poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Od DarkFlame CD DarkMoon


Gdy leżałam na ziemi poczułam coś dziwnego. Takie uczucie to był mój dodatkowy zmysł. Odczuwałam go gdy mojej siostrze coś groziło. Ale moja siostra nie żyje...sama to wtedy widziałam. I nic nie zrobiłam. To była moja wina.
-Hm...coś tu jest nie tak.-mruknęłam sama do siebie i podniosłam się z ziemi. Wytężyłam słuch. Cisza jakaś taka.... niepokojąca. Postanowiłam pokrążyć przy granicy...może jakaś wataha próbuje przejąć nasz teren.
Przeszłam kawałek i poczułam to samo uczucie jakby moja siostra mnie wzywała i błagała o pomoc....tak jak tamtej nocy. Nie daruję sobie tego, że stchórzyłam...bałam się. Postanowiłam sprawdzić wszystko z góry. Powoli rozkładałam skrzydła. Bolały długo ich nie używałam. Pobiegłam kawałek i wzbiłam się do lotu. Teren wyglądał całkiem spokojnie. Tak normalnie. Przeleciałam dwa kółka i w pewnym momencie coś zauważyłam. Podleciałam bliżej i zorientowałam się, że to Moon leżąca w przepaści na półce skalnej. Jednym szybkim ruchem zmieniłam kierunek lotu w dół przepaści. Gdy do niej podleciałam i stanęłam na półce skalnej była ledwo przytomna. Wyczułam, że ta półka długo nie wytrzyma.
-Moon?
-Flame...ta półka ona się kruszy- powiedziała skulona i przerażona... bliska płaczu Moon.
-Wiem musimy cię stąd wydostać.
-Za wysoko na wspinaczkę.
-Spokojnie po prostu zamknij oczy i się rozluźnij.-poinstruowałam ją.
Podeszłam do wadery i uniosłam ją. Napięłam mięśnie i skoczyłam do lotu. Moon była ciężka i z wielkim trudem dotarłam z nieprzytomną waderą do najbliższej wolnej jaskini. Ułożyłam ją pod skałką. A sama wyczerpana położyłam się przy wejściu. Musiałam chwilkę odpocząć.
*Po dwudziestu minutach.
Przebudziłam się. Moon jeszcze spała. Po cichutku wymknęłam się z jaskini i ruszyłam coś upolować dla śpiącej Moon. W lesie było ciemno ale poruszałam się bez problemu. Wyczułam młodą sarnę. Podążyłam jej tropem. Gdy ją odnalazłam naprężyłam mięśnie i skoczyłam. Dowlokłam młodą sarnę do jaskini i położyłam ją obok Moon. Byłam tuż przy wyjściu z jaskini już miałam wyjść ale zawahałam się. Podeszłam jeszcze do wadery i sprawdziłam czy żyje. Gdy upewniłam się, że wszystko jest z nią okej wybiegłam pozostawiając śpiącą waderę. Domyślałam się, że kilka dni będzie musiała poleżeć więc pozostawiłam jej sarnę. Doszłam do swojej jaskini i położyłam się tuż przy wejściu obserwując jakiegoś owada, który natarczywie brzęczał mi tuż przed nosem. Znudziło mi się to więc wściekle kłapnęłam na niego kłami. Owad odleciał tylko na chwilę ale za raz powrócił do dręczenia mnie więc odpuściłam i zasnęłam.
<Moon?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz