- Masz smoka? - zdziwiłam się.
- Owszem - przed basiorem wylądowała wielka, czarna smoczyca.
- Nieźle, nieźle - powiedziałam.
- Wsiadasz? - spytał siadając na grzbiecie towarzyszki.
- Nie zagląda się darowanemu koniowi w zęby, a na codzień takich atrakcji nie mam - uśmiechnęłam się zadziornie i wskoczyłam na smoczycę. Ta tylko prychnęła na mój widok.
- Szybko się rozstaniemy, więc nie musisz się tak denerwować - powiedziałam do gada.
Wielka jaszczurka przewróciła oczami i rozwinęła skrzydła, po czym machnęła nimi tworząc powierzchnię lotu, aby wzbić się ponad drzewa.
***
- Właściwie jak my wejdziemy do tego Hadesu? - spytał basior.
- Normalnie, przez wejście - wskazałam na wielki plac wyłożony kamieniami. Smoczyca jak na komendę zniżyła lot i wylądowała we wskazanym miejscu.
- I co dalej? - Radioactive zaśmiał się ironicznie.
- W tym moja już głowa - podeszłam do starego dębu i wyciągnęłam z niego starą, zakurzoną torbę z wyszytym imieniem "Avalon".
- Zapomniałam, że ją tu zostawiłam - wyjęłam z torby sztylet i nacięłam nim łapę. Krwią wyrysowałam symbole na kamieniach. Następnie zaczęłam wypowiadać jakieś na pozór bezsensowne słowa, jednak po chwili ukazał się czerwony portal.
- Trzymaj - podałam basiorowi inny sztylet z czaszką na rękojeści - Przyda Ci się, to magiczne ostrze, przyjmujące taką formę broni jaką sobie zażyczysz, a coś mi się wydaje, że nie będzie za wesoło - ruszyłam w stronę przejścia - A! I możesz go już zatrzymać, to taki prezent na dzień basiora.
Przeszłam przez portal do Hadesu.
<Radioactive? Avalon to Avalon, ale jakieś tradycje zachować trzeba. XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz