wylądował na waderze, Aryi. Coś miedzy nimi iskrzyło. Czułem to. Reszta wieczoru minęła na zabawie, przekleństwach, piciu i szczenięcych kłótniach oraz przepychankach.
Od Finnicka CD Aryi
-Finnick.-Odparłem i usiadłem obok wadery.-A więc jesteś z watahy, tak?
-Tak.-Odpowiedziała wadera zabierając się za jedzenie jelenia.
-Ciekawe. Nie wiedziałem cię tutaj wcześniej.
-A ja ciebie widziałam.
-No widzisz? Zazdroszczę ci.
-Czego?-Zapytała wadera patrząc na mnie spod byka.
-Tego że możesz mnie zobaczyć.-Zaśmiałem się.
Wadera się uśmiechnęła.
-Uroczy jesteś, tak robisz z siebie idiotę.
-Ty w ogóle jesteś urocza.-Odrzekłem.
<Arya?>
-Tak.-Odpowiedziała wadera zabierając się za jedzenie jelenia.
-Ciekawe. Nie wiedziałem cię tutaj wcześniej.
-A ja ciebie widziałam.
-No widzisz? Zazdroszczę ci.
-Czego?-Zapytała wadera patrząc na mnie spod byka.
-Tego że możesz mnie zobaczyć.-Zaśmiałem się.
Wadera się uśmiechnęła.
-Uroczy jesteś, tak robisz z siebie idiotę.
-Ty w ogóle jesteś urocza.-Odrzekłem.
<Arya?>
Od Aryi
Siedziałam na gałęzi i celowałam w jelenia, pasącego się spokojnie na łące. Cel... PAL! Ognista strzała śmignęła i jeleń dostał prosto w łeb. Wbiłam pazury w korę i zjechałam na dół. Podeszłam do jelenia.
- Headshot - Zaśmiałam się. I wtedy zobaczyłam basiora, który również miał łuk. Jak gdyby nigdy nic wyjęłam strzałę z jelenia i odłożyłam na bok.
- Jesteś synem alf, prawda? - Zapytałam. Bardzo mi go przypominał, więc to prawdopodobnie on.
- Tak, a ty? Kim jesteś? - Zapytał mnie basior, syn alf.
- Arya. Zdradzisz mi swe imię? - Zapytałam z uśmiechem. Jeleń mógł poczekać. W końcu to tylko martwy jeleń.
<Finnick?>
- Headshot - Zaśmiałam się. I wtedy zobaczyłam basiora, który również miał łuk. Jak gdyby nigdy nic wyjęłam strzałę z jelenia i odłożyłam na bok.
- Jesteś synem alf, prawda? - Zapytałam. Bardzo mi go przypominał, więc to prawdopodobnie on.
- Tak, a ty? Kim jesteś? - Zapytał mnie basior, syn alf.
- Arya. Zdradzisz mi swe imię? - Zapytałam z uśmiechem. Jeleń mógł poczekać. W końcu to tylko martwy jeleń.
<Finnick?>
Powitajmy Arya!
Imię: Arya
Pseudonim: Elfka
Płeć: Wadera
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Łuczniczka
Charakter: Arya jest bardzo odważną waderą i do skromnych nie należy. Jest lojalna i szczera, nie lubi kłamać. Jest bardzo kreatywna, tworzy własną broń. Czasem arogancka. Doskonale posługuje się wszystkimi sztyletami, lecz najlepiej radzi sobie z łukiem, który ma ZAWSZE przy sobie. Jest strzały czasem płoną, czasem są zatrute, a czasem zwykłe.
Żywioł: Wiosna
Moce:
- Control
- Uleczanie
- Weather
Rodzina: Matka Lorayne, Ojciec Bloody
Partner: Szuka
Zauroczenie: Finnick
Potomstwo: Brak
Historia: Była młodą alphą, jednak znudziło jej się i odeszła. W drodze zrobiła sobie łuk i trzyma go do teraz, jest jedną z jej broni. Gdy tu dołączyła, miała po prostu dość samotności.
Od Ply
Minęło trochę czasu... Ciągle nie wiem dlaczego tak długo nic się nie działo. Pobiegłam w jedna ze stron. Chciałam poszukać przygody. Niestety żadnej tutaj nie było! Co było dziwne znów nie widziałam żadnego Nata w lesie. Miałam nadzieję ze na nich nie napotkam chociaż....to byłaby przygoda! Nazbierałam dębowych kołków i zaczęłam Ich szukać. Niestety nigdzie Ich nie było. Nagle przypomniało mi się że Oni mają skrzydła i podniosłam głowę ,a tam...TYSIĄCE NATÓW! Chyba mnie zobaczyli bo jakiś zleciał i podniósł mnie do góry. Niestety nie mogłam wyjąc kołku. Nat wylądował w jakiejś jaskini ,a tam było jeszcze kilkaset Natów. Wyciągnęłam kołki i część zabiłam. Uciekłam z tamtego miejsca. Po drodze złapałam jakiegoś jelenia. Kiedy po uczcie szłam dalej zaczęła mnie boleć głowa. Dostałam w nią czymś twardym. Zemdlałam.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Assuva
Szedłem lasem. Śnieg ciągle jeszcze padał. Lodu było w diabły ,a ja byłem biały. Cały biały. Otrzepałem się. Nagle zobaczyłem Crystal. Pobiegłem w Jej stronę:
-Hej Crystal!
-O hej Ass.
-Co tutaj robisz?
-Nic, nic.
-Aha. To może zapolujemy?
-Ok.
Zobaczyliśmy jelenia. Pobiegliśmy w jego stronę i kilka minut później jedliśmy ze smakiem.
-Crystal ,a teraz na serio co tu robiłaś?
-No...to długa opowieść...
-Mam czas. Wiec...słucham...
<Crystal?>
Od Jenny CD Nighta
-Idź... Idź po wodę!
-Ale... Po co?
-Nie ważne, idź!-Powiedziałam.
Zaczęłam słabnąć. Po co woda? Żeby miał zajęcie i mi nie przeszkadzał. Straciłam przytomność.
Kiedy się obudziłam, koło mnie leżały dwa szczeniaki. Trąciłam je nosem. Moje źrenice się zwężyły. One... Były martwe. Moje dzieci... Martwe... Nie! Zaczęłam żałośnie płakać, gdyby to mogło cokolwiek dać. W tej samej chwili przyszedł Night.
<Night?>
-Ale... Po co?
-Nie ważne, idź!-Powiedziałam.
Zaczęłam słabnąć. Po co woda? Żeby miał zajęcie i mi nie przeszkadzał. Straciłam przytomność.
Kiedy się obudziłam, koło mnie leżały dwa szczeniaki. Trąciłam je nosem. Moje źrenice się zwężyły. One... Były martwe. Moje dzieci... Martwe... Nie! Zaczęłam żałośnie płakać, gdyby to mogło cokolwiek dać. W tej samej chwili przyszedł Night.
<Night?>
Od Nighta CD Jenny
Usłyszałem wycie Jen , od razu zacząłem biec w kierunku głosu.
Biegłem jak najszybciej , nabierałem prędkości.
Aż , w końcu byłem na przy mojej partnerce....
- Jenny co się dzieję? - zapytałem , sapiąc.
- Night , nadszedł właśnie ten moment , słyszysz ten MOMENT!
Usłałem posłanie z liści i z czego mogłem jak najszybciej zebrać.
Wziąłem na plecy Jen i przeniosłem na legowisko....
- Coś jeszcze mam zrobić? - spytałem zdenerwowany.
<Jenny?>
Biegłem jak najszybciej , nabierałem prędkości.
Aż , w końcu byłem na przy mojej partnerce....
- Jenny co się dzieję? - zapytałem , sapiąc.
- Night , nadszedł właśnie ten moment , słyszysz ten MOMENT!
Usłałem posłanie z liści i z czego mogłem jak najszybciej zebrać.
Wziąłem na plecy Jen i przeniosłem na legowisko....
- Coś jeszcze mam zrobić? - spytałem zdenerwowany.
<Jenny?>
Finnick Dorasta!
Imię: Finnick
Pseudonim: Finn
Płeć: Basior
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Młody Alpha I
Stanowisko: Łucznik.
Charakter: Finnick jest śmiały i odważny. Dla niego nie istnieje słowo "skromność". Jest trochę arogancki, to trzeba przyznać. Pomysłowy, oddany, lojalny i honorowy członek watahy. Finn jest szczery do bólu. Władczy oraz enigmatyczny. Doskonale posługuje się bronią, a najbardziej łukiem i zatrutymi strzałami. Ma jednak resztki poczucia humoru.
Żywioł: Trucizna
Moce:
Trucizna
Tortury umysłu
Physical Pain
Rodzina: Ojciec- Radioactive Matka-Flame
Partner:Szuka
Zauroczenie:-
Potomstwo:Nie ma.
Historia: Urodził się w watasze.
Od Shir Cana CD Kate
- Przyszedłem cię odwiedzić. - Zaśmiałem się. - Poza tym, zimno mi na dworze. - Dodałem, już z trochę większą powagą. Czasem jest taka chwila, by spoważnieć. Ale może lepiej nie teraz. Spojrzałem za siebie. Do jaskini wleciał nóż o dwóch ostrzach. Leciał, ponieważ moją magią mogłem podnosić przedmioty bez dotykania ich.
- A tak poza tym, mam dla ciebie prezent. - Znów się uśmiechnąłem. Z paczuszki zleciał biały puch, czyli śnieg. W środku był nóż o dwóch ostrzach, nazywany przez czarownice atame.
- Mimo tego, że wygląda jak zwykły nóż o dwóch ostrzach, jest zaczarowany. Wykuty przez Lodową damę. - Powiedziałem z lekką powagą.
<Kate?>
Od Kate
Po ciężkiej bitwie z Natami położyłam się w najdalszej części jaskini. Zamknęłam oczy i w miarę szybko zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie, wystarczająco, aby zauważyć jeszcze księżyc na horyzoncie. Wyszłam z jaskini i usiadłam na śniegu. Było chłodno, ale taka pogoda była dla mnie idealna. Zauważyłam sylwetkę jakiegoś wilka. Był to Shir Can. Podszedł do mnie i usiadł obok.
-Cześć.-Przywitałam się.
-Witaj.-Odpowiedział.
-Co tutaj robisz?
<Can?>
Obudziłam się dość wcześnie, wystarczająco, aby zauważyć jeszcze księżyc na horyzoncie. Wyszłam z jaskini i usiadłam na śniegu. Było chłodno, ale taka pogoda była dla mnie idealna. Zauważyłam sylwetkę jakiegoś wilka. Był to Shir Can. Podszedł do mnie i usiadł obok.
-Cześć.-Przywitałam się.
-Witaj.-Odpowiedział.
-Co tutaj robisz?
<Can?>
Od Hope CD Kate
Demony rozszarpywały Natów, a my rzucaliśmy kołkami. Szybko wyzbyliśmy się większości epidemii. Nie zauważyłam tylko Nata stojącego za mną. Przeszył mi bok włócznią. Upadłam. Pobiegł o mnie natychmiast Mango, który za pozwoleniem Radioactive, doniósł mnie do jaskini, a sam powrócił do gry.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Kate CD Silent Mask
Z ziemi powstały demony, o różnym wyglądzie. Było to okropne. Na sierści miały krew, ich oczy były krwistoczerwone. W niektórych miejscach zamiast sierści miały odpadające od kości mięso. Wzdrygnąłem się. Było ich pięcioro. Jeden ogromny a reszta trochę mniejsza. Ten wielki, chyba ich przywódca podszedł do Silent. Warknął. Silent pokiwała głową, na co on zawył. Przeraźliwy skowyt dotarł do moich uszu. Inne demony rzuciły się do walki z Natami.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Silent Mask CD Jenny
-Dzięki, Silent.-Rzekła Jenna.
-Nie ma za co. Teraz musimy pomóc reszcie.-Powiedziałam.
Pobiegłyśmy na plac. Tam dalej toczyła się zażarta bitwa o wolność i honor. Ale Avalon, tej suce, która z nimi trzymała nigdy nie zapomnę. Kiedyś ją dorwę. Wbiegłam na sam środek i nakazałam demonom nas wspomóc. Nie chciały mnie wysłuchać, ale ostatecznie się zgodziły. Zesłały nam swoich wojowników.
<Ktoś?>
-Nie ma za co. Teraz musimy pomóc reszcie.-Powiedziałam.
Pobiegłyśmy na plac. Tam dalej toczyła się zażarta bitwa o wolność i honor. Ale Avalon, tej suce, która z nimi trzymała nigdy nie zapomnę. Kiedyś ją dorwę. Wbiegłam na sam środek i nakazałam demonom nas wspomóc. Nie chciały mnie wysłuchać, ale ostatecznie się zgodziły. Zesłały nam swoich wojowników.
<Ktoś?>
Od Jenny CD Flame
Słyszałam wycie, a potem biegłam wzdłuż rzeki w lesie. Te cholerne worki na mięso nie chciały się odczepić. Mogłam lecieć, oczywiście, ale nie wiem, czy to nie byłoby zbyt ryzykowne. Kto wie? Może są zwinniejsze ode mnie? Wbiegłam do wody, te stwory za mną. Nie pływałam tak szybko jak one. Pewnie by mnie złapały, gdyby nie Silent Mask. Wbiła im kołki i pomogła mi wyjść z wody. Natychmiast wróciłyśmy na plac bitwy.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Flame CD Immortala
Wszyscy dzielnie walczyli. Niestety, zostałam ranna. Jeden z tych stworów zaatakował mnie moją własną bronią. Wbił mi kołek w lewy bok. Zawyłam i upadłam na ziemię. Natychmiast podbiegł do mnie Radioactive. Chciał mi pomóc, ale ja kazałam mu walczyć.
<Ktoś z wojny?>
<Ktoś z wojny?>
Od Immoratala CD Swiftkill
Obudził mnie Radioactive. Opowiedział nam całą sytuację. Wzięliśmy dębowe kołki i pobiegliśmy do ów lasu. Rzeczywiście, było tam pełno uskrzydlonych natów. Wojna się zaczęła...
<Ktoś, kto szedł na wojnę?>
<Ktoś, kto szedł na wojnę?>
Od Swiftkill CD Finnicka
Ruszyliśmy na północ, w stronę owego lasu. Czułam się co najmniej dziwnie. Wszędzie było biało.
-Finn, a co jak się zgubimy?-Zapytałam.
-Nie zgubimy. Byłem już tu z ...- Mój brat przerwał. Wpatrywał się przed siebie.
-Hej, Finnick, co jest?
-Naci... Szybko, uciekaj!
Rzuciłam się do ucieczki. Finnick również. Czym prędzej dobiegliśmy do jaskini i rzuciliśmy się pędem w stronę taty, Alphy. Opowiedzieliśmy mu wszystko, łącznie z tym, że bez ich zgody udaliśmy się do lasu. Radioactive zebrał wszystkich i pobiegł z nimi do lasu. Chyba będą walczyć.
<Ktoś? Zda jakiś dorosły wilk relację?>
-Finn, a co jak się zgubimy?-Zapytałam.
-Nie zgubimy. Byłem już tu z ...- Mój brat przerwał. Wpatrywał się przed siebie.
-Hej, Finnick, co jest?
-Naci... Szybko, uciekaj!
Rzuciłam się do ucieczki. Finnick również. Czym prędzej dobiegliśmy do jaskini i rzuciliśmy się pędem w stronę taty, Alphy. Opowiedzieliśmy mu wszystko, łącznie z tym, że bez ich zgody udaliśmy się do lasu. Radioactive zebrał wszystkich i pobiegł z nimi do lasu. Chyba będą walczyć.
<Ktoś? Zda jakiś dorosły wilk relację?>
Od Finnicka
Był śnieżny poranek. Już po świętach. Uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem z jaskini. Tuż przy wyjściu leżał mój ojciec-Radioactive. Zręcznie i po cichu go ominąłem. Wydostałem się na dwór. Rozejrzałem się w około i usiadłem na miękkim, białym puchu. Wiatr wiał ze strony północy. Postanowiłem się tam też udać. Zauważyłem moją siostrę Swiftkill. Byłem ciekaw co tutaj robi. Powinna być z mamą na polowaniu. Podszedłem do niej. Ta zmierzyła mnie wzrokiem.
-Co tutaj robisz?-Zapytałem kopiąc łapą małą, śniegową norkę.
-Czekam na mamę. Nie wiem gdzie poszła. A co robi tata?
-Śpi. Pójdziesz ze mną do lasu Nightrun?
-Po co?-Zapytała wadera.
-Pozwiedzać.-Odparłem z uśmiechem.
-Mogę.
-W takim razie chodź.
<Swift?>
-Co tutaj robisz?-Zapytałem kopiąc łapą małą, śniegową norkę.
-Czekam na mamę. Nie wiem gdzie poszła. A co robi tata?
-Śpi. Pójdziesz ze mną do lasu Nightrun?
-Po co?-Zapytała wadera.
-Pozwiedzać.-Odparłem z uśmiechem.
-Mogę.
-W takim razie chodź.
<Swift?>
Kolejna zagadka!
28.12.14 r.
Przepis wymaga trzech miarek mąki. Masz jeden pojemnik mieszczący dwie miarki i drugi mieszczący siedem miarek. Pojemniki nie mają skali. Jak odmierzysz trzy miarki mąki używając tylko tych dwóch pojemników?
Od Villane CD Shanelle
Warknąłem.
To był hypno.
-Wiej.-Wrzasnąłem.
Rzuciliśmy się do ucieczki. Hypno nas doganiał, a my cały czas uciekaliśmy. W końcu go zgubiliśmy. Padnięci położyliśmy się na ziemi. Ciężko dyszałem.
-Jeszcze nigdy, ale to nigdy tak szybko nie biegłem. Nawet nie wiedziałem że tak potrafię.-Oznajmiłem.
<Shanelle?>
To był hypno.
-Wiej.-Wrzasnąłem.
Rzuciliśmy się do ucieczki. Hypno nas doganiał, a my cały czas uciekaliśmy. W końcu go zgubiliśmy. Padnięci położyliśmy się na ziemi. Ciężko dyszałem.
-Jeszcze nigdy, ale to nigdy tak szybko nie biegłem. Nawet nie wiedziałem że tak potrafię.-Oznajmiłem.
<Shanelle?>
Od Immortala CD Shanelle
-Ale ty mi nie przeszkadzasz.-Odpowiedziałem z ciepłym uśmiechem.-No, a teraz chodź. Zapolujemy na jakiegoś zająca, czy coś, dobrze?-Zapytałem waderę.
-No dobrze, namówiłeś mnie. -Odpowiedziała uśmiechnięta wadera.
-Świetnie. -Powiedziałem.
Pognaliśmy w las.
<Shanelle?>
-No dobrze, namówiłeś mnie. -Odpowiedziała uśmiechnięta wadera.
-Świetnie. -Powiedziałem.
Pognaliśmy w las.
<Shanelle?>
sobota, 27 grudnia 2014
Event Noworoczny!
Do watahy zawitał noworoczny event!
Wystarczy, że odpowiesz na cztery zagadki. Pierwsza została odblokowana dzisiaj, każda kolejna odblokuje się w następnych dniach. Oto one:
Wystarczy, że odpowiesz na cztery zagadki. Pierwsza została odblokowana dzisiaj, każda kolejna odblokuje się w następnych dniach. Oto one:
27.12.14 r.
Rano ma cztery nogi, w południe dwie, natomiast wieczorem- Trzy. Co to jest?
28.12.14 r.
?
29.12.14 r.
?
30.12.14 r.
?
31.12.14 r.
?
Powitajmy Naszego maga! Shir Cana!
Imię: Shir Can
Pseudonim: Shir, czasem zdarza się że nazywają go Can, ale to rzadko.
Płeć: Basior
Wiek: 6 lat
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Mag białej magii
Charakter: Shir jest bardzo miłym basiorem. Kocha przygody, jest romantykiem. Potrafi oddać życie za miłość swojego życia. Jest bardzo inteligentny. Prócz dobrych cech ma oczywiście złe, które stara się ukryć. Jest uparty, będzie się upierał przy swoim. Czasem gdy się zdenerwuje potrafi po prostu podejść i zabić. Kocha śpiew i taniec, ale i tak woli magię.
Żywioł: Magia
Moce:
- Magia
- Teleportacja
- Podnoszenie przedmiotów bez dotykania ich
Rodzina: Matka Shaniara, Ojciec Yurii, Siostra Melody, Brat Sun
Partner: Brak, ale szuka
Zauroczenie: Kate
Potomstwo: Brak, ale bardzo chciałby je mieć.
Historia: Ujmę to tak:
Wstałem na maleńkich łapkach. Moja siostra i brat tulili się do matki. Ja jednak rozglądałem się za przygodami. Byłem w jaskini. Matka miała ciemno białą sierść i skrzydła. Spojrzałem na siebie. Ja również miałem skrzydła, ale inne futro. Przytuliłem się do matki i zasnąłem
Następnego dnia nie wstałem tak, jak się spodziewałem. Spodziewałem się sceny w stylu jeszcze pięć minut, lecz matka wzięła mnie w pysk i wyrzuciła poza granice watahy. Piszczałem tak jak rodzeństwo. Było nam strasznie zimno. Zauważyliśmy pumy i ucichliśmy. Nasza mama uciekła, pewnie bronić nas i naszą watahę. Wstałem odważnie i rozłożyłem maleńkie skrzydełka. Brat też je miał, jednak siostra nie. Siostra miała czerwone oczy i ciemno szare futro. Brat miał skrzydła, niebieskie oczy i czerwone futro. Wtedy odkryłem, że moim żywiołem jest magia. Udało mi się odczytać myśli brata i z nim porozmawiać. Był bardzo przestraszony
- Musimy nauczyć się latać - powiedziałem stanowczo. Brat spojrzał na mnie
- Ale... Inni przecież uczą się tego w wieku chyba kilku miesięcy, my nie mamy nawet tygodnia! - zdziwił się brat
- Najpierw ustalmy sobie imiona. Ja będę nazywał się Shircan - odrzekłem. Brat nadal był zaskoczony. Przez chwilę myślał, aż odpowiedział:
- Sun, ale to... - przerwałem mu, odcinając mu koniec myśli
- A ona? - zapytałem, patrząc na maleńka waderkę, chyba najsłabszą z miotu - obecnie miała tylko jedną moc, więc moje stwierdzenia się potwierdziły
- Ona będzie nazywać się... Melody - powiedziałem. Wydawało mi się, że to imię będzie do niej pasować, ale nie powiedziałem jej teraz, że to ja ją tak nazwałem. Złapałem ją za łapkę, a ona spojrzała na mnie zdziwiona i przestraszona. Z bratem unieśliśmy się ponad drzewa, jednak to była maksymalna odległość od ziemi. Przelecieliśmy kilka metrów. Udało nam się dolecieć do małego strumyczka, kilka kilometrów od watahy. Był tam zabity wilk, więc jasne że pumy nas zaatakowały. Wcześnie musieliśmy nauczyć się jeść mięso, nawet za wcześnie, jednak się przyzwyczailiśmy do tego, że wszystko musieliśmy robić za wcześnie. Lecieliśmy, szliśmy, aż mieliśmy rok. Ja i mój brat nauczyliśmy się szybko i wysoko latać, Melody nauczyła się polować, z resztą my też. Umieliśmy rozmawiać nie w myślach. Byłem alfą naszej maleńkiej wataszki. Jednak pojawił się nowy problem. Melody zachorowała. Nie umieliśmy jej wyleczyć, mimo magicznych zdolności, jakie wszyscy posiadaliśmy. Zmarła. Ja i mój brat pokłóciliśmy się, więc się rozdzieliliśmy, a potem tego żałowaliśmy. Brat zmarł nie dawno po tym, jak się rozdzieliliśmy. Znalazłem go martwego i lekko przeżutego. Skierowałem się do jakiejś watahy. Rzecz jasna, nie wiedziałem, że tam jest wataha. Zaatakowali mnie, więc musiałem zabić jednego i uciekać. Trafiłem do jakiejś jaskini. Była pełna diamentów, jednak nie mogłem zostać tam na długo. Był tam wilk, którego musiałem zabić. Dlaczego? Obraził mnie i zaczął atakować. Próbowałem uciec, ale mi nie dał. Pomyślałem wtedy, że mam dwa nieszczęścia w jednym dniu. Uciekłem bardzo, bardzo daleko. Rok później znów stało się coś okropnego. Zobaczyłem ducha. Ducha Melody, który również chciał mnie zabić. Działo się to na pustyni. Byłem wtedy wyczerpany, a do tego ktoś wysysał ze mnie krew. Miałem wielkie szczęście, że udało mi się uciec. Byłem wtedy bardzo bliski śmierci i naiwny, że dałem się nabrać pewnemu psu, że mnie obroni, jednak on przekonał ludzi że zabijam ich krowy, owce i inne. Ludzie strzelali do mnie i jeden pocisk trafił. Prosto w łapę, więc rozpostarłem duże już wtedy skrzydła i wzleciałem w powietrze, uciekając przed nimi. Gdy skrzydła mnie rozbolały, bo leciałem zbyt długo, wylądowałem, lecz noga bolała mnie tak, że musiałem przez miesiąc ją leczyć. Do tego czasu podróżowałem latając. W wieku... sześciu lat dołączyłem do watahy.
środa, 24 grudnia 2014
Od Vincenta
Święta już niebawem. Bardzo się cieszę, bo uwielbiam świąteczną atmosferę. Siedziałem w jaskini zamyślony, jak ją ozdobić.
- Dobra zostawię tą sprawę na później. I wyszedłem na świeże powietrze.Wszystko było posypane białym śniegiem. Postanowiłem, że pójdę na spacer nad Rzekę Północy. Kiedy przybyłem na miejsce, zobaczyłem rzekę całą w lodzie. Usiadłem i zacząłem rozmyślać o różnych rzeczach. Po chwili usłyszałem, jakieś szelesty. Nastroszyłem uszy i rozejrzałem się dookoła. Niespodziewanie usłyszałem ryk prosto skierowany do mojego ucha. Zobaczyłem wielkiego, lodowego potwora, a wyglądał on tak:
Nie był zadowolony z mojej wizyty.
- No to będzie się działo! Powiedziałem sam do siebie. Potwór był coraz bardziej zdenerwowany. Zacząłem więc uciekać, ale potwór biegła za mną.
- Nie mogę go sprowadzić na watahę. - Pomyślałem. Więc skręciłem w stronę przepaści i zatrzymałem się tuż przed nią.
- Szykuję się walka, kochanieńki! - Potwór chciał uderzyć mnie swoją łapą, ale zrobiłem unik. Walczyliśmy tak chyba pół godziny, aż w końcu wskoczyłem na jego grzbiet i przeniosłem ciężar na głowę. Potwór zrobił fikołka do przepaści. Spadliśmy razem, ale nas szczęście spadłem na jedną skalną półkę. I tak uszedłem z życiem. Później wróciłem do watahy trochę zakrwawiony, ale co tam. :D
- Dobra zostawię tą sprawę na później. I wyszedłem na świeże powietrze.Wszystko było posypane białym śniegiem. Postanowiłem, że pójdę na spacer nad Rzekę Północy. Kiedy przybyłem na miejsce, zobaczyłem rzekę całą w lodzie. Usiadłem i zacząłem rozmyślać o różnych rzeczach. Po chwili usłyszałem, jakieś szelesty. Nastroszyłem uszy i rozejrzałem się dookoła. Niespodziewanie usłyszałem ryk prosto skierowany do mojego ucha. Zobaczyłem wielkiego, lodowego potwora, a wyglądał on tak:
Nie był zadowolony z mojej wizyty.
- No to będzie się działo! Powiedziałem sam do siebie. Potwór był coraz bardziej zdenerwowany. Zacząłem więc uciekać, ale potwór biegła za mną.
- Nie mogę go sprowadzić na watahę. - Pomyślałem. Więc skręciłem w stronę przepaści i zatrzymałem się tuż przed nią.
- Szykuję się walka, kochanieńki! - Potwór chciał uderzyć mnie swoją łapą, ale zrobiłem unik. Walczyliśmy tak chyba pół godziny, aż w końcu wskoczyłem na jego grzbiet i przeniosłem ciężar na głowę. Potwór zrobił fikołka do przepaści. Spadliśmy razem, ale nas szczęście spadłem na jedną skalną półkę. I tak uszedłem z życiem. Później wróciłem do watahy trochę zakrwawiony, ale co tam. :D
Święta!
W ten wigilijny dzień zaśnieżony, kiedy w kościele biją dzwony, a pierwsza gwiazdka błyska na niebie, moje życzenia płyną do Ciebie. Hmmm... a jakie mam Ci złożyć życzenia, by warte były Twego westchnienia? Sukcesów w życiu, ciepła w miłości, dużo uśmiechu, wiele radości. Spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń, samych przyjaznych w Twym życiu zdarzeń. Niech ten wyjątkowy w roku dzień, odsunie na zawsze Twe troski w cień. I niech się śmieje do Ciebie świat, blaskiem szczęśliwych i długich lat.
Życzy Wam cały zespół administracyjny WPP
niedziela, 21 grudnia 2014
Od Kate
Polowałam na młodego zająca. Był cholernie szybki, wiec miałam małe komplikacje polowania. Po około dziesięciominutowym pościgu udało mi się go schwytać. Zaniosłam go pod krzew, aby tam w spokoju zjeść.
-Wilki.-Szepnęłam pod nosem.
Wzięłam zająca w pysk i zaniosłam do jaskini. Tam wszedł jakiś niedokładnie znany mi wilk.
<Wilku?>
-Wilki.-Szepnęłam pod nosem.
Wzięłam zająca w pysk i zaniosłam do jaskini. Tam wszedł jakiś niedokładnie znany mi wilk.
<Wilku?>
Od Jenny
Spacerowałam sobie po bogatych terenach naszej watahy. Obserwowałam niebo. Próbowałam wyłapać wzrokiem jakieś zabawne kształty w chmurach. Nagle poczułam silny skurcz. Odeszły mi wody. Rodziłam. Zaczęłam wyć.
<Night?>
<Night?>
Od Hope CD ToxicFlame
Spojrzałam na waderę.
-Jak? No... Szłam. Po prostu szłam.
-Oh... Następnym razem musisz uważać. To nie skończyłoby się dobrze.
-Wiem. Zrobiłam się już głodna od tej całej bieganiny. Idziemy coś zjeść?-Zapytałam.
<Toxic?>
-Jak? No... Szłam. Po prostu szłam.
-Oh... Następnym razem musisz uważać. To nie skończyłoby się dobrze.
-Wiem. Zrobiłam się już głodna od tej całej bieganiny. Idziemy coś zjeść?-Zapytałam.
<Toxic?>
Od Nighta
Szedłem , szedłem i jeszcze raz szedłem.
Wokoło było tylko widać biały puch.
Nagle zza krzaków wyskoczył Mango.
- Witaj , my BFF - krzyknął i skoczył na mnie.
- Hej
Kiedy tak skakaliśmy , wziąłem w łapki trochę śniegu i....
HEADSHOT!!!
Mangoś dostał między uszy!!!!
Zacząłem się śmiać!
< Mango? Ułatwie ci zadanie XP>
Wokoło było tylko widać biały puch.
Nagle zza krzaków wyskoczył Mango.
- Witaj , my BFF - krzyknął i skoczył na mnie.
- Hej
Kiedy tak skakaliśmy , wziąłem w łapki trochę śniegu i....
HEADSHOT!!!
Mangoś dostał między uszy!!!!
Zacząłem się śmiać!
< Mango? Ułatwie ci zadanie XP>
Wybaczycie Mi?
Otóż... Jakiś czas nie było na WPP opowiadań. Trochę zaniedbałam bloga, muszę to przyznać, przepraszam. Dlatego teraz taki mały test na aktywnych członków:
Każdy do 31 grudnia musi napisać opowiadanie. O obojętnie czym. Tematyka dowolna. Kto nie napisze, zostanie wyrzucony.
Pozdrawiam, Active.
Każdy do 31 grudnia musi napisać opowiadanie. O obojętnie czym. Tematyka dowolna. Kto nie napisze, zostanie wyrzucony.
Pozdrawiam, Active.
piątek, 19 grudnia 2014
Od Avalon CD Radioactive
Szybko oszacowałam szanse oraz sposoby na ucieczkę. Cosmo? Za wcześnie! Na niebie nie pokazała się jeszczeżadna gwiazda. Telekineza? Może się sprawdzić, ale smoczyca jest ciężka. Furia? To jest to! Wystarczy popaść w gniew, a powodów do złości miałam aż na pęczki.
- To co? Zaczynamy zabawę? - roześmiałam się szyderczo i pomyślałam o pokonanej epoce Natów. Od razu zawrzała we mnie krew, a moje oczy albo raczej oczodoły zalśniły krwawym światłem.
- Buziaczki - zadrwiłam strącając z siebie dwustotonowego smoka za pomocą siły umysłu. - Byeee! Do zobaczenia po apokalipsie! - rzuciłam, wzbijając się w powietrze.
***
- Komnata! - wylądowałam przed wielką, kamienną grotą z wyrytymi symbolami, które oznaczały "przeznaczenie".
<Radioactive? I jak przeszkodzisz Anarchii?>
- To co? Zaczynamy zabawę? - roześmiałam się szyderczo i pomyślałam o pokonanej epoce Natów. Od razu zawrzała we mnie krew, a moje oczy albo raczej oczodoły zalśniły krwawym światłem.
- Buziaczki - zadrwiłam strącając z siebie dwustotonowego smoka za pomocą siły umysłu. - Byeee! Do zobaczenia po apokalipsie! - rzuciłam, wzbijając się w powietrze.
***
- Komnata! - wylądowałam przed wielką, kamienną grotą z wyrytymi symbolami, które oznaczały "przeznaczenie".
<Radioactive? I jak przeszkodzisz Anarchii?>
czwartek, 18 grudnia 2014
Od ToxicFlame CD Hope
Niezwłocznie pobiegłam w stronę z której dochodziło wycie... Po kilku, może kilkunastu minutach biegu zobaczyłam leżącą na ziemi, warczącą na Hypno, Hope. Skoczyłam w jej kierunku. Odbiłam się od głowy Hypna, a ten troszkę się cofnął, ale po chwili zaczął na nas warczeć i cicho ryczeć...
- Dzięki...- Wysapała Hope.
- Nie ma za co... A teraz... Uciekajmy !- Zawołałam.
Od razu skierowałam się w stronę watahy, ale Hope złapała mnie za ogon.
- Nie. Nie do watahy... Zgubimy go w lesie, jeśli oczywiście będziemy od niego szybsze...- Powiedziała.
Kiwnęłam tylko łbem na tak i pobiegłam w przeciwnym kierunku. Hope była zaraz za mną...
Po jakichś 2 godzinach zgubiłyśmy stwora... Położyłam się na plecach.
- Co to był za bieg !- Wysapałam.- Jak ty w ogóle na niego trafiłaś ?- Zapytałam po chwili.
> Hope ? <
- Dzięki...- Wysapała Hope.
- Nie ma za co... A teraz... Uciekajmy !- Zawołałam.
Od razu skierowałam się w stronę watahy, ale Hope złapała mnie za ogon.
- Nie. Nie do watahy... Zgubimy go w lesie, jeśli oczywiście będziemy od niego szybsze...- Powiedziała.
Kiwnęłam tylko łbem na tak i pobiegłam w przeciwnym kierunku. Hope była zaraz za mną...
Po jakichś 2 godzinach zgubiłyśmy stwora... Położyłam się na plecach.
- Co to był za bieg !- Wysapałam.- Jak ty w ogóle na niego trafiłaś ?- Zapytałam po chwili.
> Hope ? <
środa, 17 grudnia 2014
Od Radioactive CD Avalon
-Nie bądź taka pewna siebie.-Warknąłem.-Jesteś w sumie... Zbyt pewna siebie.
-A jakże. Jak zamierzasz mnie złapać?
-Ja?-Zapytałem lekko się uśmiechając.
Wtedy z chmur wyłoniła się smocza postać mojej towarzyszki broni. Smoczyca przygwoździła waderę do ziemi.
-Co teraz, kochanie?-Zapytałem ze śmiechem.
-Nie mów tak do mnie!
-Spokojnie słonko.
-Zamknij się!
-Ależ Avuniu.
Wadera warknęła, a ja dałem tylko znać Andree, żeby jej pod żadnym pozorem nie wypuszczała.
<Avi?>
Od Avalon
Jak codziennie udałam się na poranne polowanie. To miał być zwykły, nudny dzień, ale nie był... Ponieważ tego dnia wszystko się zmieniło... Ja się zmieniłam... I nie wiem czy powrócę do dawnej formy... Warto wierzyć, ale czy wiara rzeczywiście czyni cuda?
Zamknęłam dziennik i piodniosłam głowę. Otaczała mnie bezkresna ciemność. Czarna oraz straszna. Pełna żalu. A ja siedzę tu sama, nic nie warta, marząc o wolności...
***
Z resztki gwiazd, które jeszcze nie zdążyły zaginąć w morzu zorzy porannej, stworzyłam wielką, złotą tarczę, ale to nic nie pomogło, gdyż Naci zaatakowali mnie od tyłu. Poczułam tylko jak ostre kły zanurzają się w mojej skórze i... łańcuchy... ciemość, mrok. Trafiłam tutaj, a najgorsze było to, że miałam świadomość, iż ktoś inny steruje moim ciałem.
***Oczami Anarchii***
- Gdzie jestem? - wyjąkałam, rozglądając się dookoła po głębokim śnie.
- W siedzibie Natów. Ja jestem przywódcą, witam cię serdecznie w moich progach! - odezwał się tęgi, potężny wilk. - Sprowadziliśmy cię, ponieważ masz w sobie ogromną siłę i jesteś nam potrzebna do wyzwolenia świata spod łap kreatur. Czy zgodzisz się nam pomóc?
- Chodzi o wilki? - czułam się inaczej. Miałam wrażenie, że ktoś jeszcze w tym ciele jest i mi podpowiada. Nie pozwala na układ, ale za bardzo kusiła mnie ta propozycja.
- Tak - kiwnął głową. Ucichłam na chwilę, jednak po chwili odezwałam się:
- Pomogę - na mój pysk wpełzł szyderczy usmiech.
- Więc witamy! Twoje imię brzmi Anarchia, co znaczy bez władców - oznajmił. - Jak wiesz od laty toczymy wojnę z WPP. Opierają się nam, a ty jesteś ratunkiem! Widzisz, jesteś na tyle zdolna, aby przybrać swoją dawną postać, przez co cię nie rozpoznają, a los sprawił, że jesteś partnerką Alphy! Co ułatwi zadanie. Musisz odnaleźć Radioactive, zabrać mu kluczyk do Komnaty Przeznaczenia i wziąć Miecz Przeklętych. To nasz plan. Miecz ten da nam wielką moc - opowiedział mi całą historię.
- Tak jest! Wykonam zadanie! - zaśmiałam się diabelsko.
- A! Pamiętaj, wcześniej zwano cię Avalon! - rzucił przywódca, gdy biegłam w stronę WPP.
***
Odetchnęłam i zamieniłam się w Avalon.
- Fuuj! Co Radioactive widział w mojej dawnej formie! - skrzywiłam się. - Teraz jestem znacznie lepsza. Doskonalsza.
Pochyliłam się nad strumykiem i zaczęłam dokładnie lustrować moje odbicie. Woda ukazywała moją, anarchiową twarz.
- Avalon! - usłyszałam za sobą głos, to był Alpha watahy.
- Tak? - odezwałam się słodko.
- Gdzie byłaś przez te trzy dni? - spytał.
- Eee... Nieważne, przejdziemy się? - posłałan basiorowi promienny, trochę głupawy uśmiech.
- Pewnie - odrzekł. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i ruszyliśmy wolnym krokiem przed siebie. Miałam na celu odciągnąc basiora jak najdalej od tłumu oraz watahy.
- Tak więc... Co się z tobą działo? - zabrał głos.
- Długa historia - odpowiedziałam.
- Ach... Avi... - zaczął, lecz nie dokończył zdania. W mojej głowie uroiło się podejrzenie, że już wie kim jestem i rzeczywiście tak było. Ujrzał moje odbicie w strumieniu.
- Nie jesteś Avalon - zjeżyl się.
- Pewnie, że nie - przybrałam swoją naturalną postać.
- Co z nią zrobiłaś? - warknął.
- Oj, Avi już tu nie ma - skoczyłam na wilka, przygwożdzając go do ziemi. Jednym ruchem zerwałam kluczyk (ten do Komnaty Przeznaczenka) z rzemyka i pognałam przed siebie. Radioactive oczywiście się nie poddał, ale wytworzyłam moje natowe skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Lecz zanim zniknęłam za chmurami, odwróciłam się, po czym posłałam buziaczka w kierunku basiora oraz szyderczy uśmiech, będący wyzwaniem.
<Radioactive?>
Zamknęłam dziennik i piodniosłam głowę. Otaczała mnie bezkresna ciemność. Czarna oraz straszna. Pełna żalu. A ja siedzę tu sama, nic nie warta, marząc o wolności...
***
Z resztki gwiazd, które jeszcze nie zdążyły zaginąć w morzu zorzy porannej, stworzyłam wielką, złotą tarczę, ale to nic nie pomogło, gdyż Naci zaatakowali mnie od tyłu. Poczułam tylko jak ostre kły zanurzają się w mojej skórze i... łańcuchy... ciemość, mrok. Trafiłam tutaj, a najgorsze było to, że miałam świadomość, iż ktoś inny steruje moim ciałem.
***Oczami Anarchii***
- Gdzie jestem? - wyjąkałam, rozglądając się dookoła po głębokim śnie.
- W siedzibie Natów. Ja jestem przywódcą, witam cię serdecznie w moich progach! - odezwał się tęgi, potężny wilk. - Sprowadziliśmy cię, ponieważ masz w sobie ogromną siłę i jesteś nam potrzebna do wyzwolenia świata spod łap kreatur. Czy zgodzisz się nam pomóc?
- Chodzi o wilki? - czułam się inaczej. Miałam wrażenie, że ktoś jeszcze w tym ciele jest i mi podpowiada. Nie pozwala na układ, ale za bardzo kusiła mnie ta propozycja.
- Tak - kiwnął głową. Ucichłam na chwilę, jednak po chwili odezwałam się:
- Pomogę - na mój pysk wpełzł szyderczy usmiech.
- Więc witamy! Twoje imię brzmi Anarchia, co znaczy bez władców - oznajmił. - Jak wiesz od laty toczymy wojnę z WPP. Opierają się nam, a ty jesteś ratunkiem! Widzisz, jesteś na tyle zdolna, aby przybrać swoją dawną postać, przez co cię nie rozpoznają, a los sprawił, że jesteś partnerką Alphy! Co ułatwi zadanie. Musisz odnaleźć Radioactive, zabrać mu kluczyk do Komnaty Przeznaczenia i wziąć Miecz Przeklętych. To nasz plan. Miecz ten da nam wielką moc - opowiedział mi całą historię.
- Tak jest! Wykonam zadanie! - zaśmiałam się diabelsko.
- A! Pamiętaj, wcześniej zwano cię Avalon! - rzucił przywódca, gdy biegłam w stronę WPP.
***
Odetchnęłam i zamieniłam się w Avalon.
- Fuuj! Co Radioactive widział w mojej dawnej formie! - skrzywiłam się. - Teraz jestem znacznie lepsza. Doskonalsza.
Pochyliłam się nad strumykiem i zaczęłam dokładnie lustrować moje odbicie. Woda ukazywała moją, anarchiową twarz.
- Tak? - odezwałam się słodko.
- Gdzie byłaś przez te trzy dni? - spytał.
- Eee... Nieważne, przejdziemy się? - posłałan basiorowi promienny, trochę głupawy uśmiech.
- Pewnie - odrzekł. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i ruszyliśmy wolnym krokiem przed siebie. Miałam na celu odciągnąc basiora jak najdalej od tłumu oraz watahy.
- Tak więc... Co się z tobą działo? - zabrał głos.
- Długa historia - odpowiedziałam.
- Ach... Avi... - zaczął, lecz nie dokończył zdania. W mojej głowie uroiło się podejrzenie, że już wie kim jestem i rzeczywiście tak było. Ujrzał moje odbicie w strumieniu.
- Nie jesteś Avalon - zjeżyl się.
- Pewnie, że nie - przybrałam swoją naturalną postać.
- Co z nią zrobiłaś? - warknął.
- Oj, Avi już tu nie ma - skoczyłam na wilka, przygwożdzając go do ziemi. Jednym ruchem zerwałam kluczyk (ten do Komnaty Przeznaczenka) z rzemyka i pognałam przed siebie. Radioactive oczywiście się nie poddał, ale wytworzyłam moje natowe skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Lecz zanim zniknęłam za chmurami, odwróciłam się, po czym posłałam buziaczka w kierunku basiora oraz szyderczy uśmiech, będący wyzwaniem.
<Radioactive?>
wtorek, 16 grudnia 2014
Od Shanelle CD Immortala
- Ja teraz sobie spacerowałam bo wcześniej jakoś polowanie mi się nie powiodło,i tak jestem głodna - odpowiedziałam spuszczając smętnie wzrok
- no dobrze, - Basior uśmiechnął się - to co powiesz na polowanie??
-Ale ja dziś naprawdę mam pecha jeśli chodzi o zwierzynę.-stwierdziłam
-To ja ci pomogę, chcesz??
-nie wiem,yyy no wiesz nie chce zawracać ci głowy- spojrzałam na basiora który odpowiedział.....
<Imm??>
- no dobrze, - Basior uśmiechnął się - to co powiesz na polowanie??
-Ale ja dziś naprawdę mam pecha jeśli chodzi o zwierzynę.-stwierdziłam
-To ja ci pomogę, chcesz??
-nie wiem,yyy no wiesz nie chce zawracać ci głowy- spojrzałam na basiora który odpowiedział.....
<Imm??>
Od Shanelle CD Villane
-Bardzo chętnie- odpowiedziałam z uśmiechem
- no to chodźmy jakiegoś poszukać- stwiardził
wędrowaliśmy i wędrowaliśmy ale nigdzie nie było żadnego drzewca
- co się z nimi stało?? Zazwyczaj same podchodzą..
- hmmmm może ci nowi, latający natowie je przegonili??-powiedział basior Ale nie zdążyłam odpowiedzieć bo nagle przed nami przebiegło coś ogromnego. Spojrzałam przerażona na Villa.
<Vill ?? >
- no to chodźmy jakiegoś poszukać- stwiardził
wędrowaliśmy i wędrowaliśmy ale nigdzie nie było żadnego drzewca
- co się z nimi stało?? Zazwyczaj same podchodzą..
- hmmmm może ci nowi, latający natowie je przegonili??-powiedział basior Ale nie zdążyłam odpowiedzieć bo nagle przed nami przebiegło coś ogromnego. Spojrzałam przerażona na Villa.
<Vill ?? >
Informacje
______________________________________________________________________
Przypominam, że WPP jest w dalszym ciągu aktywne i proszę pisać opowiadania.
______________________________________________________________________
Świąteczny event wciąż trwa! Napisz opowiadanie! 23 Grudnia zostanie wydana ankieta, które opowiadanie jest najciekawsze! Zwycięzca otrzyma nagrodę!
______________________________________________________________________
______________________________________________________________________
Świąteczny event wciąż trwa! Napisz opowiadanie! 23 Grudnia zostanie wydana ankieta, które opowiadanie jest najciekawsze! Zwycięzca otrzyma nagrodę!
______________________________________________________________________
Od Bloodspill CD Twistera
- A wiesz, że mam?-Zapytałam z uśmiechem.
Pobiegłam w stronę łąki. Twist również. Zatrzymałam się przy dziwnym śladzie jakiegoś zwierzęcia.
-Co to?-Zapytałam.
<Twist?>
Od Immortala CD Shanelle
-Nic się nie stało.-Powiedziałem unosząc wzrok na waderę.-Co tutaj robisz? Może jesteś głodna?
Zapytałem i usiadłem. Przekrzywiłem głowę na bok wyczekując odpowiedzi.
<Shanelle?>
Od Villane CD Shanelle
-Hmm... Możemy iść do lasu Nightrun.
-W porządku.-Powiedziała Wadera.
Wstałem i udałem się w tamtym kierunku. Wadera szybko mnie dogoniła. Szliśmy równym krokiem, kiedy nastała niezręczna cisza.
-Więc... Chcesz może potem popłoszyć drzewce?-Zapytałem.
<Shanelle?>
-W porządku.-Powiedziała Wadera.
Wstałem i udałem się w tamtym kierunku. Wadera szybko mnie dogoniła. Szliśmy równym krokiem, kiedy nastała niezręczna cisza.
-Więc... Chcesz może potem popłoszyć drzewce?-Zapytałem.
<Shanelle?>
Od Hope CD ToxicFlame
Uciekałam przed ogromnym i rozwścieczonym Hypno. W pewnym momencie podkosił mnie swym ogonem. Upadłam. Zaczęłam przeraźliwie wyć. Oczekiwałam pomocy...
<Toxic?>
<Toxic?>
niedziela, 14 grudnia 2014
Od Radioactive
Długo nie widziałem Natów. Być może się wyniosły? Nie, na pewno nie. Coś musiało się stać, a ja musiałem się dowiedzieć co. Był ładny poranek. Ruszyłem Lasem Nightrun. A raczej okrążyłem go. Nigdzie nie było śladów tych stworzeń. Rozejrzałem się. Zauważyłem martwą sarnę. Podszedłem do niej. Okazało się, że coś ją zaatakowało. To coś atakowało z góry.
-Pewnie Natowie już nauczyli się wchodzić na drzewa, i teraz nie możemy im uciec.-Powiedziałem.
Spojrzałem w górę. Tam nic nie było. Śladów na drzewie pozostawionych po wspinaczce też. Poszedłem dalej. Byłem strasznie ciekaw, co to mogło być. W tym momencie usłyszałem szelest. Natychmiast się odwróciłem i wyszczerzyłem kły, gotów do ataku. Coś tam stało. Po chwili usłyszałem warknięcie. Poszło dalej. Ruszyłem za stworzeniem w pogoń. Okazało się, że to już stary Nat. Ale... On miał skrzydła. Tak, Naci wytworzyli skrzydła. Teraz mamy problem. W pierwszej sekundzie chciałem uciec jak najdalej, ale się powstrzymałem. Poszedłem za Natem. Zatrzymał się przy jakimś drzewie, po chwili podeszły do niego inni Natowie. Oni również mieli skrzydła. Nie minęła minuta, a oni wzbili się w powietrze. Zacząłem uciekać w kierunku jaskini. Spojrzałem za siebie. Nie widziałem ich, więc zwolniłem, ale dalej biegłem. Po jakiejś godzinie byłem z powrotem. Zwołałem zebranie wojowników. Hope, Immortal, Night, Jenna oraz Avalon. Objaśniłem im całą sytuację.
-I co teraz?-Zapytała Hope.-Jeśli nas zaatakują nie będziemy mieli szans.
-Trzeba będzie poprosić Silent Mask o zrobienie zapory, przez którą nie będą mogły przechodzić.-Powiedział Immortal.
-Masz rację.-Przyznałem.- Jenna, mogłabyś?
-Jasne.-Odpowiedziała wadera i wzbiła się w powietrze. Poleciała po naszą szamankę.
-Night mógłbyś zwołać resztę?
-Pewnie.-Odpowiedział basior i pobiegł w kierunku jaskini.
W tym samym momencie przyleciała Jenna z Mask.
-Co się dzieje?-Zapytała szamanka.
-Natowie... Oni ewoluują.-Odpowiedziałem.
-Skrzydła?
-Tak.
Szamanka zwróciła się do Hope:
-Idź po kołki dębu.
Wadera nie odpowiedziała, tylko posłusznie poszła w kierunku lasu.
-Czy puszczanie jej samej nie będzie niebezpieczne?-Zapytał Immortal.
-Uwierz mi, że Hope da sobie radę.
Night wrócił wraz z innymi wilkami. Natychmiast posypały się pytania: Co się dzieje?
-Posłuchajcie.-Zacząłem, wszyscy umilkli.- Natowie wyewoluowali.
Rozległ się cichy szum.
-Od teraz musimy ciężko trenować do wojny. Nauczcie szczenięta mocy, jeśli jeszcze ich nie odkryły. Zbierajcie kołki. Czas apokalipsy się zbliża... - Szeptem powiedziałem ostatnie zdanie.-Do dzieła!-Krzyknąłem.
Wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach. Podszedłem do wracającej z amunicją Hope.
-I jak?
-Widziałam ich. Paru. Przeczesywali las.
-Wracaj do jaskini i rozdaj reszcie kołki. Ja muszę porozmawiać z Silent Mask.
Silent stała pod ogromnym, rozłożystym dębem.
-Musimy porozmawiać.-Szepnęła.
-Wiem. -Odpowiedziałem.
-Natowie mają znaczną przewagę. Active, poddajmy się.
-Nigdy! Wataha to moja rodzina! Nie oddam jej w łapy jakichś zawszonych worków na mięso!
-Active, mi nie chodzi o poddanie się i życie w niewoli. Chodzi o podstęp. Oddamy im część kołków i poddamy się. Gdy nie będą czujni zaatakujemy.
-To mogłoby zadziałać.-Powiedziałem.
-Wiem. Dlatego ogłoś reszcię ten plan.
-Dobrze, Mask.
Ruszyłem do innych wilków. Wszyscy byli w jaskini. Powiedziałem dokładnie to samo co powiedziała Silent Mask. Każdy sądził, że się uda. Miejmy nadzieję...
-Pewnie Natowie już nauczyli się wchodzić na drzewa, i teraz nie możemy im uciec.-Powiedziałem.
Spojrzałem w górę. Tam nic nie było. Śladów na drzewie pozostawionych po wspinaczce też. Poszedłem dalej. Byłem strasznie ciekaw, co to mogło być. W tym momencie usłyszałem szelest. Natychmiast się odwróciłem i wyszczerzyłem kły, gotów do ataku. Coś tam stało. Po chwili usłyszałem warknięcie. Poszło dalej. Ruszyłem za stworzeniem w pogoń. Okazało się, że to już stary Nat. Ale... On miał skrzydła. Tak, Naci wytworzyli skrzydła. Teraz mamy problem. W pierwszej sekundzie chciałem uciec jak najdalej, ale się powstrzymałem. Poszedłem za Natem. Zatrzymał się przy jakimś drzewie, po chwili podeszły do niego inni Natowie. Oni również mieli skrzydła. Nie minęła minuta, a oni wzbili się w powietrze. Zacząłem uciekać w kierunku jaskini. Spojrzałem za siebie. Nie widziałem ich, więc zwolniłem, ale dalej biegłem. Po jakiejś godzinie byłem z powrotem. Zwołałem zebranie wojowników. Hope, Immortal, Night, Jenna oraz Avalon. Objaśniłem im całą sytuację.
-I co teraz?-Zapytała Hope.-Jeśli nas zaatakują nie będziemy mieli szans.
-Trzeba będzie poprosić Silent Mask o zrobienie zapory, przez którą nie będą mogły przechodzić.-Powiedział Immortal.
-Masz rację.-Przyznałem.- Jenna, mogłabyś?
-Jasne.-Odpowiedziała wadera i wzbiła się w powietrze. Poleciała po naszą szamankę.
-Night mógłbyś zwołać resztę?
-Pewnie.-Odpowiedział basior i pobiegł w kierunku jaskini.
W tym samym momencie przyleciała Jenna z Mask.
-Co się dzieje?-Zapytała szamanka.
-Natowie... Oni ewoluują.-Odpowiedziałem.
-Skrzydła?
-Tak.
Szamanka zwróciła się do Hope:
-Idź po kołki dębu.
Wadera nie odpowiedziała, tylko posłusznie poszła w kierunku lasu.
-Czy puszczanie jej samej nie będzie niebezpieczne?-Zapytał Immortal.
-Uwierz mi, że Hope da sobie radę.
Night wrócił wraz z innymi wilkami. Natychmiast posypały się pytania: Co się dzieje?
-Posłuchajcie.-Zacząłem, wszyscy umilkli.- Natowie wyewoluowali.
Rozległ się cichy szum.
-Od teraz musimy ciężko trenować do wojny. Nauczcie szczenięta mocy, jeśli jeszcze ich nie odkryły. Zbierajcie kołki. Czas apokalipsy się zbliża... - Szeptem powiedziałem ostatnie zdanie.-Do dzieła!-Krzyknąłem.
Wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach. Podszedłem do wracającej z amunicją Hope.
-I jak?
-Widziałam ich. Paru. Przeczesywali las.
-Wracaj do jaskini i rozdaj reszcie kołki. Ja muszę porozmawiać z Silent Mask.
Silent stała pod ogromnym, rozłożystym dębem.
-Musimy porozmawiać.-Szepnęła.
-Wiem. -Odpowiedziałem.
-Natowie mają znaczną przewagę. Active, poddajmy się.
-Nigdy! Wataha to moja rodzina! Nie oddam jej w łapy jakichś zawszonych worków na mięso!
-Active, mi nie chodzi o poddanie się i życie w niewoli. Chodzi o podstęp. Oddamy im część kołków i poddamy się. Gdy nie będą czujni zaatakujemy.
-To mogłoby zadziałać.-Powiedziałem.
-Wiem. Dlatego ogłoś reszcię ten plan.
-Dobrze, Mask.
Ruszyłem do innych wilków. Wszyscy byli w jaskini. Powiedziałem dokładnie to samo co powiedziała Silent Mask. Każdy sądził, że się uda. Miejmy nadzieję...
sobota, 13 grudnia 2014
Od Nighta CD Mango
To był Sarupun. Kiedy w pore go zobaczyłem wrzasnęłęm.
- O K*RWA!
Mango przesał opsypywać mnie śniegiem. Obejrzał się i podbiegł do mnie. Stwór zauważył nas, zaczeliśmy uciekać. W pewnej chwili oglądnąłem się.
- Mam pomysł! - wykrzyczałem do Manga - Widzisz tamto drzewo? Szybko wejdźmy na nie!
Wskoczyliśmy jednym potężnym skokiem na 3 gałąź i wspinaliśmy się. Kiedy byliśmy na najwyżej gałęzi,powór zatrzymał się przy drzewie i czekał na nas.
<Mango?>
- O K*RWA!
Mango przesał opsypywać mnie śniegiem. Obejrzał się i podbiegł do mnie. Stwór zauważył nas, zaczeliśmy uciekać. W pewnej chwili oglądnąłem się.
- Mam pomysł! - wykrzyczałem do Manga - Widzisz tamto drzewo? Szybko wejdźmy na nie!
Wskoczyliśmy jednym potężnym skokiem na 3 gałąź i wspinaliśmy się. Kiedy byliśmy na najwyżej gałęzi,powór zatrzymał się przy drzewie i czekał na nas.
<Mango?>
Od Mango cd Night
Chwile się zastanawiałem co mnie trafiło, ale gdy zobaczyłem śmiejącego się do rozpuku Night'a już wiedziałem o co chodzi...
- Chcesz się bić, tak... Bonsai !!!- Krzyknąłem i zacząłem łapami rozkopywać śnieg tak, że całe grudy leciały na mojego kompana...
- Aaa!- Krzyczał Night.
Jednak i on nie był taki głupi... Straaasznie szybko lepił śnieżki i rzucał nimi jeszcze szybciej. Nasza zabawa trwała by jeszcze dłużej gdyby jakiś monster nie zbliżał się ku nam...
> Night ? <
- Chcesz się bić, tak... Bonsai !!!- Krzyknąłem i zacząłem łapami rozkopywać śnieg tak, że całe grudy leciały na mojego kompana...
- Aaa!- Krzyczał Night.
Jednak i on nie był taki głupi... Straaasznie szybko lepił śnieżki i rzucał nimi jeszcze szybciej. Nasza zabawa trwała by jeszcze dłużej gdyby jakiś monster nie zbliżał się ku nam...
> Night ? <
Od Terry
Po długiej wędrówce nareszcie zobaczyłam jakiegoś wilka. Była to różowa wadera.
- Cześć - powiedziałam.
- Hej - odpowiedziała wadera.
- Mam na imię Terra i szukam jakieś watahy.
- To dobrze trafiłaś - powiedziała - To jest Wataha Południowych Puszczy. Chcesz dołączyć?
- Pewnie - odpowiedziałam.
- Mam na imię Ply.
Potem dołączyłam do watahy. Jeszcze wszystkich nie znam, ale jakoś pójdzie. Poszłam na polowania, a gdy skończyłam zobaczyłam wilka. Był to Activ.
- Hej - przywitałam się.
- ...
Activ?
- Cześć - powiedziałam.
- Hej - odpowiedziała wadera.
- Mam na imię Terra i szukam jakieś watahy.
- To dobrze trafiłaś - powiedziała - To jest Wataha Południowych Puszczy. Chcesz dołączyć?
- Pewnie - odpowiedziałam.
- Mam na imię Ply.
Potem dołączyłam do watahy. Jeszcze wszystkich nie znam, ale jakoś pójdzie. Poszłam na polowania, a gdy skończyłam zobaczyłam wilka. Był to Activ.
- Hej - przywitałam się.
- ...
Activ?
Od Nighta CD Mango
- Jasneee - zabeczałęm jak owca.
Zaczeliśmy się śmiać. Ale po chwili ruszyliśmy w poszukiwaniach zwierzyny.
Kiedy Mango szedł z nosem przy ziemi , ja ulepiłem śnieżkę i ...CHLAST!
Mangoś dostał między uszy i ułożyła mu się śmieszna górka na głowie. Zacząłem się śmiać...
<Mango? Zabawa się szykuje :P>
Zaczeliśmy się śmiać. Ale po chwili ruszyliśmy w poszukiwaniach zwierzyny.
Kiedy Mango szedł z nosem przy ziemi , ja ulepiłem śnieżkę i ...CHLAST!
Mangoś dostał między uszy i ułożyła mu się śmieszna górka na głowie. Zacząłem się śmiać...
<Mango? Zabawa się szykuje :P>
Od ToxicFlame
Siedziałam na brzegu jeziora... Jeziora pokrytego cienką warstwą lodu. Zastanawiałam się czy się pode mną załamie... W końcu ważę mniej niż powinnam... Po krótkim namyśle zdecydowałam się, że swój "spacer po wodzie" przełożę na czas gdy będzie grubszy lód. Pokręciłam się chwilę w pobliżu jeziora, aż do momentu w którym usłyszałam zarazem burczenie w moim brzuchu, jak i ryk Scyntie. Westchnęłam ciężko i ruszyłam truchtem w stronę watahy. Już wolę chodzić głodna, niż być pożarta... Po jakichś 30-40 minutach dotarłam do watahy. Szybko podeszłam do swoich rodziców i brata. Położyłam się obok nich, gdy nagle usłyszałam paniczne wycie jakiegoś wilka.....
> Ktosiu ? <
> Ktosiu ? <
Od Sheny CD Vincenta
Spojrzałam na niego nieśmiało. Rzadko kiedy rozmawiam z basiorami, ale się przełamałam i odpowiedziałam:
- Dobrze, możemy zejść, a tak w ogóle jestem Shena
Szliśmy powoli, czasem zerkałam w stronę Vincenta, szedł za mną. Zauważyłam kątem oka że mi się przygląda. Trochę mnie to speszyło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wybrałam dłuższą drogę w dól, bo była ciekawsza i mogłam podziwiać widoki. Gdy już byliśmy prawie na dole Vincent wskoczył na półkę skalną na której było dużo małych oczek wodnych. Zaczął chlapać wodą dookoła. Patrzyłam tak na niego co on robi a on za chwilę się odezwał do mnie:
- ...
- Dobrze, możemy zejść, a tak w ogóle jestem Shena
Szliśmy powoli, czasem zerkałam w stronę Vincenta, szedł za mną. Zauważyłam kątem oka że mi się przygląda. Trochę mnie to speszyło, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wybrałam dłuższą drogę w dól, bo była ciekawsza i mogłam podziwiać widoki. Gdy już byliśmy prawie na dole Vincent wskoczył na półkę skalną na której było dużo małych oczek wodnych. Zaczął chlapać wodą dookoła. Patrzyłam tak na niego co on robi a on za chwilę się odezwał do mnie:
- ...
Od Mango cd Night
- Hej !- Skoczyłem na przyjaciela.
- Hej !- Odpowiedział Night.
Chwilę poskakaliśmy, a kiedy się zmęczyliśmy, usiedliśmy pod wielkim, rozłożystym dębem. Ach, ta zima...
- Jestem głooooooooodny.- Zawyłem.- Idziemy na polowanie ?- Zapytałem po chwili...
> Night ? <
- Hej !- Odpowiedział Night.
Chwilę poskakaliśmy, a kiedy się zmęczyliśmy, usiedliśmy pod wielkim, rozłożystym dębem. Ach, ta zima...
- Jestem głooooooooodny.- Zawyłem.- Idziemy na polowanie ?- Zapytałem po chwili...
> Night ? <
Od Vincenta CD Sheny
- Jestem Vincent..
Wadera popatrzyła na mnie z niepokojem.
- Aha.......
- Pięknie tu prawda?
Podszedłem do krawędzi.
- A ty jak masz na imię? Wadera nie odpowiedziała mi. Zignorowałem, to bo widziałem, że jest zdenerwowana.
- Jeśli chcesz, możemy zejść tam na dół i się trochę pochlapać.
(Shanelle?)
Wadera popatrzyła na mnie z niepokojem.
- Aha.......
- Pięknie tu prawda?
Podszedłem do krawędzi.
- A ty jak masz na imię? Wadera nie odpowiedziała mi. Zignorowałem, to bo widziałem, że jest zdenerwowana.
- Jeśli chcesz, możemy zejść tam na dół i się trochę pochlapać.
(Shanelle?)
Od Shanelle CD Immortala
Miałam wtedy okropny dzień ciągle się przewracałam. Nie umiałam nawet upolować wiewiórki! Szłam przed siebie nie patrząc gdzie. Nie wiedzieć czemu zaczęłam do siebie gadać,wtedy z jaskini którą widocznie minęłam wyszedł jakiś wilk. Był z tej watahy bo bardzo często go tu widziałam. Chyba przeszkodziałam mu w jedzeniu tym swoim gadaniem....
-przepraszam, nie chciałam przeszkadzać - mruknęłam...
<Immortal? >
-przepraszam, nie chciałam przeszkadzać - mruknęłam...
<Immortal? >
Od Shanelle CD Villane
-Ja...ja tylko sobie spacerowałam -niewiem dlaczego ale zaczęłam się jąkać.
-I spacerkiem wpadałaś na mnie??-zapytał.
-No nie..bo ja zauważyłam tego zająca i na niego wskoczyłam. Nie wiedziałam że jest twój. -powiedziałam poirytowana .
-Dobra zkończmy z zającem-stwierdził
-To co robimy??-zapytałam
<Vill??>
-I spacerkiem wpadałaś na mnie??-zapytał.
-No nie..bo ja zauważyłam tego zająca i na niego wskoczyłam. Nie wiedziałam że jest twój. -powiedziałam poirytowana .
-Dobra zkończmy z zającem-stwierdził
-To co robimy??-zapytałam
<Vill??>
Od Twistera cd Bloodspill
Leżałem sobie na trawie kiedy nagle usłyszałem jak ktoś wymawia moje imię i krzyczy "hej". Postawiłem uszy ku górze, ale nic więcej nie usłyszałem... Kiedy się odwróciłem przede mną stała Bloodspill z uśmiechem na pysku.
- Cześć.- przywitałem się z partnerką...
- Hej... Co tak tutaj sam siedzisz ?- Zapytała.
- Nie wiem.- Zaśmiałem się.- Może pójdziemy na polowanie ?- Zapytałem...
> Blood ? <
- Cześć.- przywitałem się z partnerką...
- Hej... Co tak tutaj sam siedzisz ?- Zapytała.
- Nie wiem.- Zaśmiałem się.- Może pójdziemy na polowanie ?- Zapytałem...
> Blood ? <
piątek, 12 grudnia 2014
Od Nighta CD Jenny
Leżeliśmy nad jeziorem. Lekkie promyki słońca na nas świeciły. W końcu zima... KOCHAM JĄ! Było już nieco śniegu. Nagle wstałem i wykopałem dół w śniegu z czym się wiąrze górka tak że ze śniegu. Powoli zacząłem lepić jakieś figury. Jenny przpatrywała się mojej prac , aż w końcu GOTOWE! Moje dzieło było.... ciepłął norką. Zaprosiłem Jen by wszedła do środka i sprawdziła , jak tam jest.....
<Jenny?>
<Jenny?>
Od Hope
Razem z Ply polowałam na jelenia średniego wzrostu. Przyczaiłyśmy się na niego za drzewem. Poczekałyśmy na odpowiedni moment i rzuciłyśmy się na nieszczęsne zwierzę.
<Ply?>
<Ply?>
Od Bloodspill CD Twistera
Byłam na polowaniu, kiedy usłyszałam czyiś głos. Był to głos Twistera, mojego partnera.
-Hej!-Zawołałam.
Pobiegłam w jego kierunku.
<Twist? c;>
-Hej!-Zawołałam.
Pobiegłam w jego kierunku.
<Twist? c;>
Od Immortala
Polowałem na zająca. Byłem już blisko niego. Przyczaiłem się i skoczyłem. Gdy miałem już szaraka w pysku, poszedłem w stronę jaskini. Nikogo nie było. Wszedłem do środka. Położyłem zająca na ziemi i zacząłem posiłek. Wtem usłyszałem jakiegoś wilka.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Jenny
Pokochałam Nighta. A mój brzuch był z każdym dniem coraz większy. Wiedziałam, ze niedługo urodzę. Nie mogłam się tego wprost doczekać. Podczas jednej z przechadzek po lesie wraz z Nightem, postanowiliśmy pójść nad jezioro.
<Night?>
Od Nighta
Szedłem i rozglądałem się. Nagle poczułem zapach innego wilka. Zgadnie był to... Mango. I właśnie za krzaków wyszedł Mango.
- Hej - odezwałem się do mego Bf.
<Mango? :-)>
Od Sheny
Gdy nastał świt wyszłam się przewietrzyć. Szłam prosto przed siebie tam gdzie mnie łapy poniosą, bo czułam, że tak muszę, nie wiem czemu. Okazało się, że znajduję się na na pierwszym odkrytym przez watahę wybrzeżu, było to Wybrzeże Skał. Z samej krawędzi rozpościerał się piękny widok na ocean, aż zaparło mi dech w piersi. Nagle za sobą usłyszałam głos:
-Chyba nie zamierzasz skoczyć
- Nie tylko podziwiam widoki, a tak poza tym to kim jesteś?-odparłam
-...
-Chyba nie zamierzasz skoczyć
- Nie tylko podziwiam widoki, a tak poza tym to kim jesteś?-odparłam
-...
czwartek, 11 grudnia 2014
Od Crystal
- Mówiłam Ci , że to jest Twister... - szeptałam do Kate.
- Cześć dziewczyny! Co tam mówicie? Usłyszałem , że padło moje imię...
- No tak, padło , bo zastanawiałam się czy to ty czy jakiś inny znajomy wilk... - powiedziała Kate .
- No.. jednak to ja. A mogę poznać imię pann?
- Ja jestem Crystal, to Kate, zapoznałyśmy się na spacerze tu, za krzakami.
- Mnie chyba znacie...Twister. - powiedział.
- Może popolujemy razem?- zaproponowałam.
- Przed chwilą to zrobiłem... ale możemy spróbować polować - powiedział i zaczęliśmy.
< Kate? Twister?>
Od Crystal
Poszłam się napić. Wykąpałam się przy okazji, póki miałam. Nagle zobaczyłam czerwono-biały kolor w wodzie. To był... to był Święty Mikołaj! Jak on się tu znalazł? Przecież do świąt jeszcze niecałe dwa tygodnie, powinien produkować prezenty ze swoimi pomocnikami...nagle odleciał... w mgnieniu oka. Wskoczyłam na sanie i nagle zrozumiałam, że już pewnie nigdy nie zobaczę domu...
Nastała już noc. Byłam senna, chciałam spać. Jednak myśl o tym , że już nie wrócę do watahy była na tyle silna, że nie zasnęłam. Zobaczyłam , że jestem na biegunie a tam stoi wielka choinka przyozdobiona łańcuchami , a za nią pięć innych. Nagle sanie spadły. Wylądowałam na gałęzi na szczycie a Mikołaj na gałęzi niżej. Co robić? Jak mam dostać się do Mikołaja aby nie spaść?
Złapałam się gałęzi ciut niżej , którą mogłam złapać. Zrobiłam tak. Zwisałam i puściłam. Czułam ,że spadam.
- ,, To koniec"- myślałam.
Jednak spadłam na gałąź , tam gdzie był Mikołaj. Gdy już chciałam podejść moja łapa wyślizgnęła się. Mikołaj spadł. Myślałam, że to koniec. Jednak zauważyłam obok sanie i grupkę reniferów. Wsiadłam. W ostatniej chwili udało mi się złapać Mikołaja.
- Dziękuję Ci, Crystal!- krzyknął uradowany Mikołaj.- Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
- Cóż.. może odwieziesz mnie do watahy?
- Tak, plus prezent pod choinką - powiedział i zawiózł mnie.
To była najfajniejsza gwiazdka w moim życiu! Całym!
Nastała już noc. Byłam senna, chciałam spać. Jednak myśl o tym , że już nie wrócę do watahy była na tyle silna, że nie zasnęłam. Zobaczyłam , że jestem na biegunie a tam stoi wielka choinka przyozdobiona łańcuchami , a za nią pięć innych. Nagle sanie spadły. Wylądowałam na gałęzi na szczycie a Mikołaj na gałęzi niżej. Co robić? Jak mam dostać się do Mikołaja aby nie spaść?
Złapałam się gałęzi ciut niżej , którą mogłam złapać. Zrobiłam tak. Zwisałam i puściłam. Czułam ,że spadam.
- ,, To koniec"- myślałam.
Jednak spadłam na gałąź , tam gdzie był Mikołaj. Gdy już chciałam podejść moja łapa wyślizgnęła się. Mikołaj spadł. Myślałam, że to koniec. Jednak zauważyłam obok sanie i grupkę reniferów. Wsiadłam. W ostatniej chwili udało mi się złapać Mikołaja.
- Dziękuję Ci, Crystal!- krzyknął uradowany Mikołaj.- Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
- Cóż.. może odwieziesz mnie do watahy?
- Tak, plus prezent pod choinką - powiedział i zawiózł mnie.
To była najfajniejsza gwiazdka w moim życiu! Całym!
Od Twistera
Przechadzałem się po lesie, byłem głodny więc postanowiłem coś upolować... Szedłem z nosem przy ziemi długi czas, aż w końcu zapach sarny dotarł do moich nozdrzy. Wiedziałem, że jestem blisko... Puściłem się pędem w las i nareszcie ujrzałem dorosłą łanię.
- Poszczęściło mi się.- Pomyślałem- Dobrze by było gdybym zdołał ją złapać.- Warknąłem po chwili.
Skradałem się najciszej jak tylko umiałem... Kiedy byłem już blisko, skoczyłem na sarnę i zatopiłem kły w jej karku. Po paręnastu minutach padła na ziemię martwa.
- Smacznego...- Powiedziałem do siebie.
Jadłem i jadłem, aż usłyszałem jak ktoś wymawia moje imię. Nie przejąłem się tym zbytnio, ale po chwili zobaczyłem znajomego mi wilka, wilka z watahy...
>Ktosiu ?<
- Poszczęściło mi się.- Pomyślałem- Dobrze by było gdybym zdołał ją złapać.- Warknąłem po chwili.
Skradałem się najciszej jak tylko umiałem... Kiedy byłem już blisko, skoczyłem na sarnę i zatopiłem kły w jej karku. Po paręnastu minutach padła na ziemię martwa.
- Smacznego...- Powiedziałem do siebie.
Jadłem i jadłem, aż usłyszałem jak ktoś wymawia moje imię. Nie przejąłem się tym zbytnio, ale po chwili zobaczyłem znajomego mi wilka, wilka z watahy...
>Ktosiu ?<
środa, 10 grudnia 2014
Od Crystal
Nastała noc. Zastanawiałam się poważnie o moim życiu tutaj. Jest mi miło, dobrze... ale może jednak trochę zaniedbuję swoją pozycję w watasze. Szukam tylko przyjaciół... jestem samotna. Kiedyś, moje życie było inne. Mało zabawne, mało miłe... tu zupełnie inaczej.. więc czemu je zaniedbuje? Może dlatego, że Ply kogoś mi kogoś przypomina.. nie wiem kogo.
Nagle znalazłam się w dziwnym, jasnym miejscu.
- ,, Halo? Jest tu ktoś?"- pomyślałam ale bałam się krzyknąć.
Nagle zobaczyłam mały cień. Zamarłam. Czułam, że umieram. Nagle postać wyłoniła się. To była... mała wersja Ply.
- Ply?- zapytałam ale nagle zobaczyłam w oczach małej istoty błysk.
Coś mi przypominał... już wiem! To nie była Ply! To była moja siostra Leah . Zaczęłam pamiętać jak umarła... zaczęłam płakać. Leah podeszła do mnie. Przytuliłam ją. Kto by pomyślał , że nie umarła...
Nagle odeszła. Zobaczyłam tą waderę Zuri, która zabiła ją. Podeszła.
- Leah! Chodź do mnie nic Ci się nie stanie..- mówiłam patrząc jak mała znów odchodzi - Leah , nie!
- Co tu tu robisz pisklaku?- zapytała Zuri Leah.
- Przyszłam się zemścić ! Zabiłaś nam małego braciszka! Mnie i Crystal!
- Ciekawa jestem... co ten maluch mi zrobi..- powiedziała szczerząc się.
Rzuciła się na Leahę. Uciekła. Ominęła mnie.
- Leah, to ja przyjdź do mnie!- powiedziałam zapłakana.
Pobiegłam za nią. Widziałam jak Zuri powoli rozdziera jej małe ciałko... uciekłam. Biegam na przód.
- Niech to się skończy! To tylko sen! To tylko sen! - krzyknęłam.
Nagle podniosłam się. Zobaczyłam tylko ciemność... to naprawdę był sen.. straszny... . Przypomniałam sobie o rodzinie i naprawdę zaczęłam chcieć mieć znów rodzinę... partnera i szczeniaki... byłam gotowa zrobić wszystko by odzyskać rodzinę...
Od Silver
Wyszłam z jaskini rozpostarłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Leciałam prosto przed siebie, spojrzałam w dół i zobaczyłam Jezioro Błękitne. Było takie piękne, że od razu zachciało mi się kąpieli. Wylądowałam z gracją na brzegu i podeszłam bliżej wody, na prawdę woda była ciepła i zachęcała do wejścia. Weszłam coraz głębiej, aż nie czułam gruntu pod nogami. Zanurkowałam, ale gdy się wynurzyłam ktoś stał na brzegu i się mi przyglądał.
<Ktoś>
Od Ply
Szłam właśnie lasem ,a że już trochę przymarzało to kiepsko widziałam. Szłam dalej i nie zważając na nic szłam. Pojawiło mi się tylko jedno pytanie...gdzie ja mam iść???!!! Postanowiłam poszukać jakiejś jaskini. Nie widziałam ani jednej ,ale to dosyć...dosyć dziwne bo tutaj zwykle było ich co najmniej kilkaset. Nie mogąc nic znaleźć marzłam. To były najgorsze chwile w moim życiu...to znaczy chyba... Nagle zauważyłam coś czerwonego. powoli szłam w stronę tego czegoś. W końcu to złapałam. Był to tylko kawałek miękkiego czerwonego materiału. Za to złapałam trop. Trop człowieka ,albo czegoś co miało w nim coś...ok? Nie mam zielonego pojęcia czego! Nagle coś się zaczęło ruszać. Pobiegłam w kierunku tego czegoś , to coś okazało się być....ŚWIĘTYM MIKOŁAJEM!!!! Pobiegłam bliżej i polizałam go po twarzy. On...on był jedynym człowiekiem!!!! Którego lubiłam. Był blisko swoich sani. Roześmiał się tylko ,ale było coś ciekawszego....i niestety smutnego w naszym spotkaniu.... Mikołajowi zepsuły się sanie...a kilka z jego reniferów zwiało. Postanowiłam iść ich poszukać. Na szczęście nie poszły One szczególnie daleko wiec łatwo je znalazłam i (dosłownie) zapędziłam do mikołaja który je złapał i upiął w sanie. Na szczęście los się trochę do mnie uśmiechnął bo znalazłam OGROMNĄ jaskinie i ja,Mikołaj oraz reszta jego załogi (renifery i sanie) pospiesznie do niej weszliśmy. Było tam trochę cieplej , gdy Święty rozpalił ogień było cieplej i przyjemniej. Minęło tak kilka dni ,a śnieżyca nie ustawała. Do gwiazdki się zbliżało ,a Mikuś był tutaj. To było straszne!
-Co mam robić?!
Zadawałam sobie te oto pytanie codziennie. Na Nasze szczęście śnieżyca ustała ,a ja i Mikuś (zwłaszcza On) byliśmy gotowi do drogi , On obiecał ze mnie podrzuci do domu. Wszystko skończyło się dobrze ,a ja byłam szczęśliwa ze Mu pomogłam. Tego nie zapomnę do końca życia i już nie mogę doczekać się Gwiazdki....
-Co mam robić?!
Zadawałam sobie te oto pytanie codziennie. Na Nasze szczęście śnieżyca ustała ,a ja i Mikuś (zwłaszcza On) byliśmy gotowi do drogi , On obiecał ze mnie podrzuci do domu. Wszystko skończyło się dobrze ,a ja byłam szczęśliwa ze Mu pomogłam. Tego nie zapomnę do końca życia i już nie mogę doczekać się Gwiazdki....
wtorek, 9 grudnia 2014
Event Świąteczny!
Poszukiwania Świętego Mikołaja
Mikołaj gdzieś zniknął. Bez niego nie będzie świąt! Trzeba odnaleźć świętego Mikołaja! Musisz wyruszyć na świąteczną wyprawę na biegun, aby zobaczyć co się z Nim stało!
Napisz 20 linijkowe opowiadanie o tym, jak uratowałeś/łaś Mikołaja
Nagrody:
Jedna rzecz ze sklepiku+Niespodzianka
10 ZCL
Od Avalon CD Radioactive
- Pięknie... - uśmiechnęłam się lekko.
Obserwowałam jak soczysta zieleń wspina się na wzgórza, aby następnie opaść na dno. Szare szczyty usiłowały wydostać się spod liści roślin, a od czasu do czasu, z gałęzi na gałąź przeskakiwał jakiś sokół.
Po raz pierwszy od wielu lat poczułam się szczęśliwa.
- Dziękuję za wszystko - posłałam ciepły uśmiech do Radioactive.
<Radioactive?>
Od Radioactive
Polowałem na młodą sarnę. Musiałem uważać tylko na kozła. Mógłby się leciutko wściec,a ze mną nie skończyłoby się dobrze. Zakradłem się na odpowiednią odległość. Przyczaiłem... Naprężyłem mięśnie i odbiłem się od ziemi. Rzuciłem się na młodego osobnika. Chwyciłem za grzbiet i odbiegłem jak najdalej od stada. Przysiadłem sobie koło drzewa i położyłem moją ofiarę na ziemi. Zastrzygłem uszami... Ktoś za mną szedł...
<Ktosiu :3 ?>
<Ktosiu :3 ?>
Przypomnienie!
Przypominam, że ta wataha w dalszym ciągu jest aktywna. Chcę również powiedzieć to, że napisanie jednego, trzy linijkowego opowiadanie nie jest wcale takie trudne c;
Wilki, które aspirują na wygnanie:
Night
Phantasmaghoria
Crystal
Silver
Xain
Amazukii
Shena
Devoo
Sprifire
Sonaya
Terra
Daje Wam czas do piątku. Nie napisanie opowiadania i zlekceważenie prośby jest równoznaczne z wyrzuceniem. A za takimi osobami nie tęsknimy.
Wilki, które aspirują na wygnanie:
Night
Phantasmaghoria
Crystal
Silver
Xain
Amazukii
Shena
Devoo
Sprifire
Sonaya
Terra
Daje Wam czas do piątku. Nie napisanie opowiadania i zlekceważenie prośby jest równoznaczne z wyrzuceniem. A za takimi osobami nie tęsknimy.
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Od Dangerous'a CD Lalesiny
- To dziwne coś to tak zwany wilczy potwór, jak go kiedykolwiek zobaczysz uciekaj...
- Aha, czyli jest niebezpieczny?
- No ba że jest! Jednym spojrzeniem może zamienić w kamień, a jak ugryzie może spowodować groźne zakażenie.
- Tak czy inaczej dzięki.
- Spoko... Teraz chwilę ciszy pomyśle co zrobić żeby sobie poszedł. - Zacząłem się rozglądać... Zerwałem kilka gałęzi i zacząłem rzucać w potwora.
- Spadaj! No już! - Krzyczałem.
Potwór nie chciał iść... Po chwili gdy się zdenerwowałem moje oczy zaczęły mocno świecić.
- Grrrrra! - Warknąłem, moje oczy zrobiły wielki rozbłysk a potwór uciekł z przerażeniem. Potem wróciły do jeżeli to można nazwać normalnego stanu, gdzie tylko rozbłyskiwały.
<Lales?>
- Aha, czyli jest niebezpieczny?
- No ba że jest! Jednym spojrzeniem może zamienić w kamień, a jak ugryzie może spowodować groźne zakażenie.
- Tak czy inaczej dzięki.
- Spoko... Teraz chwilę ciszy pomyśle co zrobić żeby sobie poszedł. - Zacząłem się rozglądać... Zerwałem kilka gałęzi i zacząłem rzucać w potwora.
- Spadaj! No już! - Krzyczałem.
Potwór nie chciał iść... Po chwili gdy się zdenerwowałem moje oczy zaczęły mocno świecić.
- Grrrrra! - Warknąłem, moje oczy zrobiły wielki rozbłysk a potwór uciekł z przerażeniem. Potem wróciły do jeżeli to można nazwać normalnego stanu, gdzie tylko rozbłyskiwały.
<Lales?>
sobota, 6 grudnia 2014
Od Asuvva
Szedłem polaną. Było upalnie więc poszedłem nad jezioro. Była tam jakaś wilczyca. Poszedłem w Jej kierunku. Wskoczyłem do wody ,a Ona ochlapała mnie wodą. Odwdzięczyłem się tym samym. Bawiliśmy się tak z dwie godziny. W końcu zadałem jej pytanie:
-Tajemnicza wadero ,czy mogłabyś wyjawić mi swe imię?
<Waderko?>
-Tajemnicza wadero ,czy mogłabyś wyjawić mi swe imię?
<Waderko?>
Od Ply
Szłam lasem. Strasznie lało i grzmiało (była okropna burza) szłam szukając jaskini. W tej części lasu było wiele jaskiń jednak dziś nie było ani jednej. Zobaczyłam w mroku jakiegoś wilka. Pognałam w Jego kierunku. Był to jakiś basior z watahy. Chciałam podejść bliżej ,ale chyba trafił mnie piorun bo film mi się urwał...kiedy się obudziłam byłam jakiś jaskini ,a nade mną stał Ten basior...
<Basiorku?>
<Basiorku?>
Od Vincent'ego CD Radioactive
- No, raczej. Uśmiechnąłem się. Poszliśmy razem krętymi ścieżkami w głąb lasu. Na niebie zaczęły świecić gwiazdy w które zapatrzyłem się.
- To już tutaj! Krzyknął do mnie Radioactive.
- Sorcia, zapatrzyłem się.
Weszliśmy do jaskini, rozświetlonej pochodniami.
- To twój nowy dom! Odparł. A w ogóle.... Jak ty masz na imię?
Popatrzyłem się na basiora niespokojnie.
- Vincenty. Jestem Vincenty.
- No dobra, śpij dobrze. Jeśli będziesz miał jakieś problemy to zgłoś się!
Radioactive wyszedł i sam na sam zostałem ze swoim nowym domem.
(Koniec :D Dzięki za odpisanie
- To już tutaj! Krzyknął do mnie Radioactive.
- Sorcia, zapatrzyłem się.
Weszliśmy do jaskini, rozświetlonej pochodniami.
- To twój nowy dom! Odparł. A w ogóle.... Jak ty masz na imię?
Popatrzyłem się na basiora niespokojnie.
- Vincenty. Jestem Vincenty.
- No dobra, śpij dobrze. Jeśli będziesz miał jakieś problemy to zgłoś się!
Radioactive wyszedł i sam na sam zostałem ze swoim nowym domem.
(Koniec :D Dzięki za odpisanie
Od Lalesiny
Skradałam się po cichu. Już miałam skoczyć gdy sarna coś zobaczyła i zwiała. Był to dziwne stworzenie... Niby wilk, a jednak taki...trup... Z zaciekawienia podeszłam bliżej. Spojrzałam na to zjawisko, a ono wyszczeżyło soje zębiska. Nie miało dobrych zamiarów ! Raptem z krzaków wyskoczył młody basior, walnoł łapą te coś i krzyknoł:
-Uciekaj !
Bez wachania ruszyłam się w bieg. Basior biegł tuż za mną. To coś nas goniło !
-Na drzewo !-zarządził basior.
Jednym susem i już byłam na najwyższej gałęzi.
-Czy mogę poznać imię mojego wybawcy ?-zapytałam.
-Dangerous.
-A więc dziękuję Dangerousie...
-Pff...
- A co to za dziwaczne...coś co nas goniło i stoi pod drzewem ?-zapytałam.
-Uciekaj !
Bez wachania ruszyłam się w bieg. Basior biegł tuż za mną. To coś nas goniło !
-Na drzewo !-zarządził basior.
Jednym susem i już byłam na najwyższej gałęzi.
-Czy mogę poznać imię mojego wybawcy ?-zapytałam.
-Dangerous.
-A więc dziękuję Dangerousie...
-Pff...
- A co to za dziwaczne...coś co nas goniło i stoi pod drzewem ?-zapytałam.
Od Radioactive CD Avalon
Byłem chyba najszczęśliwszym basiorem na ziemi. Spojrzałem waderze w oczy.
-Więc... Mogę pokazać Ci jeszcze jedno miejsce?
-Tak.-Odpowiedziała z uśmiechem Avalon.
-W porządku, chodź.
Zaprowadziłem waderę do doliny.
-Ładne widoki, nieprawdaż?-Powiedziałem spoglądając na Avalon.
<Avalon?>
Od Villane CD Shanelle
-W... w porządku.-Powiedziałem i postarałem się uśmiechnąć, chodź mi to nie wychodziło.
Wadera również się uśmiechnęła.
-A więc... co teraz robiłaś?
<Shanelle?>
Wadera również się uśmiechnęła.
-A więc... co teraz robiłaś?
<Shanelle?>
Od Radioactive CD Vincent'ego
-Jasne.-Odpowiedziałem.
-W porządku, w takim razie gdzie jest jaskinia? Zaczęło się ściemniać, zaraz ze swoich nor, jaskiń i innych rzeczy będą wychodzić bestie.
-Słuszna uwaga.-Odrzekłem.-To w tamtą stronę.
Wskazałem w głąb lasu.
-Idziemy?-Zapytałem.
<Vincenty?>
-W porządku, w takim razie gdzie jest jaskinia? Zaczęło się ściemniać, zaraz ze swoich nor, jaskiń i innych rzeczy będą wychodzić bestie.
-Słuszna uwaga.-Odrzekłem.-To w tamtą stronę.
Wskazałem w głąb lasu.
-Idziemy?-Zapytałem.
<Vincenty?>
Od Lou CD Focusa
gdy szliśmy do naszego celu, nagle mignęło mi coś przed oczyma.Odskoczyłam do tyłu wprost na Focusa. Wpadłam na niego, poturlaliśmy się razem do tyłu.Kiedy wstałan z basiora powiedziałam...
-Przepraszam...
<Focus? Czy nasza znajomość się rozwinie? ;3>
-Przepraszam...
<Focus? Czy nasza znajomość się rozwinie? ;3>
piątek, 5 grudnia 2014
Od Vincenty'ego
Obudziłem się na szczycie skały. Dookoła rozciągała się mgła i szarość. Kręciło mi się w głowie. Podszedłem do strumyku, by zmyć resztki snu. Nagle usłyszałem dziwne szelesty i pomruki.
- Jestem blisko bagien. Pewnie Jeziornice się budzą, szybko muszę znaleźć dach nad głową. Rozejrzałem się i postanowiłem, że pójdę przed siebie. Szedłem i zobaczyłem małe światełko pośród mgły. Zacząłem biec w tamtą stronę, by się dowiedzieć co to jest. Kiedy się zatrzymałem zobaczyłem zielonego basiora.
- Witam i przepraszam, że przeszkadzam.
- Hmm, nie ma za co. Odpowiedział basior.
- Szukam jakiegoś dachu nad głową. Może znasz jakąś watahę?
- Szukasz watahy? To dobrze trafiłeś. Jestem Radioactive, Alpha watahy południowej puszczy.
Byłem zdziwiony, ale rzuciłem prosto z mostu:
- Słuchaj, przyjmiesz mnie do watahy?
(Radioactive ? :D)
Od Shanelle CD Villane
Byłam na spacerze, ale w pewnym momencie zauważyłam zająca, bezmyślnie wyskoczyłam na ofiarę ale zamiast na nią wpadłam na jakiegoś wilka.
-przepraszam -powiedzałam do basiora wystraszona ale on chyba był z naszej watahy bo miał w sobie coś znajomego... Miałam nadzieję że nie przeszkodziłam mu w polowaniu bo wyglądał na złego...
<Vill??>
-przepraszam -powiedzałam do basiora wystraszona ale on chyba był z naszej watahy bo miał w sobie coś znajomego... Miałam nadzieję że nie przeszkodziłam mu w polowaniu bo wyglądał na złego...
<Vill??>
czwartek, 4 grudnia 2014
Powitajmy naszego Maga! Vincenta!
Imię: Vincenty
Pseudonim: Vins, Vin
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Mag Czarnej Magii
GłosBecause I Miss You - Jung Jong Hwa
Charakter: Odważny, bystry, zręczny i lubi rywalizacje. Wychowany na własną rękę. Przytłoczony przeszłością, czasem jest agresywny dla obcych. Potrafi być czuły jeśli sytuacja tego wymaga. Potrafi być bardzo nieokrzesany.
Żywioł: Chaos
Moce:
- Furia
- Telekineza
- Poisoned Blood
Rodzina: Jest adoptowany przez szamankę Arię, bo rodzice go odrzucili.
Partner: -
Zauroczenie: Hmm...
Potomstwo: -
Historia: Dołączył do watahy, by mieć dach nad głową i rodzinę. Mieszkał z szamanką, ale Aria wyruszyła w podróż i zostawiła go samego, żeby działał na swoją rękę. Oczywiście zrobiła to z miłości, by mógł przeżyć.
Od Kate
Polowanie przebiegało pomyślnie. Wracając do jaskini napotkałam Cleo.
-Witaj!-Powiedziałam i podbiegłam do wadery.
-Cześć.-Odpowiedziała.
<Cloe? Weny brak :/>
Od Villane
Polując na zająca wywęszyłem innego wilka. Zastrzygłem uszami. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie spostrzegłem. Wróciłem do swego zajęcia. Czyli do polowania, a konkretniej do zakradnięcia się na odpowiednią odległość od zająca. Przymierzyłem się do skoku. Naprężyłem mięśnie. Czekam... W tym samym momencie, kiedy już miałem się odbić od ziemi wpadł na mnie jakiś wilk. Konkretniej wadera.
<Wadero?>
Od Bloodspill
Razem z moją przyjaciółką, Shanelle, byłam nad jeziorem. Leżałyśmy na brzegu i rozmawiałyśmy. Konkretniej? Rozważałyśmy polowanie. Zdecydowałyśmy, że najpierw zapolujemy, a następnie przyjdziemy tu potem wygrzać się w słońcu.
<Nellie?>
<Nellie?>
Od Hope
Kroczyłam lasem. W oddali zauważyłam obcego wilka. Chwilę się zastanowiłam, czy nie jest to jeden z członków WPP. Atakować, czy nie? Atakować. Ruszyłam na obcego wilka. Kiedy byłam parę metrów od niego, zauważyłam wilka z watahy Terrę.
<Terra?>
<Terra?>
środa, 3 grudnia 2014
Od Focusa CD Lou
-yyy to znaczy,siostra już mnie oprowadziła, ale możemy się przejść-spróbowałem się uśmiechnąć ale to bardzo zabolało
-Pewnie, a gdzie chciałbyś pójść??
-Może nad jezioro ??-stwierdziłem bo było to moje ulubione miejsce tutaj.
-Dobra! -zawołała z uśmiechem wadera. Więć poszliśmy nad wodę....
<Lou ?? >
-Pewnie, a gdzie chciałbyś pójść??
-Może nad jezioro ??-stwierdziłem bo było to moje ulubione miejsce tutaj.
-Dobra! -zawołała z uśmiechem wadera. Więć poszliśmy nad wodę....
<Lou ?? >
wtorek, 2 grudnia 2014
Witajcie!
Chciałabym Was zaprosić do mojej drugiej watahy. Jest po resecie i przydadzą się tam tacy wspaniali członkowie jacy są tutaj.
Wataha Zachodnich Puszczy
Wataha Zachodnich Puszczy
To już miesiąc...
Właśnie dzisiaj minął miesiąc od ponownego założenia Watahy Południowych Puszczy.
W tamtym miesiącu udało Nam się napisać ponad 300 opowiadań! Jesteśmy Wam niezmiernie wdzięczni! Nawet nie wiemy jak możemy Wam podziękować, ale spodziewajcie się ciekawego eventu mikołajkowego, a następnie świątecznego!
Jeszcze raz, dziękujemy. Pozdrawiam wszystkich!
W tamtym miesiącu udało Nam się napisać ponad 300 opowiadań! Jesteśmy Wam niezmiernie wdzięczni! Nawet nie wiemy jak możemy Wam podziękować, ale spodziewajcie się ciekawego eventu mikołajkowego, a następnie świątecznego!
Jeszcze raz, dziękujemy. Pozdrawiam wszystkich!
~Radioactive
Od Crystal
Wędrowałam sobie po watasze i zobaczyła pewnego wilka. Uciekłam. Myślałam , że to basior... ale może wadera... ale okazało się , że to jednak był basior...
< Basior?>
< Basior?>
Powitajmy nową łuczniczkę- Lales!
Imię: Lalesina
Pseudonim: Lales (i tak na nią mów)
Płeć: Wadera
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: łuczniczka
Lales - Przyjaciel
Charakter: Jestem odwarzna i wredna,ciekawska i romantyczna. Dobrze strzelam z łuku i śpiewam.Mój charakter jest baardzo zmienny i nigdy dokładnie nie wiesz kiedy ten wulkan wybuchnie !
Żywioł: Muzyka
Moce:
-Control
-Fture
-Furia
Rodzina: Kiedyś była siostra...
Partner: SZUKAM
Zauroczenie: Oj...jest ktoś taki...
Potomstwo: Chciało by się...
Historia: Nie zbyt lubię o tym mówić... Urodziłam się inna...wszyscy mnie wyśmiewali i poniżali...Załamałam się i chciałam odebrać sobie życie...ale gdy chciałam skoczyć z urwiska zatrzymał mnie pewien basior, zkochaliśmy się w sobie. Niestety umarł... nie chciałam uwierzyć i uciekłam.
niedziela, 30 listopada 2014
Powitajmy nowego szpiega! Terrę!
Imię: Terra
Pseudonim: -
Płeć: Wadera
Wiek: 2.5 lat.
Hierarchia:Omega
Stanowisko: Szpieg
Charakter: Terra jest zadziorna i złośliwa.Nie przepada za słodkimi waderkam.Potrafi nieźle dokuczyć.Może czasem kogoś polubi,ale wystarczy jedna przykra sytuacja,a znienawidzi go na całe życie.Ale jeśli naprawdę kogoś polubi może okazać się miła,zabawna itp.Jest odważna nigdy niczego się nie boi.Nieraz ma wybuchy agresji,ale tylko jak ją porządnie się rozwścieczy.
Żywioł: Światło
Moce:
-Potrafi wytworzyć kulę światła,która oświetla drogę.
-Nics ViNee - Tworzy świetlisty krąg,do którego nikt oprócz niej samej nie może wejść.
-Tortury Umysłu
Rodzina:Matka-BlueStar, ojca nie zna.
Partner: Szuka
Zauroczenie:-
Potomstwo:-
Historia:
Została wychowana przez matkę,łagodną ręką.Miała wszystko co było jej potrzebne do życia. Jedzenie,wodę i opiekę.Jednak stało się tak,że jej matka zmarła.Została postrzelona przez Myśliwego.Terra miała wtedy sześć miesięcy.Do tej pory boi się ludzi i wszystkiego co z nimi związane.
Od Crystal CD Asuvvy
Nie za bardzo rozumiałam znaczenie tego... co przed chwilą usłyszałam.
Jednak wiedziałam , że mógł by być dobrym przyjacielem.
_ Jestem Crystal a ty?
- Ja Assuvy
< Assuvy?>
Jednak wiedziałam , że mógł by być dobrym przyjacielem.
_ Jestem Crystal a ty?
- Ja Assuvy
< Assuvy?>
Od Crystal CD Ply
- Ty się nazywasz Ply, tak?
- Tak to ja.Może gdzieś pójdziemy?
- Nad jezioro Błękitu?
- Tak, na przykład. - powiedziała i ruszyłyśmy
- Tak to ja.Może gdzieś pójdziemy?
- Nad jezioro Błękitu?
- Tak, na przykład. - powiedziała i ruszyłyśmy
<Ply?>
Od Avalon CD Radioactive
Zatkało mnie, gdy usłyszałam słowa basiora.
Zwykle jestem taka wygadana i mam coś do powiedzenia, a teraz czułam się, jakbym nie miała języka. Łapy stały się miękkie, a serce zabiło mocniej. Zdawało mi się, że Radioactive słyszy jego bicie. W oczach zabłysła mała iskra zdziwienia, przerażenia i radości, wszystko to zmieszało się, powodując, że ciężko było odgadnąć o czym myślałam.
- Tak - uśmiechnęłam się i przytuliłam wilka.
<Radioactive?>
Zwykle jestem taka wygadana i mam coś do powiedzenia, a teraz czułam się, jakbym nie miała języka. Łapy stały się miękkie, a serce zabiło mocniej. Zdawało mi się, że Radioactive słyszy jego bicie. W oczach zabłysła mała iskra zdziwienia, przerażenia i radości, wszystko to zmieszało się, powodując, że ciężko było odgadnąć o czym myślałam.
- Tak - uśmiechnęłam się i przytuliłam wilka.
<Radioactive?>
Od Lou
Stałam nad wilkiem dziwnego umaszczenia. No niepowiem spodobał mi się. Kiedy już się ocknął spytałam go....
- Jesteś , nowy?
- Emmm ....
- No ze stada ?
- A tak.... - powiedział trochę zawstydzony.
- A może oprowadzić cię - spytałam basiora
Ten zamyślił się chwilę i odpowiedział mi.....
<Focus?>
- Jesteś , nowy?
- Emmm ....
- No ze stada ?
- A tak.... - powiedział trochę zawstydzony.
- A może oprowadzić cię - spytałam basiora
Ten zamyślił się chwilę i odpowiedział mi.....
<Focus?>
sobota, 29 listopada 2014
Powitajmy Dangerous'a!
Imię: Dangerous
Pseudonim: Dan, Dante (Obcym nie pozwala mówić w skrócie)
Płeć: Basior
Wiek: 4 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Obrońca alf
Charakter: Dangerous kiedyś był miły, teraz jest wredny i tajemniczy. Czasem jest agresywny, ale na ogół trudno go wyprowadzić z równowagi. Jest stanowczy i uparty... Praktycznie zawsze ma racje, jego wadą jest to że mówi po duński bardzo często, rzadko w innym języku... Nie ufa nikomu, ciężko zdobyć jego zaufanie, nikt nie odkrył jego "ja". Nikt nie miał odwagi się do niego zbliżyć po przez jego dziwne lekko świecące oczy i przez to że jest bardzo duży. Rzadko z kimś rozmawia, woli samotność, często innych ignoruje, prócz tego lubi ryzyko, jest cwany, zwinny i bardzo zaradny.
Żywioł: Zima
Moce:
- Ice wolf
- Sprint
- Niewidzialność
Rodzina: A pffff!
Partner: Haha!
Zauroczenie: "Miłość jest gorsza niż zadane rany w ciało, bo serce się nie sklei i zawsze będzie pęknięte"
Potomstwo:----------------------------------
Historia: Dangerous jako jedyny wilk urodził się z oczami co ciągle świeciły...Pochodzi on z Danii... Wychowywał się bez ojca... Mama postanowiła oddać go do "Domu dziecka". Straszne miejsce, był bity, a inni od niego uciekali z powodu oczu... Pewnego razu, poznał cudowną waderę, nie bała się go jako jedyna, była od niego o wiele niższa. Gdy po dłuższym czasie byli razem, pewien wilk zaczaił się i porwał waderę, Dan szybko ją odnalazł, a jako że pochodzi z Duńskiej rodziny jest bardzo sprytny, chciał uwolnić waderę, ale zrobił błąd i przeciwnik ją zabił na jego oczach... Dangerous został na tym miejscu a wilk uciekł, ze złamanym sercem szukał tego wilka i chciał się na im odegrać.
Od Radioactive
Polowałem na zająca. Zaczaiłem się na szaraka. Ruszyłem lekkim truchtem w jego kierunku. Kiedy byłem wystarczjąco blisko wystrzeliłem jak strzała. Zając nie zdążył się uratować. W jednym momencie polała się krew.
~*~
Wracając do jaskini napotkałem Avalon.
-Cześć.-Przywitała się wadera.
-Witaj.-Powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Co tu robisz?
-Chodź za mną.-Powiedziałem do Avalon.
Poszedłem w głąb lasu. Omijałem drzewa, byleby jak najszybciej tam dotrzeć. Po około godzinie doszliśmy do skały. Weszliśmy do niej. Cały czas się oglądałem, aby upewnić się, że wadera idzie za mną. W końcu udało nam się dojść na jej koniec.
Stamtąd rozciągał sie piękny widok. Spojrzałem na waderę i powiedziałem:
-Czy chciałabyś zostać... Moją partnerką?
<Avalon?>
Od Assuvy
Szedłem lasem i zobaczyłem pewną waderę ,a że było dość ciepło i wiał lekki wiatr to musnęło Jej sierścią. Poszedłem wolno w Jej kierunku. niestety byłem dość wyczerpany. Wadera widząc mnie uciekła. No trudno miałem też kilka innych spraw na głowie. Zobaczyłem zająca i po kilkunastu minutach było po nim. Zjadłem zwierza i poszedłem się napić. Kiedy już uzupełniłem swoje potrzeby było czas znaleźć watahę i złapałem trop wilków. Zobaczyłem jakąś waderę i postanowiłem być dość szarmancki wiec podszedłem i powiedziałem:
-,,O Wadero! Do łap twych padam,czy jesteś boginią, czy waderą śmiertelną! jeśli jesteś niebianką, to zaiste musisz być Artemidą*, córką wielkiego Zeusa*, tak jesteś wysoka, postawna, piękna! Jeśli jednak jesteś śmiertelna, to po trzykroć szczęśliwi muszą być twoi czcigodni rodzice! Jestem basiorem co szuka watahy, miotany wszystkim co tylko możliwe. Przybyłem szukać szczęścia i watahy. Zlituj się nade mną,piękna wadero Użycz mi choćby informacji gdzie jest najbliższa wataha i powiedź, jakie wilki tu zamieszkują,a będę cię błogosławił!"
Wadera zaniemówiła...
<Crystal?>
-,,O Wadero! Do łap twych padam,czy jesteś boginią, czy waderą śmiertelną! jeśli jesteś niebianką, to zaiste musisz być Artemidą*, córką wielkiego Zeusa*, tak jesteś wysoka, postawna, piękna! Jeśli jednak jesteś śmiertelna, to po trzykroć szczęśliwi muszą być twoi czcigodni rodzice! Jestem basiorem co szuka watahy, miotany wszystkim co tylko możliwe. Przybyłem szukać szczęścia i watahy. Zlituj się nade mną,piękna wadero Użycz mi choćby informacji gdzie jest najbliższa wataha i powiedź, jakie wilki tu zamieszkują,a będę cię błogosławił!"
Wadera zaniemówiła...
<Crystal?>
Od Ply
To był taki spokojny dzień ,ale jednak coś musiało się stać. Usłyszałam wycie ,ale nie takie zwykłe to było wycie wołające na pomoc. pobiegłam w tamtym kierunku jak najszybciej i zobaczyłam waderę okrążoną przez Natów. Pobiegłam tam ze zdwojona mocą i skoczyłam w sam środek kręgu. Stanęłam i cicho powiedziałam do wadery:
-Nie ruszaj cie to te pół główki nie zobaczą.
Stanęłyśmy nieruchomo i po chwili Naci poszli. Odetchnęłam głęboko ,a wadera powiedziała:
-Dzięki i...nazywam się Crystal.
-Ja Ply i nie ma za co.
Nastała chwila niezręcznej ciszy aż w końcu Crystal powiedziała:
<Crystal?>
-Nie ruszaj cie to te pół główki nie zobaczą.
Stanęłyśmy nieruchomo i po chwili Naci poszli. Odetchnęłam głęboko ,a wadera powiedziała:
-Dzięki i...nazywam się Crystal.
-Ja Ply i nie ma za co.
Nastała chwila niezręcznej ciszy aż w końcu Crystal powiedziała:
<Crystal?>
Od Cloe
Wędrowałam sobie po terenach mojej watahy i zobaczyłam coś dziwnego... jednemu z wilków błyszczały oczy... siedział w krzakach. Jednak udałam, że nie zwracam na niego uwagi i poszłam. Usiadłam na skale i wyłam do księżyca ( była noc) . I nagle ten wilk wyskoczył mi przed oczy...
< Ktoś?>
< Ktoś?>
Od Crystal
Wędrowałam cicho i nagle usłyszałam coś za sobą... wyglądało na waderę. Było już ciemno... i nie byłam za bardzo pewna co się tam czai... może ta wadera z obcej watahy? Nagle usłyszałam głos:
- Pst! Cryst! To ja ! Ply!
- O co chodzi? -Zapytałam i weszłam do krzaków za nią.
<Ply?>
- Pst! Cryst! To ja ! Ply!
- O co chodzi? -Zapytałam i weszłam do krzaków za nią.
<Ply?>
Od Xain CD Kate
Wadera wydaje się miła. Może się z nią nawet zaprzyjaźnię?
- Może się gdzieś przejdziemy? - zapytałam.
- Chętnie, a gdzie?
- No, nie wiem... może ty wymyślisz?
<<Katy? U mnie z weną nie lepiej :-D>>
- Może się gdzieś przejdziemy? - zapytałam.
- Chętnie, a gdzie?
- No, nie wiem... może ty wymyślisz?
<<Katy? U mnie z weną nie lepiej :-D>>
Od Focusa
Biegłem tak szybko jak nigdy.Naci gonili mnie już ponad 10minut -opadałem z sił. Wtedy się przewróciłem. Słyszałem tylko kłapnięcia szczęk tych stworów. A potem nastała ciemność. Miałem nadzieję że umarłem, wszystko mnie tak potwornie bolało. Ale obudziłem się a nademną stał jakiś wilk
<ktoś,coś?>
<ktoś,coś?>
Od Avalon CD Ply
Na polanie widniał wielki, karmazynowy portal.
Naci po kolei do niego wskakiwali, nie pozostawiając za sobą śladu.
- O co chodzi? - mruknęłam do siebie.
- Może gdzieś idą? - zastanowiła się Ply.
- To było pytanie retorycznie... - burknęłam i wyszłam zza krzaków.
- Gdzie ty idziesz?! - spytała zdziwiona.
- Poszukać kłopotów. Polowania oraz spacerki już mi się znudziły - ruszyłam w stronę portalu, gdy ostatni Nat przez niego przeszedł - Idziesz ze mną? Czy będziesz tu czekać na zbawienie?
<Ply?>
Naci po kolei do niego wskakiwali, nie pozostawiając za sobą śladu.
- O co chodzi? - mruknęłam do siebie.
- Może gdzieś idą? - zastanowiła się Ply.
- To było pytanie retorycznie... - burknęłam i wyszłam zza krzaków.
- Gdzie ty idziesz?! - spytała zdziwiona.
- Poszukać kłopotów. Polowania oraz spacerki już mi się znudziły - ruszyłam w stronę portalu, gdy ostatni Nat przez niego przeszedł - Idziesz ze mną? Czy będziesz tu czekać na zbawienie?
<Ply?>
Powitajmy Assuve!
Imię: Assuva
Pseudonim: Ass
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Obrońca Alph
Charakter: Dość... specyficzny. Czasami zależy od dnia jeśli ma dobry dzień to jest miły( ta...jasne) i dość po prostu można go znieść ,a jak nie to...nie zbliżaj się jeśli nie chcesz umierać. Jest tez Odważny,Pomysłowy, kocha ryzyko ,gdyż zawsze przed czymś...mówi ,,Moje życie,moja sprawa ,jest ryzyko jest zabawa!". Jest zimny jak lód dla wrogów. niemiły nieprzyjacielski ,ale wierny ,gdyż dla swojej watahy skoczyłby w ogień...
Żywioł: Śmierć
Moce:
-Furia
-Ice
-Control
Rodzina: Była...no właśnie...BYŁA
Partner: Brak
Zauroczenia: Brak
Potomstwo: Brak
Historia: Miał rodzinę,przyjaciół ,znajomych żyło mu się dobrze ,aż do czasu ,ale chyba wystarczy powiedzieć że w rozpadzie watahy brali udział ludzie ,a gdy wilki chciały poprosić po bratanków(psy) to One zabijały. No trudno rodziny ani nikogo nie było. Jedynie kto się oszczędził to Assuva i część innych wilków ,którzy byli na polowaniu ,a później każdy poszedł w swoje strony. Któregoś dnia padł na ziemię z wyczerpania i braku...chyba wszystkiego. Później obudził się i zobaczył waderę swoich snów ,ale Ona...Niestety została uderzona kamieniem w głowę i padła natychmiastowo. Ten kto uderzył ją kamieniem też padł ,gdyż była za nim jakaś wilczyca. Wzięła tata pierwszą i poszła do jamy. Zostawiła ją tam i wróciła do Niego. Jak się okazało była to wilczyca z Watahy Śmierci. Po kilku dnia ,gdy Assuva wyzdrowiał zostawił wilczyce która nazywała się Dora. Prosił ją by poszła z Nim ,ale nie...Ona chciała zostać. Zostać z rodziną... On został tam jeszcze na jakiś czas ,ale jakaś obca wataha napadła Watahę Śmierci i zabiła Dore. Assuva załamany kolejną stratą kogoś kogo lubił uciekł jak najdalej z tamtych stron. Znów padł z wyczerpania ,ale spotkał kolejną waderę. Assuva nie miał do niej zaufania ,ale cóż mu pozostało? W końcu postanowił Jej zaufać i tak znalazł się tutaj...
Od Shanelle CD Radioactive
-ach no tak...-stwierdziłam w myślach że to zdanie zabrzmiało bardzo głupio...
-Dobra, ja idę zapolować-stwierdził- idziesz ze mną??
-Ale nie boli cię nic?Spadłeś z bardzo dużej wysokości.
-nie?-prychnął
-no dobra ja też idę głodna jestem.
więc poszliśmy w stronę lasu ale nagle moje uszy wyłapały dźwięk łamanej gałązki spojrzałam na activa on chyba tez to usłyszał
-co to jest?- szepnęłam
-nie wiem-odpowiedział równie cicho
Ruszyliśmy w stronę tego odgłosu. Ale nagle kilka metrów przed nami coś szybko przebiegło- i to było o wiele większe od sarny, wilka czy nata zresztą też. Spojrzałam z przerażeniem na Radioactiva....
<Radioactive?? przepraszam wena zdycha>
-Dobra, ja idę zapolować-stwierdził- idziesz ze mną??
-Ale nie boli cię nic?Spadłeś z bardzo dużej wysokości.
-nie?-prychnął
-no dobra ja też idę głodna jestem.
więc poszliśmy w stronę lasu ale nagle moje uszy wyłapały dźwięk łamanej gałązki spojrzałam na activa on chyba tez to usłyszał
-co to jest?- szepnęłam
-nie wiem-odpowiedział równie cicho
Ruszyliśmy w stronę tego odgłosu. Ale nagle kilka metrów przed nami coś szybko przebiegło- i to było o wiele większe od sarny, wilka czy nata zresztą też. Spojrzałam z przerażeniem na Radioactiva....
<Radioactive?? przepraszam wena zdycha>
Wygnańcy!
Za nie pisanie opowiadań oraz za brak zainteresowania watahą wygnani zostają:
Shena
Roxsana
Melanie
White
Persefona
Logan
Pamiętaj, ze ty także kiedyś możesz znaleźć się na liście.
Dlatego apeluję:
Piszcie opowiadania co tydzień!
Shena
Roxsana
Melanie
White
Persefona
Logan
Dlatego apeluję:
Piszcie opowiadania co tydzień!
~Radioactive
Powitajmy Cleo!
Cloe
Pseudonim:Clo
Płeć: Wadera
Wiek:2 lata
Hierarchia:Omega
Stanowisko:Łowca
Charakter: Jest piękna, miła i delikatna. Jeśli przyjaźni się z kimś, musi być to przyjaźń na całe życie. Jeśli ktoś ją obrazi nie polubi go nigdy. Co gorsza nie będzie w stanie z nikim rozmawiać.
Żywioł: Powietrze
Moce: Latanie,
Weather
Rodzina:Nie ma nikogo.. chyba , że założy rodzinę w tej watasze
Partner:Szuka
Zauroczenie:Brak
Potomstwo:Nie ma
Historia: Urodziła się w lesie. Na jej dawną watahę napadły obce wilki. Jej siostra Ann, zginęła i została tylko ona i jej matka , gdyż ojciec opuścił mamę Cloe gdy ona i Ann tylko się urodziły. Gdy była szczeniakiem zgubiła matkę i została złapana. Żyła w hodowli wilków ponad rok. Potem uciekła i rozpoczęła długą wędrówkę. W końcu trafiła na tereny tej watahy.
czwartek, 27 listopada 2014
Od Ply CD Avalon
-Oj...przepraszam.
-Aha...
-Przepraszam...
-Nie nic nie szkodzi.
-Aha to dobrze...a przy okazji jestem Ply.
-Ja Avalon.
Nagle usłyszałam szelest. Z krzaków wybiegli Naci. Stałam nieruchoma ,a Avalon była na drzewie. Ciężko oddychałam ,a Oni? Chyba mnie nie zauważyli ,ale Avalon zaczęła do mnie szeptać:
-Ply co ci do...? -przerwała bo Naci poszli ,a ja dalej stałam jak osłupiała.
Nie wiedziałam do końca co się stało ,ale Avalon zapytała:
-Jak?Co? O co chodzi??? -Pytała cicho równie osłupiała jak ja.
-Ja...Nie wiem.
-No nic...Lepiej chodźmy bo jeszcze tu wrócą.
-No dobrze.
Szłyśmy dalej i zobaczyłyśmy...
<Avalon?>
-Aha...
-Przepraszam...
-Nie nic nie szkodzi.
-Aha to dobrze...a przy okazji jestem Ply.
-Ja Avalon.
Nagle usłyszałam szelest. Z krzaków wybiegli Naci. Stałam nieruchoma ,a Avalon była na drzewie. Ciężko oddychałam ,a Oni? Chyba mnie nie zauważyli ,ale Avalon zaczęła do mnie szeptać:
-Ply co ci do...? -przerwała bo Naci poszli ,a ja dalej stałam jak osłupiała.
Nie wiedziałam do końca co się stało ,ale Avalon zapytała:
-Jak?Co? O co chodzi??? -Pytała cicho równie osłupiała jak ja.
-Ja...Nie wiem.
-No nic...Lepiej chodźmy bo jeszcze tu wrócą.
-No dobrze.
Szłyśmy dalej i zobaczyłyśmy...
<Avalon?>
Od Crystal
Szłam przez las i nagle...
- Crystal!- Usłyszałam wołanie.
Ktoś potrzebował mojej pomocy! Musiałam szybko podbiec. Głos dochodził z lewej. Pobiegłam w tą stronę i zobaczyłam.. Jennę..
< Jenna?>
- Crystal!- Usłyszałam wołanie.
Ktoś potrzebował mojej pomocy! Musiałam szybko podbiec. Głos dochodził z lewej. Pobiegłam w tą stronę i zobaczyłam.. Jennę..
< Jenna?>
Od Radioactive
Polowałem na zająca. Był jednym z najłatwiejszych łupów i łatwo padł moją ofiarą. Zabrałem się do jedzenia. Kidy zostały już z niego same resztki wyruszyłem nad jezioro Błękitne. Zauważyłem jakiegoś wilka.
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Crystal
- Cześć, jesteś Shena, tak?
- To ja, we własnej osobie- powiedziała.- Masz do mnie jakąś sprawę?
- Tak. Chciałam zapytać czy zostaniemy przyjaciółkami...?
< Shena?>
- To ja, we własnej osobie- powiedziała.- Masz do mnie jakąś sprawę?
- Tak. Chciałam zapytać czy zostaniemy przyjaciółkami...?
< Shena?>
Od Crystal CD Villane
- Co się stało?- Zapytał .
- Nie.. nic.
- Musiało się coś stać, przecież płaczesz.
- No.. już mi przeszło. A ty jesteś Vilane?
- Tak, to ja.
Uśmiechnęłam się do niego.
- A powiesz mi co się stało?- Zapytał.
- No więc..- zaczęłam opowiadać.
< Villane?>
- Nie.. nic.
- Musiało się coś stać, przecież płaczesz.
- No.. już mi przeszło. A ty jesteś Vilane?
- Tak, to ja.
Uśmiechnęłam się do niego.
- A powiesz mi co się stało?- Zapytał.
- No więc..- zaczęłam opowiadać.
< Villane?>
Od Shanelle CD Bloodspill
Wzięłam od Blood korę i warcząc wycelowałam w Nata. Stwór padł. Po paru minutach było już po nich. Zeskoczyłyśmy z drzewa i po cichu uciekłyśmy w stronę jaskiń.Po drodze złapałyśmy parę królików. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść kolację.
- Blood, jestem tu od niedawna... opowiesz mi o niektórych wilkach???-zapytałam bo naprawdę chciałam poznać kilku członków watahy, nie wiedziałam nawet jak mają na imię niektórzy z nich!!
<Bloodspill?? :3 )
- Blood, jestem tu od niedawna... opowiesz mi o niektórych wilkach???-zapytałam bo naprawdę chciałam poznać kilku członków watahy, nie wiedziałam nawet jak mają na imię niektórzy z nich!!
<Bloodspill?? :3 )
Wojna się zbliża... Zwołać naradę kamuflażystów! Czyli o nowej waderze, Son.
Sonaya (Sonaja)
Son, Sonax, Naja.
Wadera
1 rok
Omega
Kamuflażystka
Stanowcza, odważna, pilna. Ma zdolność genialnego planowania. Sprytna, umie zrobić coś z niczego. Życie nauczyło ją pokory i pewnych zasad. Jeżeli ktoś odgadnie co oznacza jej motto, może podzielić się jedną tajemnicą. Jest tajemnicza, ale opanowana i spokojna. Potrafi tez kogoś uspokoić.
Żywiołu na razie brak.
Future-Wilk przewiduje przyszłość.
Trucizna-Potrafi zatruć kogoś dotykiem.
Poisoned Blood-Krew wilka jest jadowita
Rodzina: Zginęła.
Partner: Za mała.
Zauroczenie: --
Potomstwo: --
Historia: Gdy się urodziła, została porzucona przez matkę. Ojca nie znała, Znalazł ja jej brat - Kali, który opiekował się też Nikolasem (Niko). Dopóki nie osiągnęła roku, był przy niej i zastępował jej rodziców. Pewnego dnia, zniknął a ona została sama ze starszym bratem. Lecz tylko do 5 miesięcy. Niko poszedł szukać ojca i.. Nie wiadomo co się z nim stało. Ona zaś jakoś sobie radziła. Dlatego dotarła aż tutaj...
Od Avalon CD Ply
Wędrowałam po lesie, nucąc pod nosem losowe piosenki.
Nuda stawała się coraz to bardziej denerwująca i nie do wytrzymania. Cały dzień nic nie robię, tylko łażę oraz narzekam na brak przygód. Nawet zbieranie ziół i przygotowywanie trucizn przestało mnie na tą chwilę interesować, chyba jedyne co mi zostało to "kraina tęczy" w mojej podświadomości.
I oczywiście, jak to ja, zamyśliłam.się, a skutkiem tego było potrącenie jakiegoś wilka.
<Ply?>
Nuda stawała się coraz to bardziej denerwująca i nie do wytrzymania. Cały dzień nic nie robię, tylko łażę oraz narzekam na brak przygód. Nawet zbieranie ziół i przygotowywanie trucizn przestało mnie na tą chwilę interesować, chyba jedyne co mi zostało to "kraina tęczy" w mojej podświadomości.
I oczywiście, jak to ja, zamyśliłam.się, a skutkiem tego było potrącenie jakiegoś wilka.
<Ply?>
Od Avalon CD Hope
- Avalon - rzekłam i ruszyłam przed siebie, spoglając od czasu do czasu na pergamin.
Tak po godzinnym zbieraniu ziół z mojego żołądka zaczął wydobywać się charakterystyczny dla głodomorów dźwięk.
"Czas coś zjeść" - pomyślałam i wybrałam się na najbliższą polanę, aby upatrzeć sobie jakiś obiad.
***
Nieopodal drzew pasło się stado saren i jeleni. Postanowiłam zaatakować największego, najdorodniejszego kozła z całej trupy (dawniejsza forma grupy).
Ugięłam łapy i położyłam uszy po sobie. Schyliłam się lekko, tak że było widać wyraźnie moje barki.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym wyskoczyłam zza krzaka i wgryzłam się w szyję ofiary. Poczułam w pysku delikatny smak ciepłej, świeżej krwi. Szkarłatna ciecz zabarwiła moje białe kły, które wbijały się coraz głębiej w gardło kozła, w pewnym momencie przegryzłam tchawicę i obiadek padł martwy na ziemię.
- Bon apetitte (nie wiem jak to się pisze XD), Avalon - powiedziałam do siebie i zaczęłam rozrywać ciało ofiary.
- Smacznego - usłyszałam za sobą głos jakiejś wadery. Odwróciłam się lekko zaskoczona.
- Dziękuję - burknęłam, gdy zorientowałam się, że właścicielem ów głosu była Hope - Chcesz może zjeść ze mną? - zaproponowałam, jak na damę przystało.
Tak, tak, wiem, normalnie bym się nie podzieliła posiłkiem, ale etykieta nie pozwala zachowywać się jak egoista względem innych członków watahy.
<Hope?>
Tak po godzinnym zbieraniu ziół z mojego żołądka zaczął wydobywać się charakterystyczny dla głodomorów dźwięk.
"Czas coś zjeść" - pomyślałam i wybrałam się na najbliższą polanę, aby upatrzeć sobie jakiś obiad.
***
Nieopodal drzew pasło się stado saren i jeleni. Postanowiłam zaatakować największego, najdorodniejszego kozła z całej trupy (dawniejsza forma grupy).
Ugięłam łapy i położyłam uszy po sobie. Schyliłam się lekko, tak że było widać wyraźnie moje barki.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym wyskoczyłam zza krzaka i wgryzłam się w szyję ofiary. Poczułam w pysku delikatny smak ciepłej, świeżej krwi. Szkarłatna ciecz zabarwiła moje białe kły, które wbijały się coraz głębiej w gardło kozła, w pewnym momencie przegryzłam tchawicę i obiadek padł martwy na ziemię.
- Bon apetitte (nie wiem jak to się pisze XD), Avalon - powiedziałam do siebie i zaczęłam rozrywać ciało ofiary.
- Smacznego - usłyszałam za sobą głos jakiejś wadery. Odwróciłam się lekko zaskoczona.
- Dziękuję - burknęłam, gdy zorientowałam się, że właścicielem ów głosu była Hope - Chcesz może zjeść ze mną? - zaproponowałam, jak na damę przystało.
Tak, tak, wiem, normalnie bym się nie podzieliła posiłkiem, ale etykieta nie pozwala zachowywać się jak egoista względem innych członków watahy.
<Hope?>
Od Avalon CD Radioactive
Co to jest? - tyknęłam łapą dziwnej czerwonej substancji, która była niesamowicie lepka i ohydna.
- Krew? - Radioactive spojrzał na maź.
- Jakaś... Taka... Trochę nie ten tego, nawet na zaschniętą mi nie pasuje - burknęłam, próbując pozbyć się mieszanki z kończyn.
- To krew z ciał demonów - "podpłynął" do nas przewoźnik na lewitującej łodzi.
- To druga najbardziej obrzydliwa rzecz jaką w życiu widziałam - weszłam do "pojazdu" Charona i zaczęłam czyścić się z tej pseudo-krwi.
- Druga? - basior wskoczył zaraz za mną.
- Tak, nawet nie pytaj o tą pierwszą - westchnęłam.
***
- To bramy do pałacu Hadesu, dalej nie mogę płynąć - rzekł przewoźnik i dosłownie wypchnął nas z łodzi.
Ruszyliśmy niepewnym, lecz szybkim krokiem w kierunku wejścia, gdy nagle zaczepił mnie jakiś demon bez jednego oka.
- Cześć, jesteś tu nowa? - zaśmiał się szyderczo, jakby chciał mnie zamordować.
- Nie, wyprana w Perwollu - odepchnęłam piekielnika, który wylądował na włóczni (Avalon to czyste zuooooo) - Takie pytanie, gdzie my mamy szukać adresata?
<Radioactive?>
- Krew? - Radioactive spojrzał na maź.
- Jakaś... Taka... Trochę nie ten tego, nawet na zaschniętą mi nie pasuje - burknęłam, próbując pozbyć się mieszanki z kończyn.
- To krew z ciał demonów - "podpłynął" do nas przewoźnik na lewitującej łodzi.
- To druga najbardziej obrzydliwa rzecz jaką w życiu widziałam - weszłam do "pojazdu" Charona i zaczęłam czyścić się z tej pseudo-krwi.
- Druga? - basior wskoczył zaraz za mną.
- Tak, nawet nie pytaj o tą pierwszą - westchnęłam.
***
- To bramy do pałacu Hadesu, dalej nie mogę płynąć - rzekł przewoźnik i dosłownie wypchnął nas z łodzi.
Ruszyliśmy niepewnym, lecz szybkim krokiem w kierunku wejścia, gdy nagle zaczepił mnie jakiś demon bez jednego oka.
- Cześć, jesteś tu nowa? - zaśmiał się szyderczo, jakby chciał mnie zamordować.
- Nie, wyprana w Perwollu - odepchnęłam piekielnika, który wylądował na włóczni (Avalon to czyste zuooooo) - Takie pytanie, gdzie my mamy szukać adresata?
<Radioactive?>
środa, 26 listopada 2014
Od Radioactive CD Shanelle
-Taa... Co tu się działo?
- Spadłeś ze smoka.-Oznajmiła wadera.
- Aaa, no tak. Z Andree.
-Z czego?
-Z Andree. Mojej smoczycy.
-Masz smoka?
-Tak, to znaczy... Ona mi pomaga tylko, kiedy ma na to ochotę, lub nie ma co robić. -Zaśmiałem się.
Obolały wstałem z ziemi.
<Shanelle?>
- Spadłeś ze smoka.-Oznajmiła wadera.
- Aaa, no tak. Z Andree.
-Z czego?
-Z Andree. Mojej smoczycy.
-Masz smoka?
-Tak, to znaczy... Ona mi pomaga tylko, kiedy ma na to ochotę, lub nie ma co robić. -Zaśmiałem się.
Obolały wstałem z ziemi.
<Shanelle?>
Od Radioactive CD Avalon
Poczułem... Jakby coś wybuchło... Przymróżyłem oczy i zacząłem się rozglądać, kiedy zauważyłem, że znajduję się w powietrzu. Zacząłem nerwowo machaćłapami. Po chwili na szczęścię znalazłem się na ziemi. A raczej na czymś, co ją przypominało. Było czerwone i niezwykle twarde. To był... Jakiś dziwny skrzep krwi. Spojrzałem na waderę.
<Avalon?>
<Avalon?>
Od Avalon CD Radioactive
Ruszyłam korytarzem. Szczerze? Spodziewałam się czegoś więcej, może jakieś gejzery lawy, szubienice, lochy, potępione dusze, krew, miecze, kosy i takie tam, a tu zwykły korytarz. Zawiodłam się na Plutonie. Wstyd!
- Mogliby tu trochę... Postraszyć... - mruknęłam.
- Lepiej się trochę wstrzymaj i posłuchaj - powiedział Radioactive.
Wytężyłam słuch, basior rzeczywiście miał rację, słychać było potężne, basowe głosy, słowa najwyraźniej mówiły o wieszaniu.
- Czyli jednak są szubienice - odparłam i przyspieszyłam i stanęłam przed wielką bramą, która emitowała karmazynowym światłem. Dotknęłam lekko łapą pozłacanych krat. Osunęły się z donośnym skrzypnięciem, jakby wołały "Pomocy!". Niepewnie postawiłam łapę na czarnych, zabarwionych gdzieniegdzie na szkarłat kamieniach.
- Kimże jesteście?! - warknął wysoki, stary człowiek z kapturem na głowie.
- Mamy sprawę do pewnego człowieka - przemówił Radioactive.
- Wróćcie jak umrzecie - odparł. Wyciągnęłam z torby dwie złote monety.
- Charonie, a przewieziesz nas za te drachmy? - wyciągnęłam łapę.
- Wsiadajcie - burknął i wziął zapłatę.
Szybkim ruchem wskoczyłam do łodzi przewoźnika, a Radioactive wszedł za mną.
- Czego ty tam nie masz w tej torbie? - spojrzał, gdy wyjęłam bombę i trzy laski dynamitu.
- Wielu rzeczy - mruknęłam i wyrzuciłam materiały pirotechniczne za burtę. Oczywiście na moje nieszczęście musiały gdzieś odpalić trochę ognia i wybuchnąć.
- Będę miała przechlapane - spojrzałam na tonę dymu.
<Radioactive?>
- Mogliby tu trochę... Postraszyć... - mruknęłam.
- Lepiej się trochę wstrzymaj i posłuchaj - powiedział Radioactive.
Wytężyłam słuch, basior rzeczywiście miał rację, słychać było potężne, basowe głosy, słowa najwyraźniej mówiły o wieszaniu.
- Czyli jednak są szubienice - odparłam i przyspieszyłam i stanęłam przed wielką bramą, która emitowała karmazynowym światłem. Dotknęłam lekko łapą pozłacanych krat. Osunęły się z donośnym skrzypnięciem, jakby wołały "Pomocy!". Niepewnie postawiłam łapę na czarnych, zabarwionych gdzieniegdzie na szkarłat kamieniach.
- Kimże jesteście?! - warknął wysoki, stary człowiek z kapturem na głowie.
- Mamy sprawę do pewnego człowieka - przemówił Radioactive.
- Wróćcie jak umrzecie - odparł. Wyciągnęłam z torby dwie złote monety.
- Charonie, a przewieziesz nas za te drachmy? - wyciągnęłam łapę.
- Wsiadajcie - burknął i wziął zapłatę.
Szybkim ruchem wskoczyłam do łodzi przewoźnika, a Radioactive wszedł za mną.
- Czego ty tam nie masz w tej torbie? - spojrzał, gdy wyjęłam bombę i trzy laski dynamitu.
- Wielu rzeczy - mruknęłam i wyrzuciłam materiały pirotechniczne za burtę. Oczywiście na moje nieszczęście musiały gdzieś odpalić trochę ognia i wybuchnąć.
- Będę miała przechlapane - spojrzałam na tonę dymu.
<Radioactive?>
Zdaj nam raport. Czyli nowy członek watahy! Focus!
Focus
Basior
3 lata
omega
Zwiadowca
Focus jest żywiołowym wilkiem. Odważny,Waleczny - w czasie walki zachowuje trzeźwość umysłu. Lubi przebywać ze znanymi sobie wilkami dla wrogów jednak jest wredny i bezduszny. uwielbia polowania i różne przygody.
Życie
Tortury Umysłu, X-ray, Niewidzialność
Rodzina: nie pamięta- rodzice pewnie nie żyją... siostra Shanelle
Partner: Szuka
Zauroczenie: ~~
Potomstwo: ~~
Historia: Gdy był mały na jego watahę napadli ludzie- wszędzie było słychać wystrzały i pisk oraz warczenie wilków. Widział jak źli ludzie zabierali jego siostrę. chciał jej pomóc ale nie dał rady bo musiał uciekać. Ale obiecał sobie że ją znajdzie, I znalazł tu w Watasze Południowych Puszczy...