Co to jest? - tyknęłam łapą dziwnej czerwonej substancji, która była niesamowicie lepka i ohydna.
- Krew? - Radioactive spojrzał na maź.
- Jakaś... Taka... Trochę nie ten tego, nawet na zaschniętą mi nie pasuje - burknęłam, próbując pozbyć się mieszanki z kończyn.
- To krew z ciał demonów - "podpłynął" do nas przewoźnik na lewitującej łodzi.
- To druga najbardziej obrzydliwa rzecz jaką w życiu widziałam - weszłam do "pojazdu" Charona i zaczęłam czyścić się z tej pseudo-krwi.
- Druga? - basior wskoczył zaraz za mną.
- Tak, nawet nie pytaj o tą pierwszą - westchnęłam.
***
- To bramy do pałacu Hadesu, dalej nie mogę płynąć - rzekł przewoźnik i dosłownie wypchnął nas z łodzi.
Ruszyliśmy niepewnym, lecz szybkim krokiem w kierunku wejścia, gdy nagle zaczepił mnie jakiś demon bez jednego oka.
- Cześć, jesteś tu nowa? - zaśmiał się szyderczo, jakby chciał mnie zamordować.
- Nie, wyprana w Perwollu - odepchnęłam piekielnika, który wylądował na włóczni (Avalon to czyste zuooooo) - Takie pytanie, gdzie my mamy szukać adresata?
<Radioactive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz