Rozwiesiłam tam kilka rzeczy i upolowałam szaraki i jelenie. Wszystko już tam czekało. Brakowało jednego...muzyki... i zaproszeń. Do śpiewania zagoniłam ptaki. A w zaproszeniach napisałam:
Witam,
zapraszam na drobne przyjęcie (o północy początek!). Oto jak do niego dotrzeć:
Pięć mil na zachód, od wschodniego jeziora. A stamtąd dalej poprowadzi Was słowik....
No, niby żaden oryginał ,ale zawsze coś. Napisałam tego mnóstwo i rozesłałam po całej watasze.Kiedy skończyłam nie mogłam się już doczekać... Wreszcie nadeszła 23. Przybył pierwszy wilk...
<Ktosiu?> Czas rozruszać watahę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz