Siedziałam na brzegu jeziora... Jeziora pokrytego cienką warstwą lodu. Zastanawiałam się czy się pode mną załamie... W końcu ważę mniej niż powinnam... Po krótkim namyśle zdecydowałam się, że swój "spacer po wodzie" przełożę na czas gdy będzie grubszy lód. Pokręciłam się chwilę w pobliżu jeziora, aż do momentu w którym usłyszałam zarazem burczenie w moim brzuchu, jak i ryk Scyntie. Westchnęłam ciężko i ruszyłam truchtem w stronę watahy. Już wolę chodzić głodna, niż być pożarta... Po jakichś 30-40 minutach dotarłam do watahy. Szybko podeszłam do swoich rodziców i brata. Położyłam się obok nich, gdy nagle usłyszałam paniczne wycie jakiegoś wilka.....
> Ktosiu ? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz