Polowałem na młodą sarnę. Musiałem uważać tylko na kozła. Mógłby się leciutko wściec,a ze mną nie skończyłoby się dobrze. Zakradłem się na odpowiednią odległość. Przyczaiłem... Naprężyłem mięśnie i odbiłem się od ziemi. Rzuciłem się na młodego osobnika. Chwyciłem za grzbiet i odbiegłem jak najdalej od stada. Przysiadłem sobie koło drzewa i położyłem moją ofiarę na ziemi. Zastrzygłem uszami... Ktoś za mną szedł...
<Ktosiu :3 ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz