Przechadzałem się po lesie, byłem głodny więc postanowiłem coś upolować... Szedłem z nosem przy ziemi długi czas, aż w końcu zapach sarny dotarł do moich nozdrzy. Wiedziałem, że jestem blisko... Puściłem się pędem w las i nareszcie ujrzałem dorosłą łanię.
- Poszczęściło mi się.- Pomyślałem- Dobrze by było gdybym zdołał ją złapać.- Warknąłem po chwili.
Skradałem się najciszej jak tylko umiałem... Kiedy byłem już blisko, skoczyłem na sarnę i zatopiłem kły w jej karku. Po paręnastu minutach padła na ziemię martwa.
- Smacznego...- Powiedziałem do siebie.
Jadłem i jadłem, aż usłyszałem jak ktoś wymawia moje imię. Nie przejąłem się tym zbytnio, ale po chwili zobaczyłem znajomego mi wilka, wilka z watahy...
>Ktosiu ?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz