niedziela, 30 sierpnia 2015

Dobra...

301 dzień WPP.

Oj, szybko zleciało...

Wracając do tematu - Wakacje się kończą, co powinno równać się z większą aktywnością tego spróchniałego bloga. Każdy, kto do 15 września nie napisze opowiadania... Bedę zmuszona go wyrzucić. Po prostu. 

Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to nic się nie zmieni.
Jeśli macie jakąś ciekawą propozycję, odsyłam na PW lub do komentarzy. :)

Pozdrowienia!

wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Flame CD Yennefer, Undertaker'a

- No... Dobrze... Ale nie możemy wziąć na przykład Mad'a? Grabarza się boję...
- Flame. Proszę, zrób to... Jesteś nam potrzebny.
-Ehh... Ok. Ale będę szedł albo przed, albo za wami.
- Dzięki! Widzimy się za dwie godziny przed lasem, pasuję? - Spytała wadera.
- Jasne - Odparłem.
Yennefer wstała i wyszła z groty. Ja zostałem tam z Delthą, który zasypiał. Musiał być wykończony dzisiajszym patrolem lasu. Patrzałem się w ogień, który przed chwilą rozpaliłem. Płomyki tańczyły mieniąc się na czerwono i żółto.

<Yen, Grabarz? CZY WY MUSICIE MNIE WE WSZYSTKO PLĄTAĆ? XD>

Od Yennefer CD Undertaker'a

Basior zaprowadził mnie do swojej jaskini, co jakiś czas po drodze wybuchając napadem śmiechu. Usiadłam przy wejściu.
- Więc...? - Spytał.
- Potrzebuję twojej pomocy - Powiedziałam.
- W czym?
- Potrafisz tropić zwłoki z niemałej odległości. Właśnie do tego jesteś mi potrzebny. Dawna przyjaciółka wysłała mi jastrzębia z wiadomością. Moja matka zaginęła idąc do pewnej zakazanej krainy. - Westchnęłam. - Nie mogą znaleźć zwłok. Pomożesz?
- Hmm... Jeśli chodzi o zwłoki, a ty tak ładnie prosisz... Niech będzie. Kiedy ruszamy? - Spytał.
- Jak najwcześniej - Odparłam.
- W porządku, za dwie godziny. Będziemy przemierzać Puszczę Południa nocą. Pasuje?
- Tak.
Wróciłam do głównej jaskini znajdującej się w dolinie. Zajęłam miejsce przy ogniu, którym bawił się Flame. Pomyślałam, że mógłby się przydać i oświetlać nam drogę.
- Flame? - Spytałam szturchając basiora.
- Taaaak? - Odparł uśmiechając się.
- Masz dziś czas? I kilka następnych dni także?
- Owszem, a co?
- Potrzebuję twojej pomocy.
- Mów, co ci  leży na sercu - Powiedział basior z powagą.
- Otóż... Wyruszysz ze mną i z Undertakerem...
- Z nim? Muszę?
- Ehh... Tak. Moja matka zaginęła w zakazanej krainie, a on ma mi pomóc. Twojej pomocy potrzebuję tak samo jak jego - Wyjaśniłam.

<Flame? Grabarzu? c:>

Od Undertaker'a

Z nosem przy ziemi szedłem przez łączkę. Próbowałem coś wytropić, ale nic z tego. Ngle wpadłem na coś... Miękkiego. I futrzastego. Natychmiast zerwałem się na nogi.
- Co do... Yennefer? Cześć! - Wykrzyknąłem. - Jakimś cudem nie mogłem cię wyczuć...
- Właśnie do ciebie szłam.
- Do mnie? A cóż takiego może cię sprowadzać w moje skromne progi? - Spytałem.
- Mam sprawę. Pilną - Powiedziała wadera z niemałą powagą, od której zachciało mi się śmiać.
- Dobrze, zapraszam.

<Yen? Cóż to spraaawaaa? :3>

środa, 5 sierpnia 2015

Powitajmy Samuela!

Everything is good but some things are better. by Lupus--Nocte

Imię: Samuel
Pseudonim: Sam
Płeć: Basior
Wiek: 2 lata
Charakter: Samuel jest zwykle jest arogancki,staroświecki i cyniczny ale nikt mu nie zarzuci,że jest tchórzem czy kłamcą.Ha!Co do szczerości..jest brutalnie szczery (No chyba,że to nie jest w jego interesie). Nie jest zbyt towarzyski i biegle posługuje się sarkazmem. Na początku znajomości jest nieufny i zdystansowany.Dosyć trudno go zdenerwować,lecz jedyny sposób walki jaki uważa za słuszny to walka na słowa. Lubi denerwować ludzi i gardzi zasadami,bo uznaje jedynie własne. Czasem bywa minimalnie mizantropiczny. Jest odpowiedzialny i kreatywny, preferuje niestandardowe i radykalne metody dążenia do celu. Mimo wszystko zawsze ma jakiś cel w swoich działaniach. Nie prosi o "dziękuję" i leczy dla siebie nie dla sławy czy wdzięczności.Jego motto brzmi "Wszyscy kłamią",więc zwykle mało kieruje się ględzieniem pacjentów a bardziej szczerym badaniom. Uwielbiam zagadki medyczne i nudzi się zwykłymi przypadłościami.
Rasa:Wilk
Moce: Jest telepatą ale bardzo słabym.
Stanowisko: Uzdrowiciel
Hierarchia: Zwykły wilk
Zauroczenie:Raaaczej..nie.
Partner:Nie ma.
Rodzina:Kocha swoją matkę Marry,lecz nie przepada za swym ojcem Eliotem.
Potomstwo:Nie,dzięki.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od Deu

Słońce wychylało się nieśmiało zza szarych chmur. Dzień nie należał do najcieplejszych, ale mi to nie przeszkadzało. Spacerowałam po mokrych od deszczu liściach i mchu.
Nucąc kołysankę, którą śpiewała mi matka zanim mnie zostawiła przeszłam przez tereny watahy.
Zaobserwowałam, że na nasze tereny powraca coraz więcej zwierząt co było dobrym znakiem.
Wataha się powiększała. Coraz więcej wilków decydowało się do nas dołączyć co niezmiernie nas cieszyło. Przeszłam jeszcze kilka metrów i doszłam do wodopoju. Woda była pyszna i orzeźwiająca. Gdy tak piłam czułam się obserwowana. Podniosłam wzrok znad wody i ujrzałam jakiegoś basiora stojącego w wodzie niecały metr ode mnie i przyglądającego mi się. Moje serce zabiło mocniej a ja cofnęłam się przestraszona.
<Basiorze?>

piątek, 17 lipca 2015

Od Mad'a CD Undertaker'a

- Noo... Chyba sądzę.- Powiedziałem niepewnie, nadal trzęsąc się z przerażenia.
- No, ochłoń już. Żyjesz, masz się dobrze, tego cholerstwa już nie ma, możesz być spokojny.- Uspokajał mnie Grabarz.
Odpowiedziałem mu kiwnięciem głowy. Ruszyliśmy w stronę jaskini. Zważywszy na to, że mój towarzysz dość szybko chodził, musiałem truchtać, aby za nim nadążyć. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o jezioro skałek. Undertaker leżał nad wodą, a ja pobiegłem do lasu po pewną rzecz. Po kilku minutach wróciłem do niego z zającem w pysku.
- Proszę bardzo!- Powiedziałem, kładąc przed nim truchło.
Miałem nadzieje, że go zje, ale po grabarzu-nekrofilu można się spodziewać wszystkiego...

>Undertaker?<

Od Zary

Kolejny nudny, mroczny w moim życiu dzień. Wszędzie wokół leżały zwłoki, czyli wszystko w normie. Nie cierpiałam swojego życia i z dnia na dzień myślałam że to wszystko, że nic, NIC nie ma sensu. Wracając do rzeczy...przechadzałam się właśnie po lesie, pełnym zwłok. Nagle usłyszałam rozpaczliwe wycie. Ktoś chciał, by mu pomóc. Ruszyłam, nie obawiałam się niczego i chwile potem zobaczyłam...wyjca, atakującego wilczycę. Rozpędziłam się i skoczyłam na wyjca, raniąc go w szyję.
-Na co czekasz do jasnej chol*ry?! Na zaproszenie?! Wiej!- Wrzasnęłam.
Niestety wadera stała jak wryta. Zaczęłam tkać krew wyjca i zmusiłam go do ucieczki, ja natomiast ruszyłam z prędkością światła, chwyciłam waderę za łapę i odstawiłam ją dobre pięć kilometrów od miejsca zdarzenia. Już, już chciałam wrócić do mojej jaskini oddalonej około dwadzieścia kilometrów, na północ. Jednak wadera przerwała mi mój plan, i chyba na szczęście..Zaczęła:
-Jestem Veronica i należę do watahy Południowych Puszczy, a ty? Jak się nazywasz? Należysz gdzieś? -Zadawała mnóstwo pytań.
W końcu ją uciszyłam i powiedziałam na jednym oddechu:
-Jestem Zara i nigdzie nie należę. A... i gdzie jest ta Wataha Południowych Puszczy? Gdzie alpha?
-Deltha...pewnie w swojej jaskini.
-Zaprowadź mnie.
-No dobra...ale to spory kawałek stąd, około trzydzieści kilometrów, całe trzy godziny drogi...zaprowadzę cie jutro.
-W którym to jest kierunku?
Wadera wskazała zachód.
-Chwyć mnie za łapę.
-Po co?- Spytała zdziwiona.
-Zaufaj mi.
Wadera z lekkim strachem chwyciła mnie za łapę. Ruszyłam z prędkością światła. Nie minęła minuta, a byliśmy na miejscu. Byłam lekko zziajana ( w końcu było dopiero południe). Zauważyłam jakiegoś basiora. Pewnie, kroczyłam przed siebie. Basior okazał się w sumie ok i przyjął mnie do watahy. Postanowiłam się trochę rozejrzeć i poprosiłam, by Veronica mnie oprowadziła...
<Veronica?>

Od Undertaker'a CD Yennefer

Dno było czyste. Jak najszybciej się wynurzyłem. Siedziałbym tam jeszcze, ale powietrza brak...
- Nic nie ma - Powiedziałem. - Niestety.
Wadera podeszła do wody i przyglądała mi się.
- Co?
- Nic, nic. Śmiesznie wyglądasz.
Rzeczywiście. Grzywka i reszta kłaków dziwnie opadła. No, trudno. Wybiegłem z wody i wytrzepałem się starając, aby najwięcej poleciało na Yennefer.
- Wiesz co, nie jesteś taka zła jak większość  - Powiedziałem.
- Tak?
- Mhm, nie odwala ci na punkcie wyglądu jak połowie wader na świecie. Większej połowie. No, i da się na dodatek z tobą normalnie rozmawiać.  To już coś.

<Yen?>

Od Undertaker'a CD Mad'a

- Przytulić cię? - Spytałem. Zupełnie poważnie zresztą.
- Nie, dzięki - Odpowiedział basior z niesmakiem.
- Nie, to nie... Jak myślisz, poszedł już? - Zapytałem.
Wystawiłem głowę z nory. Cisza.
- Chyba tak, poszedł - Dodałem.
Powoli wyszedłem z nory. Czysto. Bez dmuchawca.
- Zaiście, nie sądzisz? - Spytałem.

<Mad?>

Od Yennefer CD Undertaker'a

-  Możemy iść... Słyszałam, że jest tu wiele jezior.
- Owszem. Jest Błękitne, Skałek, Świerków... Dużo ich. Nasze tereny same w sobie są duże. Za duże dla tak małej watahy... - Ostatnie zdanie wypowiedział smutniej. - WPP było potęgą. A teraz? Nie wiem co się stało - Wyjaśnił.
- Nie doceniają nas, bywa. Ale chociaż jestem tutaj od godziny, to mnie się podoba - Starałam się pocieszyć basiora.
Wydawał się przygaszony. Nawet ten uśmiech zszedł mu z pyska.
- Chodźmy dalej - Zasugerowałam po chwili ciszy.
Undertaker pokiwał głową.

~

- Jesteśmy - Powiedział. - Jezioro Błękitne. Całkiem ładne, ciekawe, ilu się już tu utopiło...
- Heh, no, nie mam pojęcia... - Odpowiedziałam. Nim skończyłam wymawiać ostatnie słowo, Undertaker wskoczył do wody.
Zapewne chciał sprawdzić, czy na dnie są jakieś zwłoki.

<Grabarzu?>

Od Mad'a CD Undertaker'a

Pędziłem jak szalony, u boku Grabarza, który zdawał się prawie nie przejmować tym, że goni nas Dmuchawiec. Biegnąc, nie patrzyliśmy gdzie się kierujemy, jak stawiamy łapy, po prostu biegliśmy, aż się kurzyło. Jeśli któryś z nas czegoś nie wymyśli, dorwie nas. Undertaker zniknął mi z oczu. Poczułem jak coś łapie mnie za ogon. To już koniec.
A może jednak nie...
To Grabarz złapał mnie za ogon i wciągnął do pustej nory. Miejsca było dosyć, aby pomieścić nas obu. Serce waliło mi jak oszalałe. Zwinąłem się w kłębek, dygocząc z przerażenia.
- Grabarzu... Ja chcę do mamy.- Zaskamlałem.
- Nie.- Odpowiedział, jak gdyby nigdy nic.
- Grabarzu...?- Zapytałem.
Żadnej odpowiedzi.
- Grabarzu...?
Nic
Pytałem tak jeszcze jakieś sześć-siedem razy.
- Co, do cholery jasnej?!- Wrzasnął Undertaker.
- Bo... Bo ja się boję...- Zaskamlałem.

Od Undertaker'a CD Yennefer

Z entuzjazmem patrzałem na te wielkie bydlę. Drzewce...
- Wiesz, że ich truchła zmieniają się wkolejne lasy? 
- Emm... Tak...? - Odparła wadera.
- No... Wielkie lasy. Jedna z legend mówi, że Wataha Południowych Puszczy leży właśnie na jednym, wielkim truchle drzewca - Wyjaśniłem.
- Są agresywne?
- Kto? Drzewce? - Wolałem się upewnić.
- Tak.
- Nie, są bardzo płochliwe i nieszkodliwe. Żywią się kwiatami, wprawdzie, zwiędłymi, ale zawsze. Są bardzo wojownicze, gdy ktoś zniszczy drzewo, co jest trochę dziwne. Te stwory normalnie boją się wszystkiego - Odparłem. - Idziemy nad jezioro?

<Yen? :3>

Od Undertaker'a CD Mad'a

- No i całą robotę chuj strzelił... - Warknąłem.
Gdzie ja tak szybko zakopie ciało!?
- Hmm... Powinniśmy uciekać? - Spytał Mad przerywając mi szybką akcję zakopywania truchła. - Co ty... Serio? Teraz?
- Taką mam pracę, co się czepiasz?
- Powinniśmy uciekać, nie chcesz zginąć, nie? - Spytał Mad.
- No, mi to bez różnicy... Jak chcesz, to możemy uciekać - Odparłem wzruszając ramionami jednocześnie uklepując ziemię, by nikt mego truchełka nie znalazł. Ładnie wypatroszone i w ogóle...
Spojrzałem na Mad'a, ale on raczej nie chciał czekać, aż skończę uklepywać glebę. Pociągnął mnie za łapę.
- Wiejemy! - Krzyknął.
- Dobrze! - Odparłem.
Rzuciliśmy się w przepiękny, emocjonalny i definitywnie ostatni bieg naszego życia.

<Mad?>

Od Yennefer CD Undertaker'a

 Pokiwałam głową. Czemu nie? Skoro jest dalej w watasze, to nikogo nie zabił, ani nie zgwałcił. Chyba, że Alphie coś umknęło, ale nie wydawał się już taki groźny.
- Zacznijmy od Puszczy - Powiedział, po czym ruszył przed siebie. - No, chodź  - Zawołał.
Dogoniłam go.
- Tutaj jest Las Nightrun. Bardzo ciekawie się w nim dzieję, a już szczególnie nocą, gdy wychodzą Nieumarli, albo co gorzej - Scyntie.
- Nieumarli? One są w tym lesie? - Spytałam.
- Owszem. Pełno. Na nasze nieszczęście wychodzą nocą, jak już mówiłem - Odparł.
- Oh... Czyli teraz jesteśmy bezpieczni?
- Nie - Powiedział - Są jeszcze stwory takie jak dmuchawce, albo Hyp... Patrz! Drzewiec!  - Wrzasnął.

<Grabarz?>

Od Mad'a

Szedłem sobie nie wiadomo dokąd, co jakiś czas śmiejąc się wniebogłosy jak pijak po niezłej imprezie. W pewnym momencie zza drzewa, jak wystrzelony z procy, wyleciał zając. Po zapachu wnioskuję, że martwy od kilku dni. Potruchtałem w stronę szaraka i obejrzałem go dokładnie. Sam przecież stamtąd nie wyleciał.
- O jacie... MEDŻIK ZAJĄCEŁ...- Szepnąłem.
Moje zachwyty przerwał wilk, który zasłonił zająca własnym ciałem i zaczął na mnie warczeć. Grabarz...
- Zostaw...- Warknął.
- Dobrze... Wybacz, Grabarzu.- Odpowiedziałem z udawaną skruchą.
- W ostateczności jestem gotów wybaczyć Ci twoje niecne zamiary, kradzieży tego ciała.- Powiedział, tym razem spokojnie, Undertaker.
- Spokojnie. Nie ukradłbym go. Ja tam nekrofilem nie jestem...
Chwilę z nim posiedziałem, pogadałem i nagle usłyszeliśmy ryk dmuchawca... O nie... NIE CHCĘ UMIERAĆ. ZWŁASZCZA W TOWARZYSTWIE NEKROFILA.

>Undertaker?<

Od Undertaker'a CD Yennefer

- Witaj Alpho! - Wykrzyknąłem. - To jest Yennefer i jestem przekonany, że chciałaby tu zostać, prawda? - Zwróciłem się do wadery.
- Oh, tak - Odparła.
- Świetnie. Możesz zostać, zawsze przyda nam się jeszcze jedna para łap - Powiedział basior i ruszył w swoją stronę.
Spojrzałem na waderę i wykrzywiłem pysk w uśmiechu.
- Może cię oprowadzić? - Spytałem.

<Yennefer?>

Od Yennefer CD Undertaker'a

Rozejrzałam się po okolicy. Była piękna. Słońce powoli znikało z horyzontu.
- Gdzie Alpha? - Spytałam mając nadzieję, że nie usłyszę "Stoi obok ciebie".
No, nie powiem. Ten basior był dziwny. A nawet bardzo.
- Widzisz tego basiora? - Spytał.
- Tak - Odparłam.
- To nie on - Odpowiedział.
Na moim pysku wymalował się dziwny grymas. On był jeszcze dziwniejszy.
- A widzisz tego brązowego? To Deltha. Nasza Alpha - Powiedział. - Chodź, przywitamy się - Dodał po chwili.

<Grabarzu? Deltho?>

Od Grey'a

Trochę dziwnie czuję się w watasze, ponieważ nigdy do żadnej nie należałem.Zawsze byłem sam i sam musiałem o siebie zadbać.Postanowiłem zwiedzić tereny watahy, zacząłem od Lasu Nighturn, a że było w nim ciepło poszedłem przed siebie. Idąc rozglądałem się dookoła, ponieważ lubiłem wiedzieć co znajduje się dookoła. Przeszedłem spory kawałek, aż natrafiłem na Rzeke Północy, a z tego co słyszałem był to wodopój. Napiłem się ostrożnie, czy rzeczywiście był to wodopój i okazała się bardzo smaczna woda. Ugasiłem pragnienie i gdy podniosłem głowę zauważyłem po drugim brzegu jakąś waderę która mi się przyglądała. Odezwałem się pierwszy:
- Witam, kim jesteś?
<ktoś chętny?>

czwartek, 16 lipca 2015

Od Mad'a CD Veronici

Kiedy wróciliśmy przed jaskinie pozostawiłem Veronicę samą sobie. Jak tak ją denerwuje moje towarzystwo to, ok! Nie musi mnie oglądać. Poszedłem do Flame'a i Undertakera. Spędziłem z nimi dobrą godzinę, zanim przyszedł do mnie Deltha z Veronicą.
"Co znowu...?"- Pomyślałem.
Wadera zmierzyła mnie obojętnym spojrzeniem. Byłem pewien, że w jej głowie roiło się od obraźliwych opinii na mój temat. W czym przeszkadza jej mój język?!
- No więc... Chcieliście coś?- Zapytałem jak gdyby nigdy nic.

>Veronica?<

Od Veronici CD Mad'a

Basior nie wyglądał na zadowolonego. Szliśmy do Lasu Nightrun. Długo było cicho, za długo. W końcu postanowiłam powiedzieć coś basiorowi z zielonym językiem:
- Mógłbyś schować ten... Twój język?
Mad wcale się nie odzywał, ale potem powiedział:
- Nie moja wina, że tak mam.
Jak on mi działał na nerwy! Po prostu nie do wytrzymania. Potem zwiedziliśmy Jezioro Błękitne, Wybrzeże skał i inne miejsca. Po kilku godzinach wróciliśmy do jaskini.


<Mad?>

Od Undertaker'a CD Yennefer

Wadera była jakaś dziwna. Ciekawe czemu?
- Dlaczego tak na mnie wskoczyłeś? - Spytała przerywając ciszę.
- Nie widziałem cię tu wcześniej. Chciałem się przyjrzeć, a co?
- Więc wcale nie chciałeś mnie zgwałcić?
Zatrzymałem się i spojrzałem na waderę z politowaniem.
- Nie?
- Ohh... Wybacz, źle cię osądziłam.
- Nic nie szkodzi - Odparłem. - Wiele wilków widzi mnie właśnie takim. Jesteśmy niedaleko. Deltha to nasz Alpha. Niby rozgarnięty, ale jakiś taki... Trochę drętwy.
Zatrzymałem się.
- To tutaj.

<Yennefer?>

Od Yennefer

Błąkałam się tu i tam... Przed oczami miałam okrutny widok spadania mego ojca w otchłań ciemności... Uwierzyć, że zrobił to mój brat, którego bratem już nie mogę nazwać...  Wędrowałam leśnymi ścieżkami, powoli dochodząc do siebie, po tym widoku. Zatrzymałam się przy malym źródełku i z ulgą zanurzyłam się w nim cała. Muszę powiedzieć, że to najprzyjemniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek mnie spotkała. Poczułam na sobie wzrok i muszę przyznać, że podglądanie kogoś w kapieli jest niegrzeczne. Miałam tylko nadzieję na to, że to nie żaden basior.
- Wyjdź - Powiedziałam.
Zza krzewu wyszedł basior, dziwny, bardzo. Podszedł do brzegu. Przestraszona jego zamiarami chciałam uciekać, ale skoczył na mnie.
- Zostaw mnie! Błagam! - Próbowałam się szarpać, ale był zbyt silny.
Do oczy napłynęły mi słone łzy.
- Proszę, nie krzywdź mnie...
Przymknęłam powieki. Jedyne co mi pozostało to czekać, mijały minuty, a on ani nie zszedł, ani się nie odezwał. W pewnym momencie przygniótł mnie mocniej. Serce zaczęło bić mi szybciej, a i adrenalina poczęła robić swoje. Szamotałam się ile mogłam, niestety - Był zbyt silny.
- Proszę, nie... - Łkałam.
Nie słuchał. Nie odzywał się. Milczał i patrzał.
- Nie znam Cię. Kim jesteś? - Spytał.
- Nazywam się Yennefer...
- Szukasz może watahy? Mam nadzieję, że tak.
Przestraszona pokiwałam głową.
- Świetnie, w takim razie chodź. Ja jestem Undertaker.

<Grabarzu?>

Powitajmy Yennefer!


Imię: Yennefer
Pseudonim: Yen,
Płeć: Wadera
Wiek: 2.5 roku.
Charakter: Yen jest stanowcza i bardzo uparta, ale w głębi ma naprawdę dobre serce. Jest przyjacielska i łatwo nawiązuje kontakty. Jest przede wszystkim szczera do bólu i nie zawsze zastanawia się nad tym, co powie. Trzeba przyznać, że lubi gdy basior się o nią stara. Zdecydowanie woli złą szczerość niż dobre kłamstwo. Zawsze stanie w czyjejś obronie, nieważne, czy ten ktoś zalazł jej za skórę, czy nie.
Rasa: Wilk Światła.
Moce:
Potrafi sprawić, by unosiły się nad nią małe kule światła. Oświetlają drogę ale także może ich użyć w walce.
Stanowisko: Szpieg,
Hierarchia: Zwykły Wilk.
Zauroczenie:-
Partner:-
Rodzina: Matka - Ivysia, Ojciec zmarł.
Potomstwo:-

Od Flame CD Mad'a, Undertaker'a

 - Emm... Nie rozumiem - Stwierdziłem po chwili.
 - Znaczy: Zabić - Wyjśnił Undertaker.
- Coo?! Gościu, czy ty jesteś normalny!? - Wrzasnąłem.
 - Hmm... Nie sądzę, ale może jednak... Nie, jednak nie.
Otworzyłem szerzej oczy. Na szczęście w pobliżu było dużo wilków, więc nie było się co martwić.
- Może po prostu w chowanego? - Zasugerował Mad przewracając oczami.
- Ehh... No, dobra. Ja szukam! - Wykrzyknął Undertaker.

<Mad? Grabarzu...? ;-;>

Od Undertaker'a CD Mad'a

-Tak! Mam świetny pomysł! - Wykrzyknąłem entyzjastycznie.
- Jaki? - Zaciekawił się Flame.
- Pobawmy się w... Znajdź padlinę! Ewentualnie świeże zwłoki, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi - Uśmiechnąłem się mówiąc ostatnie zdanie.
Nikt nic nie odpowiedział. Na ich pyskach wymalowała się odraza i zniesmaczenie. Zapanowała niezręczna cisza.

<Mad? Flame?>

Od Mad'a CD Undertaker'a

Razem z Flame'em rozmawialiśmy o drzewach. To była tak wciągająca konwersacja! Ale przerwał ją Grabarz. Pytał o Ether'a i już z nami został. Flame pomału przesuwał się w moją stronę... Chyba bał się Undertaker'a. Kiedy za bardzo się oddalił popychałem go w stronę Grabarza. To bardzo niegrzecznie, tak uciekać!
- To może...- Chciałem przerwać panującą wokół ciszę, jednak nie wiedziałem jak.
- Hmm?- Mruknął pytająco Undertaker.
- Noo... Pobawmy się w coś!- Krzyknąłem.
Wykrzykując ostatnie zdanie, podskoczyłem tak wysoko, że uderzyłem się głową w gałąź drzewa pod którym leżeliśmy.
- Uważaj gdzie trzymasz te gałęzie, co?- Warknąłem do drzewa.

>Undertaker? Flame?<


Od Delthy

Wataha pomału zapełniała się nowymi wilczymi osobistościami. Siedziałem sobie przed jaskinią wraz z większością wilków. Podziwiałem niebo. Wpatrywałem się w nie tak, aż w końcu dostrzegłem znajomy kształt. Dilajla wracała właśnie z patrolu. Podszedłem do niej.
- Cześć - Przywitałem się. - Jakieś zagrożenia?
- Żadne, na szczęście.
- To dobrze. Wybierzesz się może ze mną nad jezioro? - Spytałem.

<Dilajla?>

Od Mad'a CD Veronici

Widziałem, że nową towarzyszkę "obrzydza" mój język, więc na złość postanowiłem trzymać go na wierzchu. TO NIE MOJA WINA, ŻE JESTEM INNY! Chociaż może... Hmm... Nie znam się. Tak czy siak, w trakcie marszu nawet nie zaczynałem rozmowy. Pod jaskinią oddałem ją Delthcie, ale nie odszedłem daleko. Przysłuchiwałem się "rozmowie kwalifikacyjnej". Kiedy skończyli gadać, podeszli do mnie.
- Mad, oprowadzisz Veronicę po puszczy, zgoda?- Zapytał Deltha.
Przez chwilę się nie odzywałem, Alphie się nie odmawia...
- Ok!- Szczeknąłem z udawanym entuzjazmem.

>Veronica?<

Od Flame CD Undertaker'a

 Słuchałem w ciszy, tego co mówił Mad na temat dębów. Uwagę jednak moją przykuł ten dziwaczny wilk. Jako istota ciekawa świata, zupełnie ignorując Mad'a podszedłem do basiora.
- Kim jesteś?
- Nie licząc tego, że nekrofilem, żniwiarzem i seryjnym gwałcicielem, to wilkiem - Odparł obojętnym tonem.
-Ohh... - Powoli się wycofałem. - A ja nazywam się Flame.
- Mnie mówią Undertaker, więc tak muszę mieć na imię.
Lekko się uśmiechnąłem, lecz w środku byłem zupełnie przerażony tym wilkiem. KTO TO, KURNA, JEST!? Spojrzałem na Mad'a we wnętrzu błagając o pomoc.

<Mad? Undertaker? ;-;>

Od Undertaker'a CD Ether'a

Przemierzałem pole w poszukiwaniu padliny. Niestety, ale nie udało mi się nic znaleźć, więc wróciłem do jaskini. A raczej przed nią. No, tam gdzie na słońcu wygrzewały się inne wilki. Przypadkiem wpadłem na Mad'a i Flame'a, gdy rozmawiali, więc postanowiłem sie podłączyć do tejże jakże inteligentnej konwersacji o drzewach. A raczej rodzajach drzew, występujących w tej puszczy.
- Widzieliście Ether'a? - Spytałem.
- Nie - Odparł Mad. - Poszukaj nad jeziorem, dziś miał tam iść.
- Nie chcę mi się. Posiedzę tu z wami, dobrze? - Nie czekając na odpowiedź położyłem się obok.

<Mad? Flame?>

Od Veronici CD Mad'a

- Tak... Szukam watahy.
- To chodź za mną - powiedział basior.
Trochę dziwnie się czułam idąc obok niego. Co kilka kroków zwalniałam. Kto by chciał patrzeć na jego wystający, zielony język?! Szłam z niechęcią bo myślałam, że to on jest Alfą w tej watasze. Ale kiedy doszliśmy na miejsce okazało się, że to nawet miła wataha. Przecież to Wataha Południowych Puszczy.

<Mad?>

Od Ether'a CD Undertaker'a

Spojrzałem się na basiora z politowaniem. To ten nowy, który ma coś nie tak z głową. I wszystkim innym też.
- Ze Wschodu. Idź gwałcić zwłoki, albo coś, ale mi daj spokój - Powiedziałem i wyminąłem Undertak... No, niego. Za trudne imię.
- Nie odczepię się, póki mi nie powiesz - Odparł.
- No to wygląda na to, że idziemy nad jezioro - Odparłem kpiąco.
- Nie mam nic przeciwko temu - Grabarz nie dawał za wygraną.
Przewróciłem oczyma. Nie miałem zamiaru spędzić z nim całego dnia.
- Ze Wschodu, a dokładniej z Gór Wschodnich. Żyłem tam wraz z siostrą, która zniknęła. Po prostu, przepadła. Potem przybyłem tutaj, zadowolony?
- Bardzo. Widzimy się potem na polowaniu wraz z Flame, prawdaż? - Spytał piorunując mnie swoim uśmiechem.
- Ty też tam idziesz?
- Owszem, widzimy się potem. Paa!
Gdy basior zniknął między drzewami ja jeszcze stałem przez chwilę nieruchomo, próbowałem zrozumieć, o co chodzi temu gościowi. Mma tylko nadzieję, że nie poszedł gwałcić innych, jak powiedziałem wcześniej.

<Undertaker?>

Od Mad'a CD Veronici

Wadera patrzyła na mnie jak na przybysza z innej planety. Noo... Fakt, że mam kolczyki, zielony język i pręgi oraz TROSZECZKĘ nienaturalny uśmiech, nie czyni mnie jeszcze dziwnym! A może właśnie czyni... Nie znam się.
- Witam. Jestem Mad. A ty to...?
Wadera cofnęła się kilka kroków, po czym odpowiedziała:
- Veronica.
- Noo... Więc, Veronico. Cóż robisz sama w takim ponurym lesie?- Zapytałem.
- Tak jak każdy wilk. Żyję, chyba, nie?- Odpowiedziała z wyrzutami.
Zignorowałem ton jej głosu i zapytałem.
- Czy nie szukasz watahy, przypadkiem?

>Veronica?<

Od Undertaker'a

Zaciekawił mnie basior i imieniu Ether, więc postanowiłem z nim pogadać. Zaczekałem na niego przed jaskinią, którą sam sobie znalazł. Nie minęło pół godziny, a nasz "Mroczny Książę Wschodu" wyszedł ze swej nory.
- Witaj - Powiedziałem i lekko się skłoniłem.
- Ty to kto? - Spytał zaskoczony basior.
- Undertaker, dla znajomych Grabarz - Odparłem. - Chcę tylko pogadać - Dodałem naciskając na "tylko". - Mianowicie, skąd dokładnie pochodzisz?

<Ether? NIE WYMIGUJ SIĘ!>

Od Veronici

Ludzie... Po co oni są? Co wilki im zrobiły? Dlaczego są tak okrutni w stosunku do wilków? Przez nich moja rodzina zaginęła. Po miesiącach tułaczki prawie zapomniałam jak moja mama i mój tata mieli na imię. Wiem tylko, że moja siostra miała na imię Alis. To najbardziej utkwiło mi w głowie. Jak zobaczę jakiegoś człowieka, nie będzie dla niego litości.
- DLACZEGO!!! - krzyknęłam.
Chyba mnie ktoś usłyszał. W oddali zauważyłam sylwetkę wilka. Zbliżał się do mnie. Był, że tak powiem dziwny... Miał kolczyki w uszach, jakieś zielona paski i zielony język. Powiedział, że ma na imię Mad...

<Mad?>

Powitajmy Undertaker'a!



Imię: Undertaker.
Pseudonim: Grabarz.
Płeć: Basior.
Wiek: 4 lata.
Charakter: Undertaker sprawia wrażenie gościa, którego lepiej omijać, gdyż ma "nierówno pod sufitem". Jest bardzo miły i łatwo nawiązuje znajomości, aczkolwiek jest bardzo popaprany. Pasjonuję się zwłokami, właśnie dlatego "Grabarz". Może czasem sprawiać wrażenie nekrofila, ale to już inna bajka...  Upodobał sobie szczególnie szczenięta, które po prostu ubóstwia ( BEZ SKOJARZEŃ, OCZYWIŚCIE).  W wolnych chwilach lubi bawić się w sprawy duchowe.
Rasa: Wilk Śmierci.
Moce:

  • Potrafi zobaczyć duszę i zobaczyć jej całe życie. 
  • Odbiera oraz daruje życia.

Stanowisko: Jeśli nie ma grabarza, to... Kat.
Hierarchia: Zwykły Wilk.
Zauroczenie:-
Partner:-
Rodzina: Hmm... Raczej niet.
Potomstwo: -

Powitajmy Dilajle!


Imię:Dilajla
Pseudonim:Dii
Płeć:wadera
Wiek:2 lata
Charakter: Dilajla jest trochę nieśmiałą waderą, ale w towarzystwie najbliższych jest wesoła i otwarta. Uwielbia latać i jest bardzo szybka i zwinna, choć nie lubi się tym chwalić.Szybko się uczyć i poznawać nowe miejsca.Jeśli już pokocha to kocha szczerze i zrobi wszystko dla tej osoby.Zawsze skora do pomocy i nie lubi znęcania się nad słabszymi wtedy zawsze staje w ich obronie.Jest dobrym przyjacielem, nigdy nie wyjawi powierzonego jej sekretu.
Rasa:Redwoley - Wilki czerwone ze skrzydłami
Moce:
- Lata z prędkością światła
- Tarcza ( wytwarza obronną tarcze)
- Wytwarza tornado skrzydłami
Stanowisko:Patrol nadziemny
Hierarchia:zwykły wilk
Zauroczenie:
Partner:
Rodzina:nie pamięta,gdyż ją porzucili
Potomstwo:

środa, 15 lipca 2015

Powitajmy Veronice!

Imię: Veronica
Pseudonim: Vera, Light, Eclipse
Płeć: Wadera
Wiek: 2 lata
Charakter: Veronica jest inteligentna i spokojna. Wytrzymała fizycznie jak i psychicznie. Potrafi zrobić dobrze to co do niej należy. Pomocna i odważna wadera. Nie szaleje aż tak bardzo. Często wykorzystuje swój znakomity słuch. Może znaleźć sarnę do 30 m od niej. Lubi spędzać czas z innymi wilkami, jest przyjacielska i miła.
Rasa: Wilk Światła
Moce:
Potrafi mieć mocno świecące oczy, które oświetlają np. drogę nocą
Oślepia inne zwierzęta
Uzdrawia wilki
Potrafi bardziej oświecić księżyc i gwiazdy
Stanowisko: Medyk
Hierarchia: Zwykły Wilk
Zauroczenie: Ether, Grey, Deltha
Partner: -
Rodzina: Zna tylko tylko starszą od siebie siostrę - Alis

Od Mad'a

Od kilku dni należałem już do tej watahy, jednak w sercu dalej czuję się samotnikiem. Może to wina mojego stosunku do świata? A tam, od kiedy to ja niby taki mądry jestem?
Szedłem leśną ścieżką, udeptaną przez zwierzęta rozmawiając z najinteligentniejszą istotą jaką znam- ze mną, naturalnie.
- Ale tu ponuro..
- Tak, tak, racja. Przydały by się tu jakieś kolorowe akcenty, nie sądzisz?- Zapytałem sam siebie.
- Ależ oczywiście, że tak sądzę. Może jakiś... Jakiś róż? Lub czerwień albo pomarańcz?
- Niee... Oszalałeś, Mad!
- Wcale nie oszalałem! To ty oszalałeś, Mad!
- Haha! Oczywiście, że ty oszalałeś, Mad! Gadasz sam ze sobą!- Drwiłem z samego siebie. To takie inteligentne...
Sprzeczałem się ze sobą jeszcze bardzo długo, aż nie wpadłem na drzewo.
- Ty uważaj trochę, co?!- Warknąłem prosto do pnia.
- Ale, że kto?- Usłyszałem za sobą znajomy głos.
Odwróciłem się i ujrzałem...

>Kogóż moje piękne oczy widzą? XD<

poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Ether'a

Wędrowałem po mrocznej okolicy, która całkowicie pochłonięta była w ciemności. Spuściłem łeb w dół, by na to już nie patrzeć. Pachniało zgnilizną - Musiały leżeć gdzieś ciała. Rozejrzałem sie po okolicy i znalazłem stos palących się ciał... Ludzie tu byli. Palili wilki. Z niedowierzaniem pokręciłem głową i odsunąłem się na bezpieczną odległość. Chwilę później przybiegły inne wilki, warcząc, jeżąc się, aż w końcu atakując któregoś z ludzi, przegoniły ich. Jeden mnie zobaczył. Wychyliłem się zza drzewa i ostrożnie do niego podszedłem.
- Kim jesteś? - Zapytał.
- Nazywam się Ether, nie zostanę tu na długo, już sobie idę - Odparłem.
- Nie musisz. Możesz zostać u nas, na ile chcesz, a raczej... Zapraszamy do watahy - Powiedział basior, ostatnie zdanie wypowiadając cichszym i stłumionym głosem.
- Z przyjemnością zostanę - Odparłem.
- Wataha Południowych Puszczy przyjmie cię z otwartymi... E... Łapami? Tak, to dobre słowo. Chodźmy.
Szliśmy w kierunku południa. Wciąż milcząc.
- Ci ludzie często tu przychodzą? - Zagaiłem idącą obok waderę.

<Wadero?>

Powitajmy Flame!


Imię: Flame
Pseudonim:-
Płeć: Basior.
Wiek: 2 lata.
Charakter: Flame to pokręcony i zabawny basior. Nie usiedzi w jednym miejscu dużej, niż dokładnie osiem minut. Niecierpi znieczulicy u innych wilków i uważa, że to jak najbardziej powinno się tępić. Uwielbia ruch i wszelkie rzeczy z nim związane. Kocha polować i właśnie dlatego jest łowcą. Jest strasznie wygadany i prawie nigdy nie zamyka mu się tzw. Otwór gębowy, który w więksości służy mu do gadania, a nie jedzenia.
Rasa: Wilk Płomieni.
Moce:

  • Włada nad ogniem. I... Tak właściwie, to na razie tyle.

Stanowisko: Łowca
Hierarchia: Zwykły Wilk.
Zauroczenie:-
Partner:-
Rodzina:-
Potomstwo:-

Powitajmy Chrysanthe!


Imię: Chrysanthe, ale każe zwracać się do niej Blue Galaxy (dla nielicznych - Galaxy)
Pseudonim: ...
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Charakter:  Galaxy to bardzo specyficzna, ponura i ciągle rzucająca sarkazmem wadera. Nigdy się nie uśmiecha ani nie śmieje. Ta wilczyca nigdy nie może zaspokoić rządzy krwi. Zarazem podczas walki, jak i na co dzień, jest bezlitosna i obojętna. Jest nie zdolna do jakichkolwiek uczuć oprócz złości i (powiedzianej już) obojętności. Nie ma przyjaciół i nie chce ich mieć, to samo dotyczy partnera. Nikomu nie ufa i niczego się nie boi. Ma pewien nałóg - zabija około dwudziestu istot dziennie i pije ich krew. Bez tego mordu na pewno by umarła. Pewnie myślicie ją za potwora bez serca? Macie rację - ona nie ma serca. Nie ma, i nigdy nie posiadała. Według niej miłość to najgorsza rzecz na świecie. Nikt jej nie przekona że nie ma się czego bać. No chyba że ona się kiedyś zakocha. Ale jest to szansa jeden na milion. Często można ją spotkać podczas nocy, jak patrzy na gwiazdy. Ona CIĄGLE patrzy w gwiazdy. A czemuż to?
1- Bo jest do tego zobowiązana.
2- Bo lubi to robić.
i 3- Bo zna pewną tajemnicę, którą świat nigdy nie pozna.
Rasa: Wilk Śmierci i Galaktyki
Moce:
•Telekineza
•Nocna Wizja
•Tortury Umysłu
•Cosmo
•Umie zmieniać się w jakąkolwiek postać, którą chociaż raz w życiu dotknie.
Stanowisko: Zabójca
Hierarchia: Zwykły Wilk
Zauroczenie: -
Partner: -
Rodzina: No cóż... brak


Potomstwo: -

Od Delthy CD Deu

- Witaj - Powiedziałem skłaniając się lekko. - Kim jesteś?
- Nazywam się Deu - Odparła wadera.
- Moje imię brzmi Deltha. Znajdowała się tutaj kiedyś wataha, ale niewiele z niej zostało... Straszna choroba zaatakowała wilki... Mieszkał tutaj mój nijaki "ojciec".
- Czyli nie ty to zrobiłeś? - Spytała powoli się zbliżając.
- Ja? Skądże! Nie zrobiłbym czegoś takiego. Nawet w cholernej zemście - Odparłem. - A ty? Szukasz tu czegoś? Mam ci w czymś pomóc?
- Prawdę mówiąc szukam Watahy.
- Dobrze trafiłaś, właśnie ter... - Przerwał mi wściekły ryk. - O, nie... Spadajmy! - Krzyknąłem i wskazałem w stronę przeciwną, z której dobiegał ryk. - To dmuchawiec, niby nazwa mylna, a jed... - Zdałem sobie sprawę, że to nie czas na moje przemyślenia.

<Deu?>

Powitajmy Ether'a!


Imię: Ether
Pseudonim: Brak.
Płeć: Basior.
Wiek: 3 lata.
Charakter: Ether jest małomównym wilkiem. Pochodzi z odległej, wschodniej krainy. Tam prawie wszystko jest inne, niż tu, w Południowej Puszczy. Boi się reakcji innych dlatego trzyma się na uboczu. Nie można jednak powiedzieć o nim, że jest strachliwy. Stanie w obronie słabszej istoty. Nie lubi kłótni, ani gdy ktoś ingeruje za bardzo w jego życie, gdy on tego nie chcę. Gdy przed kimś się otworzy i mu zaufa, można liczyć na wspaniałego powiernika sekretów, przyjaciela i wsparcie w najtrudniejszych chwilach.
Rasa: Wilk Wschodu Słońca
Moce:

  • Wilk ten potrafi przewidywać przyszłość, co czyni jego uniki w walce bardziej efektowne.
  • Może wskazywac również przeszłość.
  • Porozumiewa się także myślowo.

Stanowisko: Główny Szaman.
Hierarchia: Zwykły Wilk.
Zauroczenie: Azura.
Partner:-
Rodzina:-
Potomstwo:-

niedziela, 12 lipca 2015

Powitajmy Azurę!


Imię: Azura, bardzo podobne do angielskiego słowa ,,azure’’.
Pseudonim: Brak, nie chciałaby, żeby ktoś wymyślił.
Płeć: Wadera, tak zwana płeć piękna.
Wiek: 2 lata.
Charakter: Nie można jej nazwać waderą arogancką, ponieważ jest bohaterska, zawsze gotowa do pomocy i miła. Uwielbia szczenięta i inne młode zwierzaki, z którymi chętnie rozmawia. Nieraz sama jest taka jak wilczę. Bywa nieśmiała i strachliwa, ale także odważna i pewna siebie. Nie jest jednak bezbronna, potrafiłaby nawet zabić kogoś, kto zrobi krzywdę komuś, kogo ona kocha. Uwielbia poznawać nowe wilki. Odzywa się z szacunkiem do tych, którzy zwracają się tak do niej. Czasami jest agresywna, lecz zdarza się to bardzo rzadko. Można jej zaufać.
Rasa: Wilk Wody
Moce: Aqua, Storm
Stanowisko: Medyk, idzie jej to doskonale.
Hierarchia: Zwykły wilk.
Zauroczenie: Może tak, może nie...
Partner: Szuka, ale wie, że nikt jej raczej nie pokocha.
Rodzina: Gdyby żyli, nie byłoby jej tu, poszłaby z nimi w świat... Ale zginęli.
Potomstwo: Najpierw musi mieć partnera.

Powitajmy Grey'a!


Imię:Grey
Pseudonim:Szary
Płeć:basior
Wiek:5lat
Charakter:Grey jest wilkiem o wielu twarzach, przeważnie jest miły i tolerancyjny, a w ciągu jednej chwili jego nastrój zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni.Lubi towarzystwo,ale nie przepada za tłumem i hałasem. Potrafi dostosować się do każdej sytuacji, gdy potrzeba odda życie za przyjaciół i rodzinę. Szary jest raczej zamknięty w sobie i ciężko do niego dotrzeć, ale gdy już komuś zaufa to nie ma przed nim tajemnic.
Rasa:wilk powietrza
Moce:
- Weather- włada nad pogodą
- tortury umysłu
- niewidzialność
- latanie bez skrzydeł
Stanowisko:Szpieg
Hierarchia:zwykły wilk
Zauroczenie:
Partner:szuka
Rodzina:brak
Potomstwo:

Powitajmy Mad'a!


Imię: Mad
Pseudonim: Obłąkany, Insane
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Charakter: Mad jest po prostu dziwny. Zwykły wariat. Jest niezrównoważony, nieodpowiedzialny i (o dziwo) inteligentny, o ile ma ochotę na to, aby swym intelektem się popisać. Wiele wilków uważa go za obłąkanego, stąd też jedno z jego przezwisk. Kiedy wszyscy smucą się i płaczą, on niespodziewanie zaczyna śmiać się wniebogłosy. Lubi się śmiać i bawić. Można powiedzieć, że ryzyko to jego drugie imię. Przy pierwszym spotkaniu może wydawać się nieco przerażający, jednak po jakimś czasie inni przyzwyczajają się do jego specyficznych zachowań. Często się uśmiecha i mówi sam do siebie. Psychol. Lubi się bić, dlatego często poluje na duże zwierzęta, nawet wtedy, gdy nie ma takiej potrzeby.
Rasa: Wilk Toksyczny
Moce:
- Furia
- Jego ślina, krew i łzy zostawiają bolesne, trwałe ślady po bezpośrednim kontakcie.
- Jednym dotykiem łapy jest w stanie sprawić, by zwiędnął kwiat.
Stanowisko: Zabójca
Hierarchia: Zwykły wilk
Zauroczenie: -
Partner: -
Rodzina: -
Potomstwo: -

sobota, 11 lipca 2015

Od Deu CD Delthy

Zignorowałam ten dziwny dźwięk i wpatrywałam się w kości moich braci i sióstr. To było okropne cokolwiek to było zasiało tu ogromne zniszczenie. Smętnym wzrokiem zbadałam teren: żadnej żywej duszy. Pomimo, że nie znałam tych wilków i nic mnie z nimi nie łączyło do moich oczu napłynęły łzy, których nie miałam siły utrzymać więc pozwoliłam im swobodnie popłynąć po pysku. Miałam ochotę położyć się wśród tych kości i zakończyć swe życie.
-Przecież to takie niesprawiedliwe!- -krzyknęłam tak głośno, że myślałam iż zbudzę choćby jedno małe życie, ale nic takiego się nie stało. Gdy zobaczyłam szczątki szczeniaków zakrytych przez kości ich matki. Próbowała je przed tym obronić, ale nie miała szans. W pewnym momencie usłyszałam, że coś poruszyło się w krzakach, ale zignorowałam to ponieważ tu nie ma nic żywego. W pewnym momencie stanął przede mną basior. Odskoczyłam i przyjrzałam mu się podejrzliwie. Byłam świadoma jak wyglądałam z pyskiem mokrym od łez. Ucieszyłam się wykrzywiłam pysk w uśmiechu. Jednak ktoś tu jest, ale moja radość nie trwała długo przecież to on mógł spowodować to wszystko. Mój pysk wykrzywił się w grymasie strachu. Skuliłam uszy i cofnęłam się o krok.

Powitajmy Deu!


Imię: Deu
Pseudonim:-
Płeć: Wadera
Wiek: 2,5
Charakter: Wilki wiedzą o niej tylko tyle na ile im pozwoli, trudno zdobyć jej zaufanie na tyle aby się otworzyła i opowiedziała o sobie coś więcej. Często żartuje i śmieje się sama z siebie, ale nie lubi gdy ktoś to robi. Szanuje każde nawet najmniejsze życie na ziemi i przykro jej gdy musi je zabić. Uważa, że każdy zasługuje na kolejną szansę nawet ktoś kto ją zranił. Łatwo ją rozśmieszyć. Jest romantyczką i marzy o spotkaniu tego jedynego. Jest szczera i nie lubi gdy ktoś kogoś obgaduje. Nie stoi obojętnie gdy komuś dzieje się krzywda. Jest lojalna wobec przyjaciół.
Rasa: Wilk Nocy
Moce:
Nocna Wizja-Wilk doskonale widzi w nocy.
Dream-Może wedrzeć się do czyjegoś snu oraz kontrolować własne.
Wytrzymałość-Wilk jest bardzo wytrzymały.
Cosmo-Wilk potrafi zawładnąć nad gwiazdami.
Stanowisko: Posłaniec
Hierarchia: Omega
Zauroczenie: -
Partner: -
Rodzina: Jej rodzina pozostawiła ją samą sobie.
Potomstwo: Jeszcze brak, ale pragnie je mieć.

środa, 8 lipca 2015

Powitajmy Zare!


Imię: Zara
Pseudonim: Z
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Charakter: Zaraz jest dosyć płochliwą waderą. Nie łatwo nawiązuje nowe znajomości. Lubi posiedzieć w samotności. Cisza, spokój to jej główne cechy. Wtedy czuje się naprawdę wolna, a to akurat lubi najbardziej. Kocha jednak trochę adrenaliny. Niekiedy agresywna i łatwo wpadająca w furię. Jest ciekawska i tajemnicza, zdolna do wszystkiego. potrafi przebaczać, ale nie potrafi zapomnieć. Jest dosyć ryzykowna, uparta i nieznośna. Nie lubi tłumów, hałasu i robali...Potrafi kochać, jest uprzejma, miła i przede wszystkim ambitna. I to chyba wszystko co powinno być o niej wiadome. Ma jednak wiele innych cech, których nie chce ujawniać...
Rasa: Wilk krwi
Moce:
- Potrafi tkać krew w ciele innych zwierząt/ludzi
- Furia
- Biega z prędkością światła
- Potrafi "wyjąć" krew z innych stworzeń (poza wilkami)
Ma jeszcze jedną, ale jej nie zna...
Stanowisko: Zabójca
Hierarchia: Zwykły wilk
Zauroczenie: Brak
Partner: Może kiedyś
Rodzina: Zginęła...
Potomstwo: -

Od Delthy

Wataha przez długi czas żyła w nieświadomości. Nieświadomości tego, co czai się w mroku. Któryś z nieostrożnych wilków - A było ich wiele - obudził zło śpiące w puszczy. Ciemność otoczyła watahę, a wiele wilków uciekło. Została ich garstka, takich, co nigdy nie chciały opuszczać swego domu. W tym Alpha, czyli wilk, który dał mi życie. Ich futra stały się czarne, a wyraz pysków ponury. Zło czaiło się na coraz więcej nieostrożnych... Znajdywano coraz więcej ciał członków watahy. W tym Newt'a.

~*~

Nie wiem jak to się stało, ale powstałem ze skrawka jego duszy. Wychowała mnie wędrowna wadera, która akurat w tym czasie miała swoje szczenięta. 
- Jeff, przestań gonić tę wiewiórkę! - Krzyknęła Neyos. 
Jeff jednak nie słuchał, uwielbiał katować małe, bezbronne stworzenia. 
- No cóż, próbowałam... Daleko jeszcze do tej watahy? - Spytała.
- Nie, raczej niedaleko - Odparłem patrząc za horyzont. 
- Szkoda... Widzimy się teraz ostatni raz i więcej nie spotkamy, prawda? 
- Prawda... Muszę zobaczyć co się tam stało, więcej życia w niewiedzy nie zniosę. 
- Rozumiem... - Odpowiedziała smętnie Neyos. 
- To tutaj - Zatrzymałem się rozglądając po znanym mi ze snów terenie. 
- Tu? - Spytał Jeff, który akurat do nas podszedł. - Tutaj jest... Okropnie, wszędzie kości, jesteś pewien? 
- Tak, to tu... Trzeba too wszystko posprzątać i przywrócić watahę do życia. No, żegnajcie... Pozdrówcie ode mnie matkę i podziękujcie jej, dobrze? 
- Jasne - Odparła Neyos. 
- Do zobaczenia - Powiedział Jeff. 
Ponuro się uśmiechnąłem po czym ruszyłem na "plac boju", który był opuszczony przez trzy lata. WPP musi funkcjonować. 

~*~

Siedziałem pod starym dębem oczekując podróżnych wilków, które być może by się tu zatrzymały. Nagle usłyszałem donośny ryk dmuchawca.

<Ktoś?>

poniedziałek, 6 lipca 2015

~*~

Nie planowałam tu już nic pisać, wstawiać postów, ani robić tej "reaktywacji", na którą i tak by przyszły dwie osoby. Licząc mnie.
Ale trafił nam się bardzo uparty członek i zwie się on Morte. Nie pozwolił mi zrezygnować z WPP, a już szczególnie wtedy, gdy przeżył z tą watahą jedne z najzabawniejszych chwil w swym "ponurym" życiu.
Więc pytam się...
Co się stało z watahą?
Starzy członkowie w ogóle tu nie wchodzą, nowi nie dołączają. Dlaczego?
Dlatego ja teraz już pójdę sprzątać w zakładkach, a ty czytelniku - Proszę, zajrzyj choćby do zakładki  "Jak dołączyć?".

czwartek, 25 czerwca 2015

Uwaga!

Witam po jakże długim okresie. :)
W watasze nastąpią... Wielkie zmiany. Naprawdę.
Zmieni sie szablon i to jest pewne. Usunięte zostaną wilki, które od miesiąca nic nie pisały, odświeżone zostaną zakładki. 
Opowiadania wysyłajcie od teraz TU i TU.

Ohh... Tak...
Wataha... Wataha przejdzie reset. Tak, znowu. Zrobił się tu straszny bałagan podczas mojej nieobecności. Bardzo was przepraszam, że po prostu bez słowa wyjaśnień odeszłam... 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, a odświeżoną watahę zobaczycie... 
Już w poniedziałek.
Odrobinkę zmienią się także formularze, ale jak sądzę - Dla waszej wygody. 

Cóż, do zobaczenia w poniedziałek. c:

Pozdrawiam, ściskam i co tam jeszcze mogę.
Pani Sangster.

A tak w ogóle... Ktoś mnie jeszcze pamięta...?


Tak... Przygasło, jakby...

Tak, WPP wraca do stanu sprzed dwóch miesięcy.
Wchodzi tu coraz mniej osób, a jeszcze mniej pisze.
I tak oto z dniem dzisiejszym, informuję, że Wataha Południowych Puszczy zakańcza swą działa...
Czekaj, co?
Nie. Na pewno nie. 
WPP przetrwa choćby miało mnie to kosztować całe wakacje spędzone na komputerze, zrezygnować z wakacji, spotkań ze znajomymi i innych wyjazdów. 

WPP to na ta chwilę wszystko, co mi zostało i choćby nie wiem co, będzie żyło. 
Dlatego proszę wszystkich, prócz osób na zwolnieniach o potwierdzenie swej obecności w wiadomości prywatnej, na howrse bądź doggi-game.

P.S. Pani Sangster powraca...

czwartek, 18 czerwca 2015

Od Mango CD Koi

- Ej, ej, ej!! Oczywiście, że chętnie się przejdę!- Zawołałem z entuzjazmem.
- Ok. No więc... Gdzie?- Zapytała Koi z uśmiechem.
- Ty zapraszasz- ty prowadzisz.- Odpowiedziałem.
Koi nie odpowiedziała mi, tylko ruszyła przodem, co jakiś czas odwracając się, aby zobaczyć czy na pewno idę za nią. Po drodze jak zwykle nie mogłem się powstrzymać od wąchania szyszek i zrywania kwiatków...  Po drodze zobaczyłem białego zająca, których od mojego ostatniego snu, trochę się obawiałem... ON ZABRONIŁ MI PALIĆ KLONOWYCH LISKÓW!!! Odwróciłem od niego wzrok i przyśpieszyłem, idąc teraz równo z Koi. Westchnąłem.
- Co jest?- Spytała Koi.
- Nic... Pamiętaj, żeby nigdy nie sięgać po klonowe liście, bo przyjdzie po ciebie biały zając!

>Koi?<

środa, 17 czerwca 2015

Od Grella CD Marry

Ze spuszczoną głową zbliżałem się do wadery. Siedziała nad jeziorem i pewnie nie chciała, by ktoś jej przeszkadzał, ale ja to ja, więc...
- Cześć - Przywitałem się cicho.
- Witaj - Odparła tym swoim melodyjnym głosem.
- Wybacz, że mówię to tak bez... Po prostu będę szczery - Czy uważasz, że nasz związek ma jakąkolwiek przyszłość? - Spytałem.
Usiadłem w pewnej odległości od Marry i... Czekałem.

<Marry?>

Od Koi CD Mango

-Czy... To wiewiórka?-spytałam z niesmakiem.
-Tak, a co?-uśmiechnął się.
-N-nic..
Poruszyłam wiewiórkę łapą. Aż dostałam ciarek. Zauważyłam, że wiewiórka ma odgryzioną lewą, przednią łapę. Moja mina wyglądała co najmniej tak jak Darwina (tego pomarańczowego) :
-Co tak patrzysz?-zapytał Mango.
-Eeee... Nie wnikam. Chciałam się tylko zapytać, co powiesz na wspólny spacer... Ale widzę, że jesteś zajęty, więc nie będę Ci przeszkadzać...

<Mango?>

wtorek, 16 czerwca 2015

Od Mango

Tarzałem się w trawie pod moim ulubionym, starym dębem rosnącym niedaleko jaskini. W pewnym momencie uderzyłem się głową w drzewo. Momentalnie poderwałem się na równe łapy i otrząsnąłem. Przed jaskinią zauważyłem wiewiórkę. Szybko popędziłem w jej kierunku. Byłem dość szybki, więc złapałem ją. Usłyszałem ciche chrupnięcie, pisk i po gryzoniu. Nie jadłem jej, bawiłem się niczym pies gumowym gryzakiem. Po kilkunastu minutach zostawiłem na wpół strawioną i poszarpaną wiewiórę. Położyłem się w wejściu do jaskini, obok mojej nowej "zabawki".
- Mango...- Usłyszałem za sobą czyjś zniesmaczony głos.
- Hę?- Mruknąłem pytająco.
Odwróciłem się i ujrzałem Koi.

>Koi?<

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Od Secterii CD Mango

Zamachałam ogonem.
-To miło. -Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Sama nie wiem czemu. On też się uśmiechnął. Nie wiem czemu,a le polubiłam tego szaleńca.
-Mango....co ty na to by zamiast palić to świństwo, to może się potarzamy?
-Z chęcią! Ale pierwsze polowanie, bo coś wsysa mój żołądek...
-W porządku.
Pobiegliśmy do lasu i w kilka chwil spostrzegłam jelenia. Mango i ja zagoniliśmy go w ślepą uliczkę i wykończyliśmy. Zjedliśmy trochę i poszliśmy odpocząć. Potem w planach było tarzanie się. Po pół godzinie odpoczynku poszliśmy się tarzać. Mango i ja świetnie się bawiliśmy i nagle...ziemia się pod nami zapadła. Wpadliśmy do tej krainy:


-O kurcze...-Szepnął Mango.-Ale tu zaje*iście!!!
-Dokładnie.
Nagle Mango zauważył...

<Mango? Moja wena xd> 

Od Mango CD Secretii

Podpaliłem kupkę listków. W jaskini byliśmy tylko we dwoje, reszta zapewne była na polowaniu. Rozweselający dym wypełniał całą jaskinię. Śmiałem się. Śmiałem się, tak po prostu, bez konkretnego powodu. Po prostu chciało mi się strasznie śmiać. Secretii też było niezwykle wesoło. Nie interesował mnie teraz świat zewnętrzny. Liczyło się tylko tu i teraz, liczyło się to, że byłem szczęśliwy. Po kilku godzinach dym wywietrzał z jaskini, a ja ułożyłem się wygodnie i zasnąłem. Śnił mi się biały królik w kamizelce. W jednej łapce trzymał listek klonowy, a w drugiej jakiś notesik. Kiedy sięgnąłem łapą w jego stronę, aby zabrać listek, królik odsunął się ode mnie i powiedział, żebym nie marnował sobie na to życia. Potem się obudziłem. Spojrzałem na pozostałości rozweselających liści, a potem na śpiącą koleżankę.
- Nie mogę w to ładować siebie. Innych tym bardziej.- Szepnąłem.
Ogonem wymiotłem resztę listków i pozwoliłem, aby rozwiał je wiatr. Poszedłem napić się nad jakieś najbliższe jezioro i wróciłem do Secretii. Kiedy wszedłem do jaskini, wadera się budziła.
- Cześć!- Szczeknąłem, jak zwykle, wesoły.
- Hej... Ale mnie głowa łupie... Ciebie też?- Spytała.
- Niestety... ALE JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE ZAPALĘ TEGO ŚWIŃSTWA!- Oświadczyłem.

>Secretia?< 

Od Secretii CD Mango

-Jesteś pewien ze to bezpieczne? -Spytałam z niepewnością.
Zakazane ziele nie było według niektórych bezpieczne.
-Jasne że tak! -Krzyknął Mango.
Zrobiłam to i...zaciągnęłam się. Mango się nie mylił. To było genialne. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk.
-Manguś! Ludzkie ludziki idą!
Mango zaśmiał się. Ja też. Byłam pewna że ludzkie dzieci się nas wystraszą. Jednak wzięłam z Mango cały towar i...w nogi. Wystraszyliśmy ludzkie dzieci i uciekliśmy do lasu. Przez przypadek wpadliśmy do wody. Mango wrzasnął i wyskoczył z wody. W końcu był ognisty. Usiedliśmy na brzegu i długo paliliśmy klonowe liście. Potem jedynie co pamiętam to tarzanie się się w piachu i to że obudziliśmy się w jaskini. Głowa mi pękała.
-Co się stało? -Spytałam zaspana.
-Nie wiem. Myślałem że ty wiesz....chcesz liść klonowy?
-Z chęcią.
Zapaliliśmy i nagle...

<Mango? Wena [*] Napisz coś oryginalnego XD coś w stylu Mango! XD>

Od Mango CD Secretii

Wpadłem na ŚWIETNY pomysł. Nikt nie chce ze mną chodzić na klonowe liście, to może ona się skusi? Tak czy siak, musiałem zapytać.
- Ej... A paliłaś kiedyś klonowe listki?- Spytałem.
- Amm... Nigdy nie próbowałam.- Zaśmiała się wadera.
- W takim razie, dziś nadszedł ten czas, w którym spróbujesz!- Krzyknąłem z entuzjazmem.
Nie czekając na koleżankę, pobiegłem przodem. Kierowałem się do miasta. Do placówki edukacyjnej, dla tych, trochę starszych młodych, konkretniej. Kiedy drzewiasty las zmienił się w betonowy, usiadłem za pojemnikiem do którego człowieki wrzucają papiery, pojemniki po żywności, a nawet samo jedzenie! Marnotrawstwo! Czekałem na Secretię, która została w tyle i przy okazji chwilkę odpocząłem.
- No! Już jesteś!- Szczeknąłem na widok towarzyszki, podbiegającej do mnie.- Widzisz ten duży betonowy kloc? Te starsze młode, nazywają to "gimnazjum". Tam właśnie jest dużo klonowych liści.
Secretia słuchała uważnie każdego mojego słowa.
- Człowieki biegają jeszcze przed budynkiem. Jak tylko usłyszysz głośny dźwięk wydobywający się z wnętrza betonowego kloca, biegniemy.
Wadera przytaknęła mi skinieniem głowy. Siedzieliśmy tak sobie jakieś... Dwie? Trzy minuty? I usłyszeliśmy ten dźwięk. Momentalnie zerwaliśmy się na równe łapy i pobiegliśmy. Budynek otoczony był jakimś drutem, jednak ja już poprzednim razem sobie z tym poradziłem. Wygryzłem w nim dziurę, która pozostała do dziś. Przeprowadziłem przez nią Secretię, a następnie wskazałem drogę na tyły placówki i pokazałem miejsce w którym młode ludzie ukrywają klonowe liście. Sięgnąłem po foliowy woreczek, pełen zasuszonych listków. Użyłem mojej mocy i roznieciłem niewielki płomyk, do którego wrzuciłem kilka suchych liści. Poczekałem, aż zacznie ulatniać się gęstszy dym. Kiedy takowy się pojawił, zaciągnąłem się i już byłem weselszy.
- Teraz ty.- Powiedziałem i dałem waderze znak łapą, aby spróbowała.

>Secretia? MOJA PSYCHICZNA WYOBRAŹNIA MNIE PRZERAŻA XD<

niedziela, 14 czerwca 2015

!

Od dnia jutrzejszego (tj. 15.06.2015r.) do środy (17.06.2015r.) nieobecny będzie Alpha, dlatego też w tych dniach opowiadania i formularze prosimy wysyłać do:
marti2022- Howrse

martini20224- Doggi

Dziękuję za uwagę, miłego dnia życzę :)

Od Mango CD Grella

Biegłem bardzo szybko w stronę jeziora. Grell zgodził się pójść ze mną na klonowe liście, jak tylko się... Jak on to powiedział...? Że oni mówią na to, że... Że muszą się... Amm... MAM! OGARNĄĆ! MUSZĄ SIĘ OGARNĄĆ! Zaraz... Ale do mnie przecież połowa watahy też nie raz krzyczała rzeczy w stylu: "Ogarnij się, Mango!", "Mangoł, kiedy ty się ogarniesz?". I nie wydaje mi się, aby to było użyte, akurat w tym kontekście... Moje przemyślenia trwały tak, do czasu, aż doszliśmy nad jezioro. Niewiele myśląc (niewiele...? Chyba raczej wcale!) skoczyłem do wody. Odwróciłem się w stronę Grell'a. Ten nadal był w ludzkiej postaci.
- Czemu nadal jesteś ludziem?- Zapytałem.
- Człowiekiem.- Poprawił mnie.- I nadal nim jestem, ponieważ chciałem odeprać krew z moich ubrań.
Wyszedłem z wody i usiadłem na brzegu, obok Grell'a. Ten zdjął kamizelkę i zaczął ją moczyć w wodzie, posługując się jakimiś niezidentyfikowanymi ruchami. Przyglądałem się temu co robi mój towarzysz, jednak nie widziałem w tym sensu. Co rusz, przekręcałem głowę, to w jedną, to w drugą stronę.

>Grell?<

sobota, 13 czerwca 2015

Od Greya' CD Kikyo

- Chyba widziałem na Polanie Magii jak tam byłem wczoraj-odparłem
-Ok to zaraz tam pójdę, chyba,że chcesz iść ze mną- zapytała wadera
-Byłem tam wczoraj,ale mogę się przejść
Kikyo ruszyła przodem, a ja zaraz za nią.Szedłam za waderą i ukradkiem jej się przyglądałem była inna niż te wadery,które wcześniej znałem. W pewnym momencie się do mnie odwróciła i zapytała:
<Kikyo?>

Od Secretii

Od kilku dni nie widziałam Mango. Ostatnio zrobiło mi się głupio że na niego nawrzeszczałem, ale to chyba nie moja wina że tarzał się w jaskini i tak nakurzył...wracając do rzeczy...Postanowiłam go poszukać i odpokutować winy. Nagle zobaczyłam szaleńca tarzającego się w górze piachu. Bez wątpienia był to Mango. Podbiegłam do niego. Był zaskoczony moim widokiem.
-Mango...chcesz się potarzać?
basior najwyraźniej był zaskoczony pytaniem. Ale po chwili zobaczyłam w jego oczach entuzjazm.
-Z chęcią! -Wrzasnął.
Tarzaliśmy się w piachu z godzinę. Muszę przyznać że nigdy nie bawiłam się tak dobrze, jak teraz. Potem Mango zawlókł mnie do najbliższego wulkanu. Nic dziwnego w końcu był ognistym wilkiem. Wskoczył do lawy i w niej pływał. jemu ona nic nie robiła.
-Wskakuj! -Wrzasnął.
Spojrzałam na niego zaskoczona tą prośbą. Przełknęłam ślinę i chociaż się bałam...wskoczyłam do lawy. Miałam ochotę wrzasnąć. Jednak popływałam w niej około 10 minut. Miałam wypaloną sierść na części ciała. Mango był tym zaskoczony. Na chwile spoważniał.
-Chodź pójdziemy do szamanki. Odnowi Ci sierść.
-Dobrze.
Pobiegliśmy tam szybko, a szamanka w trymiga odnowiła mi sierść i ukoiła ból. Potem poszliśmy z Mango jeszcze trochę się potarzaliśmy. Potem mango wpadł na GENIALNY pomysł, a mianowicie:
<Mango?> Wena [*]

Od Mango Cd Donny

Grell wypchnął mnie z jaskini, a Donna wyszła za nami. Ale o co im chodzi?! Ja się przecież tylko tarzałem!
- Oj... Mango, Mango...- Mruknęła Donna.
- Mango... Nie uważasz, że czasami powinieneś... No nie wiem... Myśleć?- Zapytał Grell.
Już miałem mu odpowiedzieć, kiedy nagle, przeleciał obok mnie motylek! Jaki on śliczny. Spróbowałem pacnąć go łapą, ale uciekł... Cwaniak jeden. Wstałem z ziemi i skoczyłem za nim w głąb lasu, nie ucieknie mi ta mała gnida.
- Mango!- Krzyknęli za mną przyjaciele.
Jednak ja nie posłuchałem, biegłem za kolorowym owadem coraz dalej i dalej, aż dotarłem do jednej z polan. Motyl przysiadł na kamieniu, a ja skradałem się w jego stronę. Byłem już tak blisko, już miałem skoczyć kiedy nagle... Grell wskoczył na głaz i zgniótł motyla łapą.
- Mango! Czy ty nas w ogóle słuchałeś?!- Krzyknął na mnie alpha.
Podkuliłem ogon i położyłem uszy płasko, skomląc przepraszająco. Grell i Donna spojrzeli na mnie z politowaniem...

>Donna? Grell?<

Od Grella

- Jak z tobą skończę, będziesz piękna - Mruknąłem i przystąpiłem do działania.

~*~

- Hej, Grell! - WyKrzyknął Mango wybiegając zza krzewów. Rozejrzał się i ze strachem spojrzał na mnie - Co tu się działo? Tu jest pełno krwi! Ty też jesteś we krwi! Grell!
Spojrzałem na ziemię i kopnąłem noge jakiejś dziewczyny. Nie spytałem nawet jak się nazywa...
- Nudziło mi się. Idziemy nad jezioro? - Spytałem. - Nie chcę mieć zaschniętej krwi na ubraniach. To zdecydowaie nie jest higieniczne - Stwierdziłem. 
- A może pójdziemy na klonowe liście? - Zapytał basior.
- Nie. Muszę się... Jak oni to mówią... "Ogarnąć". 
- Ohh... A potem pójdziemy? - Mango nie dawał za wygraną. 
Zgodziłem się skinieniem głowy.
- W takim razie chodźmy nad jezioro Skałek! - Wykrzyknął i pobiegł przodem.

<Mango?>

Od Kikyo

Przemierzałam tereny watahy. Tak jak się spodziewałam, były ogromne. Przeczesywałam powoli każdy centymetr, byleby tylko znaleźć to przeklęte ziele!
- Co tu robisz? - Spytał obcy wilk.
Odwróciłam się i zmierzyłam przybysza wzrokiem. To Grey, ten nowy basior.
- Szukam ziół, potrzebnych do wybudzenia Sylvestra ze śpiączki - Odparłam. - Widziałeś tutaj może liść podobny do liści bazyli? - Spytałam?

<Szary?>

Od Belli

Po udanym posiłku wyruszyłam do jaskini wspólnej dla wszystkich wilków. Gdy już byłam niedaleko usłyszałam straszny hałas jakby wycie jedno po drugim.Podleciałam trochę bliżej, ale tak żeby mnie nikt nie zobaczył.Ukryłam się za skałami i lekko wychyliłam się i .......... trochę mnie zamurowało bo zobaczyłam wyjce, ale one przecież rzadko zapuszczają się na tereny watahy. Wyglądały jakby czegoś szukały.Postanowiłam poczekać jak sobie pójdą.Położyłam się przy skale i już miałam zapaść w sen, gdy wyczułam jakiś zapach i już miałam skoczyć na równe łapy bo w pierwszej chwili myślałam,że to jeden z wyjców, ale po chwili wyczułam,że to jakiś basior.
<ktoś dokończy?>

piątek, 12 czerwca 2015

Od Marry

W ciągu ostatnich dni nic się nie działo.Nudziło mi się strasznie,bo nie miałam nic do roboty.Codziennie robiłam to samo i ta rutyna zaczęła mnie przytłaczać.Chodziłam smutna i przygnębiona,nie rozmawiałam z nikim, bo nie miałam tu przyjaciół znałam tylko z widzenia poszczególne wilki.Grell długo się nie pojawiał dopiero niedawno wrócił z ludzkiego miasta.Dziś był wyjątkowo gorący dzień Szwendałam się w tą i z powrotem po watasze.Akurat podczas takiego spaceru natrafiłam na jakieś jezioro,położyłam się na jego brzegu patrząc w wodę.Siedziałam tak i myślałam co by było gdybym miała przyjaciół.W poprzedniej watasze miałam ich mnóstwo,ale wtedy niemiałam Grella.
- Ciekawe co teraz robi P - Pomyślałam przypominając sobie o dawnej przyjaciółce.
- Z samotnością trzeba sobie radzić - Powiedziałam do siebie.
- Jestem dziwna,rozmawiam sama ze sobą.
- Dziwna i brzydka - Powiedziałam znów, uderzając łapą w moje odbicie w jeziorze.Podniosłam się szybko by nie patrzyć dłużej na siebie.Zawróciłam,chciałam iść przez las.Nagle zobaczyłam nad brzegiem jeziora zarys wilczego ciała.Spory wilk stał w dużym oddaleniu,więc trudno było mi powiedzieć kto to.

<Ktoś ? Nowa znajomość,z Grellem też chętnie popiszę>

Od Mango CD Φτερά παγωνιού

O cóż ja mógłbym zapytać... Zawsze we łbie huczy od natłoku myśli i pytań, a teraz jak na złość pustka. Dobra... PIERWSZE LEPSZE I NIECH SIĘ CIESZY.
- Amm... Jakieś uzależnienia?- Zapytałem głupkowato.
- Yyy... NIE?- Odpowiedziała zaskoczona wadera.
- Ja kiedyś podpalałem te listki co wyglądają jak klonowe i wdychałem z nich dym. Wesoło było.- Oznajmiłem beztrosko, a P popatrzyła na mnie, trochę przerażona, trochę zaskoczona.
Po drodze rozmawialiśmy sobie o wielu rzeczach. Tych poważnych, jak na przykład- czy brytyjski rząd ukrywa potwora z Loch Ness, oraz o tych, całkowicie bez sensownych, jak bodajże jedzenie kamieni. Po przejściu kilkudziesięciu metrów zobaczyłem ludzką postać o jakże zajebiaszczych, czerwonych włosach. Taa... To musiał być Grell w ludzkiej postaci. Znowu latał z piłą po wsiach i straszył ludzi. Zacząłem szczekać, na co chłopak odwrócił się w moją stronę i zmienił w wilka.
- Greeeeeeeeeell!- Wrzasnąłem i popędziłem w jego stronę.
Zacząłem skakać wokół niego i wypuszczać przypadkowe słowa z pyska.
Kiedy się uspokoiłem, Grell wskazał łapą na P.
- Kto to?
- To wadera, której imienia nie pamiętam, ale mówię na nią P! Chciała z tobą porozmawiać!- Szczeknąłem.

>P? Grell?<

Od Φτερά παγωνιού

-Nie gadałam z "Czerwonym Zboczeńcem" - uśmiechnęłam się - ale z chęcią porozmawiam, gdzie on jest?
-Chodź za mną to pokarzę naszą alfę - basior wyszedł z jaskini, a ja podążałam za nim,
-Teraz możesz zapytać mnie o co chcesz?
-W zasadzie mam parę pytań, więc mogę ci zadać
-Śmiało - powiedziałam z przekorą, jestem otwarta na ludzi.
-A więc...
<Mango?>

Od Mango CD Φτερά παγωνιού

I ona się pyta kim jest Grell? Jak można nie znać Grell'a, przecież to Alpha! No chyba, że... Chyba, że jeszcze z nim nie rozmawiała, tylko od razu przyszła tutaj, do mnie? Niezwykłe... Grell nie lubi obcych wilków... No chyba, że chcą dołączyć.
- Nie wiesz kim jest, powiadasz... No ta ja już mówię!- Szczeknąłem radośnie.- Grell to Alpha tutejszej watahy. Watahy Południowych Puszczy, do której swoją drogą, należę i ja! Wracając do niego... Nie lubi obcych wilków. No chyba, że przychodzą, aby dołączyć! Zwykłem go nazywać Czerwonym Zboczeńcem, ale ćśśś... I wiesz... On ma nawet swoją własną piłę mechaniczną!- Tak oto brzmiał opis mój Grell'a.
Wadera patrzyła na mnie z przekrzywioną głową i niedowierzającym spojrzeniem. Pytanie tylko czy zaskoczył ją "Czerwony Zboczeniec" czy piła mechaniczna... Dobrze, że nie powiedziałem jak ją nazwał, bo wtedy byłoby jeszcze dziwniej.
- Taa... Musicie wieść tu ciekawe życie...- Powiedziała P sarkastycznie.
- A tam! Nie jest tak źle! Too... Rozmawiałaś już z Grell'em?- Spytałem.

>P?<

Od Φτερά παγωνιού CD Mango

Widziałam, że basior nie da mi spokoju.
-Nazywam się Φτερά παγωνιού, ale wolę moje pseudo - P, jestem księżniczką, znaczy byłam, znaczy no w dalszym ciągu jestem, Matko, nie wiem. Zostawiłam watahę, bo chciałam żyć pełnią życia, bawić się, szaleć, ale moi rodzicie uniemożliwiali mi to, więc postanowiłam uciec. A wracając do tematu to kim jest Grell?
-Najpierw się tarzasz - zakomenderował Mango,
-Dobrze, ok - odpowiedziałam i zaczęliśmy tarzać się razem. Było świetnie, wreszcie czułam się wolna.
-Dobrze to teraz powiesz mi kto to jest Grell?

<Mango?>

Od Mango CD Φτερά παγωνιού

Powiedziała, że się potarza, to się potarza... JUŻ JA TEGO DOPILNUJĘ! Ale póki co, odleciała do krainy snów. W jaskini nie było nikogo poza nami, a mnie tak straaasznie się nudziło, że pacnąłem waderę łapą po głowie. Niech się obudzi! Ale ona tylko mruknęła coś pod nosem i przewróciła się na drugi bok. Twardy ma sen dziewczyna... Podreptałem pod ścianę jaskini i wziąłem do pyska kości jelenia pozostawione przeze mnie po śniadaniu. Będę chrupał te kości, aż się obudzi... A nie... Moje ADHD na to nie pozwoli... Po kilku minutach wyplułem kości z powrotem na ziemię i zacząłem skakać w kółko. Jak ja lubię skakać! Nagle usłyszałem, że ona... Chyba się budzi! Wykonałem daleki skok i już byłem przy niej.
- To co? Tarzamy się? Jestem Mango, a ty? Jak się tu znalazłaś? Rozmawiałaś już z Grell'em o tym, czy przyjmie cię do naszej watahy? Masz rodzinę? Nie widzę nigdzie twoich rodziców lub watahy więc...- Zadawałem te pytania tak szybko, że nie byłem pewien czy zaspana wadera wiedziała, o co mi chodzi.
To co po chwili powiedziała rozwiało moje wątpliwości.
- Coo...?- Zapytała zaspana.
Przewróciłem oczami i spytałem jeszcze raz, ale tym razem wolniej.

>Φτερά παγωνιού<

Od Φτερά παγωνιού

 Moi rodzice mnie nie rozumieją. Cały czas mają problem z tym, że szwendam się z jakimiś basiorami i waderami. Boją się, że w takim wieku zacznę brać używki, głupie, nic mi nie będzie. Jest to na tyle wkurzające, że mogłam zostać i wysłuchiwać tego pierniczenia codziennie, albo uciec i cieszyć się wolnością. I tak właśnie zrobiłam. Szłam dnie i noce, ale księżniczki tak szybko się nie poddają. Chciałam się zatrzymać i gdzieś odpocząć. Byłam już dość zmęczona i nawet liście laurowe nie pomagały. Wlazłam do jakiejś jaskini, w której było parę wilków w moim wieku (?).
-Kim jesteś? - zapytało coś na pograniczu wadery i basiora, bardzo brudne.
-Ja? ja, jestem księęęężniczkąąąąą - język mi się plątał ze zmęczenia i liści - bla, bla, mogę gdzieś tu spać.
-Kim? - brudas nie dawał spokoju.
Naglę pojawił się jakiś basior, o wdzięcznej pomarańczowej sierści i gdy zobaczył, że się kładę, krzyknął:
-Tarzamy się!
I naglę wszyscy jak na polecenie powiedzieli stanowcze : NIEEE!
Wszyscy wybiegli, a ja zostałam.
-Jak się prześpię to się z tobą potarzam - powiedziałam przez sen.
Basior zaczął coś jeszcze mówić, ale ja już spałam.

<Pomarańczowy Basior?>

środa, 10 czerwca 2015

Powitajmy Grey'a!


Imię:Grey
Pseudonim:Szary
Płeć:basior
Wiek:5lat
Charakter:Grey jest wilkiem o wielu twarzach, przeważnie jest miły i tolerancyjny, a w ciągu jednej chwili jego nastrój zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni.Lubi towarzystwo,ale nie przepada za tłumem i hałasem. Potrafi dostosować się do każdej sytuacji, gdy potrzeba odda życie za przyjaciół i rodzinę. Szary jest raczej zamknięty w sobie i ciężko do niego dotrzeć, ale gdy już komuś zaufa to nie ma przed nim tajemnic.
Rasa:wilk powietrza
Moce:
- Weather- włada nad pogodą
- tortury umysłu
- niewidzialność
- latanie bez skrzydeł
Stanowisko:Szpieg
Hierarchia:zwykły wilk
Zauroczenie:
Partner:szuka
Rodzina:brak
Potomstwo:
Ciekawostki:Odżywia się tylko rybami, owocami, niektórymi roślinami.
Głos

Od Secretii

Kilka dni w watasze nie miałam nic do roboty. Postanowiłam przejść się do ludzkiego pomiotu. Do tej placówki edukacyjnej. Zastanawiałam się jak tam się uczyło polowań skoro to takie małe i do niczego się nie nadaje. Ludzkie potomstwo było małe, nie biegało szybko tylko było bezużyteczne. Wracając do rzeczy... Pobiegłam szybko po alhę, by powiedzieć mu o mojej wycieczce do ludzkiej wioski. Miałam nadzieję że kogoś tam ze mną wyśle... bo w końcu sama w ludzkim siedlisku? Jednak tego co mi powiedział...tego....tego nigdy bym się nie spodziewała...Zaoferował że pójdziemy w trzech. Ja, on i jeszcze ktoś. Tylko nie wiem kto. W końcu przytargał tu za ogon Mango. Razem poszliśmy w stronę ludzkiej wioski. Szybko weszliśmy w krzaki, by nikt nas nie zauważył i potajemnie wślizgnęliśmy się na placówkę edukacyjną. Obok szkoły rosło kilka drzew. nagle coś zaczęło głośno dzwonić i w popłochu wskoczyliśmy na te drzewa. Setki ludzkich potomków wybiegało ze szkoły. Byłam nie lada zaskoczona. Grell i Mango też zaniemówili. Siedzieliśmy na drzewach i patrzyliśmy na siebie. Po kilku minutach znów zabrzmiał dzwonek i wszystkie ludzkie dzieci pobiegły do szkoły. Zeskoczyliśmy z drzew. Wbiegliśmy po cichu do szkoły y zbadać teren. Chodziliśmy po szkole około pół godziny. Potem zebraliśmy się w jakimś pomieszczeniu. Była to chyba łazienka. Nagle znów rozbrzmiał dzwonek. Wbiegliśmy do jednej z kabin. Chłopcy stanęli na muszli klozetowe, a ja stanęłam na dwóch łapach i siedzieliśmy cicho. Bez słowa. Nagle pukanie. Spojrzeliśmy na siebie, a że była to damska łazienka to krzyknęłam:
-Zajęta! -Ludzkim głosem.
Siedzieliśmy tam kilka minut i znów dzwonek. Wyszliśmy z kabiny.
-Już czas wracać, ale...zobaczmy jeszcze jak uczą się polować. -Powiedział Grell.
Wyszliśmy na dwór. Zobaczyliśmy ludzkie dzieci. Te starsze. Ich wiek szacuję na około 15-16 lat. Biegali dość szybko, i skakali równie dobrze. Nie wytrzymałam...wybiegłam z krzaków, chociaż Grell i Mango próbowali mnie zatrzymać. Stanęłam przed lekko przerażoną grupą nastolatków. Cofnęli się, a ja warczałam. Trener próbował mnie odpędzić, ale na szczęście z krzaków wyszli Mango i Grell. Ogromne basiory mnie wsparły, ale powiedzieli:
-Secretia chociaż to ogromna głupota..wesprzemy cię...ale i tak uważamy że to durne.
Nastolatki uciekły, a chłopcy zostali. Trener kazał im iść do budynku. Zrobili co kazał, a my...wycofaliśmy się w zboże. Uciekliśmy spory kawałek drogi. Zwołaliśmy resztę watahy. Wracaliśmy polną ścieżką, tą co zwykle, ale...pomyliliśmy drogę. Trafiliśmy na tereny obcej watahy. Spotkaliśmy się z niemałą grupą wilków. Od razu nas zaatakowali. Przygotowaliśmy się do ataku. Nacieraliśmy na tereny wroga. Wszyscy używali swoich mocy. Kilka minut później przepędziliśmy wilki. Jednak zrezygnowaliśmy i zostawiliśmy je im. Wróciliśmy na tereny watahy. Ja jednak nie mogłam usiedzieć w miejscu. Grell i ja zrobił wykład na temat ludzkich potomków. Szczerze mówiąc? Nie mieliśmy dobrych nowin na temat ludzi. Później nie mogłam usiedzieć na miejscu. Wyszłam więc na polanę i zobaczyłam tam wyjca. Zaczęłam czym prędzej uciekać tak by on mnie nie dogonił. Jednak w terenie przeciwnym, na niezbadane tereny. Udało mi się uciec. Później gdy wracałam zobaczyłam kilkadziesiąt zabitych saren, ale nie wyczułam tu żadnego wilka. Zawyłam. Grell i kilka innych wilków też nie wiedzieli o co chodzi. Była to zasadzka. Kilka wyjców wyskoczyło na nas. Wilki, które miały furie używały jej. Wyjce nas otoczyły. Byliśmy uwięzieni w ciasnym kółku. Nagle jeden z wyjców mnie zaatakował, ale Grell skoczył na jego wstrętną mordę.
-W nogi! -Wrzasnął do wszystkich.
ja jednak byłam sparaliżowana. Pomogłam mu dobić wyjca. Potem razem uciekliśmy. Udało nam się ich zgubić. Zwialiśmy na tereny watahy. Ukryliśmy się w jaskini. Zamknęliśmy wejście do jaskini. Przez ścianę z magi widzieliśmy jak wyjce i reszta stworów się zgadali ze sobą. Byłam przerażona. Grell zwołał naradę...
<Grell? Ktoś z watahy?>

Od Koi

Był dzień jak co dzień. Ale tym razem był to mój pierwszy dzień w Watasze Południowych Puszczy. Byłam lekko przejęta. Nie wiedziałam, czy uda mi się. Zawsze wszystko psułam.
-Powinnam trzymać się na uboczu-pomyślałam.
Niewiele myśląc skierowałam się w stronę północy. Postanowiłam troszkę pozwiedzać. Nagle nadepnęłam na jakiś patyk. Wystraszyłam się i odskoczyłam do tyłu.
-Boże... Koi! To tylko głupi patyk! Czego się boisz?!-powiedziałam sama do siebie.
Podeszłam do drzewa i się za nim schowałam. Zauważyłam jakiegoś wilka. Nie znałam jego imienia, nie znałam ogólnie. Podchodziłam do niego powolutku chowając się za drzewami. Nagle poczułam, że mnie zauważył. Zaczął do mnie podbiegać. Serce waliło mi jak szalone... Nie wiedziałam co mam robić-nie mogłam się ruszyć. Moje ciało w tej chwili zamarło. Straciłam równowagę i upadłam. Szybko jednak się podniosłam.
-Cześć, kim jesteś?-zapytał jakiś wilk.
-Koi-odparłam szybko, tak jakby w niepokoju.
-Ja jestem Grell.
-Fajnie..-mówiłam coraz szybciej.
-Czy... zgubiłaś się?
-Nieeee...-zaczęłam przeciągać literę "e".
Basior odwrócił się na chwilę, aby popatrzeć na piękny zachód słońca. Ptaki jeszcze śpiewały piękne kompozycje muzyczne. Ja jednak nie odważyłam się nawet pisnąć. Nie wiedziałam co robić w tak niezręcznej sytuacji.
<Grell?>

Od Don Cd Mango

Piasek unoszący się od gwałtownych ruchów Mangoła wypełniał całą jaskinię. Wilki stojące niedaleko spojrzały się na basiora z politowaniem.
- Mango, mógłbyś być nieogranięty gdzieś indziej? - Warknęła  Secretia krztusząc się pyłem. Przewróciłam oczami patrząc jak marszczy nos od duszącego zapachu.
- Jakbyś ty nigdy nie tarzała się w..- Spojrzałam na ziemię.- żwirze.- Dokończyłam już mniej pewnie.
- No właśnie! Musisz spróbować! - Odezwał się Mango wstając z ziemi. Niestety! Oczywiście! musiał zrobić coś co pogrążyło go jeszcze bardziej. Otrzepał się z piasku wypełnającego jego futro. Jaskinię wypełniła nowa porcja latającego i wchodzącego do wszystkich części ciała pyłu. Grell wypchnął Mango z jaskini chcąc go zapewne uchronić przed brudnymi i rozwścieczonymi wilkami.
<Mangoł? Grell?>

Powitajmy Φτερά παγωνιού!


Imię: Φτερά παγωνιού (Fterá pago̱nioú),
Pseudonim: Piórko, P
Płeć: Wadera
Wiek: 3,5 lat
Chrakter: P nie jest zbytnio zadowolona z jej wyglądu, ponieważ nienawidzi różowego i fioletowego, co świadczy o tym, że jest wybredna. Jest także butna, pyszy się, nigdy jej się nie dogodzi, rządzi się i chce władzy, rozpuszczona ździra.
Rasa: Wilk-paw
Moce: 
¶Porozumiewa się bez problemu z innymi zwierzętami,
¶Może wywołać monsun,
¶Wytwarza trujące liany,
¶Gada z roślinami,
¶ Jej ojciec, który bardzo ją rospuścił, ufundował jej armię roślin.
Stanowisko:Wojowniczka
Hierarchia: Zwykły wilk,
Zauroczenie: Brak, bardzo trudno ją w sobie rozkochać,
Partner: Brak,
Rodzina: Matka- Velveta, Ojciec- Γξιον (była jedynaczką)
Ciekawostki: Lubi wszystko co błyszcące, nienawidzi wader, która na silę próbują zrobić z siebie basiory. Nikogo na 100% nie lubi, oprócz Marry, uważa, że każdy jest głupi i pusty.

wtorek, 9 czerwca 2015

Od Mango

Cała wataha odpoczywała w jaskini po wspólnie zjedzonym posiłku. Pod jedną ze ścian zobaczyłem Grell'a i Donnę. Zacząłem czołgać się w ich kierunku. Wyglądałem jak kretyn, ale nie chciałem, aby mnie zobaczyli. Chciałem ich zaskoczyć. Mniej więcej w połowie drogi Donna wskazała na mnie łapą. Przeturlałem się zwinnie za pobliski głaz, wystawiłem znad niego tylko pysk. Donna i Grell śmiali się tak, że zabrakło im tchu, przez co wyglądali jak zapowietrzone foki. W końcu Grell zdołał powiedzieć:
- Mango... Co ty wyprawiasz?- Zaśmiał się Alpha.
- Skradam się. Nie widzicie mnie.- Powiedziałem.
Znów czołgałem się się jak tresowany pies w kierunku przyjaciół. Gdy byłem naprawdę blisko, skoczyłem na nich i krzyknąłem:
- AKUKU!
Oni uśmiechali się do siebie, a ja tarzałem w jaskiniowym żwirze, u ich boku.

>Grell? Donna?<

niedziela, 7 czerwca 2015

Od Allie

Ciepły, delikatny wiatr leniwie przeganiał chmury. Ptaki swoim pięknym śpiewem budziły życie na ziemi. Słońce swoimi promieniami nagrzewało leniwe ciała w tym moje. Wszystko takie spokojne i błogie. Z niechęcią podniosłam się z trawy kilka wilków leżało ciesząc się piękną pogodą. Z chęcią zostałabym tam dłużej ale jest mały haczyk jestem wilkiem lodu. Uwielbiam piękną, ciepłą pogodę ale to wyniszcza mój organizm. Chwiejnym, powolnym krokiem ruszyłam w cień. Warto ryzykować dla chwili wytchnienia i podziwiania piękna . Gdyby Sylvain dowiedział się o tym jak i co ryzykuje sam osobiście by ją zabił. Pięć minut i wszystko wróci do normy.
*PIĘĆ MINUT PÓŹNIEJ*
Zerwałam się z uśmiechem na pysku. Rozejrzałam się i westchnęłam z zachwytu. Postanowiłam pobiec do jaskini, którą znalazłam pewnego nudnego dnia. Na miejscu byłam po jakiejś godzinie. Zmęczona padłam na śnieg u wyjścia z groty.
-Wrr...- Usłyszałam warknięcie za sobą i momentalnie zerwałam się na łapy. Gdy zobaczyłam waderę z naszej watahy odetchnęłam i uśmiechnęłam się przyjaźnie przekręcając łepek jednak wadera nadal mierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem.
<Naveda?>

Od Ann CD Grella

- Ahh... Jakże mogłabym ci odmówić - Odparłam wpatrując się w jego oczy. - Jeśli chodzi o twoich rodziców, to nic z tego. Nie odzywają się do siebie. A ty... - Powiedziałam karcąc basio... Faceta spojrzeniem. - Co ty sobie wyobrażasz? Nie być tydzień w domu? Co myśmy ci takiego zrobili?!
- Wiesz przecież - Odparł wstając z mokrej trawy.
- No, tak... A co z Javierem?
- Nie chce o nim słyszeć - Odparł wzruszając ramionami.
Westchnęłam. Jak ja bardzo się stęskniłam za tym półgłówkiem. Nie no... Lubię go. Bardzo.
- Chodźmy. Myślę, że choć Marry się ucieszy jak cię zobaczy.
- A ty się nie cieszysz?
- A jak myślisz? W życiu się tak nie cieszyłam! - Wykrzyknęłam i uściskałam Grella. - Stęskniłam się po prostu.
Gdy w końcu Grell zdołał mnie od siebie odczepić, co nie było łatwe, ruszyliśmy do jaskini. Czas minął nam szybko. Spędziłam go wysłuchując naszej Alphy i tego, co działo się poza watahą. Dowiedziałam się między innymi o wojnie na wschodzie, o tym, że ludzie nie potrafią się bronić przed piłami mechanicznymi i o tym, że nożyczki mogą okazać się zabójczą bronią.

<Grelluś? *o*>

Od Grella

Po  kłótni z bratem nie było mnie przez parę dni w watasze. Pałętałem się po okolicznych miasteczkach siając grozę, popłoch i śmierć. Naprawdę byłem tym wszystkim przybity. Jeszcze ojciec strasznie pokłócił się z mamą...

~*~

- Grell! - Usłyszałem gdy tylko przeszedłem przez granice. - Gdzieś ty był przez tydzień? - Zapytała Ann podbiegając do mnie.
Jako, iż byłem w ludzkiej formie, przyklęknąłem obok niej z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- A, wiesz co się przecież dzieje w watasze, co nie? Opowiesz mi trochę? - Spytałem przekrzywiając głowe w bok.

<Ann?>

Ann dorasta!



Imię: Ann
Pseudonim: Królik.
Płeć: Wadera
Wiek: 2.5 roku.
Charakter: Ann zdecydowanie różni się od siebie, gdy była młodsza. Jedyne co pozostało, to to, ze jest strasznie żywiołowa. Stara się także być odważna. Jest zżyta z wieloma wilkami z watahy i ponad wszystko ceni sobie lojalność, szczerość oraz wierność.  Jest straszną marzycielką. Ann ma przypadłośc do przyczepiania się do kogoś, jak rzep do psiego, przepraszam, wilczego ogona. Jest dosyć ześwirowana i nie potrafi być poważna.
Rasa: Wilk Światła
Moce:
  • Wystrzela promieniami światła, które mogą okazywać się zabójcze.
  • I dalej niestety nie wie...

Stanowisko: Piosenkarka
Hierarchia: Zwykły Wilk
Zauroczenie: Jest taki jeden... Aczkolwiek zajęty...
Partner: -
Rodzina: -
Potomstwo: - 
Ciekawostki: -

Powitajmy Cathie!


Imię: Cathie
Pseudonim: Cath,Athie najczęściej na nią wołają.
Płeć: Wadera
Wiek: 2 lata
Charakter: Cathie jest słodką i urokliwą waderą. Zawsze była wychowywana tak, by dała sobie radę w życiu. Nigdy nie mogła liczyć na niczyją pomoc, uczona była, że tak będzie najlepiej. Jest bardzo inteligentna, szybko rozwiązuje problemy. Bójki omija z daleka, uważa je za bezużyteczne, głupie. Biją się tylko niedowartościowani. Lubi czasem zaszaleć, lecz to nie jest jeszcze jej żywioł. Śmieje się od ucha do ucha, w każde dni, nawet w te najgorsze, deszczowe. Od czasu do czasu, gra wariatkę, którą co prawda się uważa. Szczęśliwym trzeba być! - powtarza sobie w myślach co jakiś czas.
Rasa: Wilk Natury
Moce:
~Wilcza klątwa - wilk wykorzystuje swoje świecące oczy, by zastraszyć wroga
~Wichura - wilk potrafi wytworzyć wichurę
~Magiczny cień - wilk niespodziewanie znika i pojawia się za wrogiem
Stanowisko: Mag białej magii
Hierarchia: Omega
Zauroczenie: Jest taki jeden...który podbił jej serce.
Partner: Szuka,aż znajdzie.
Rodzina:
~Matka Nirvana
~Ojciec Stevard
~Siostra Naveda
Potomstwo: Chciała by...ale nie teraz.
Ciekawostki:
~Ma znamię w kształcie zielonej łapki.
~Była uzależniona kiedyś od herbat.
~W odróżnieniu od siostry nie lubi walk.
~Zna się na gwiazdach ,planetach i roślinach.
Głos

Od Navedy

Pewnego słonecznego dnia postanowiłam wyjść z mego domu,rozprostować łapy i pobiec gdzieś gdzie będę sama.Gdy dotarłam w jakieś ciche miejsce położyłam się na ziemi i myślałam o moim dawnym przyjacielu:


 (tak wyglądała)
Po chwili usłyszałam jakieś kroki.Niespodziewanie na mój ogon nadepnął jakiś.
-Gr...ślepy jesteś?! - warknęłam.
-Nie...prze...prze..praszam. - schylił łebek.
-To ja już sobie pójdę. - oznajmiłam.


Miałam byś sama a tu nagle jakiś wilk przyszedł...Życie jest niesprawiedliwe.

Sylvain?

Powitajmy Navede!



Imię: Naveda
Pseudonim: Woli gdy zwracają się do niej pełnym imieniem
Płeć: Wadera
Wiek: 2 lata
Charakter: Jestem sympatyczną lecz pozorną waderą. Nie lubię obcych wilków lecz wszystko zaczyna się od nieznajomości, trzeba w końcu kogoś poznać, prawda? Na pierwszych spotkaniach bywam agresywna.Każdemu mogę wygarnąć w twarz co sądzę o jej/jego buźce.Za samcami, no co mam powiedzieć, rzadko dość patrzę lecz naprawdę są takie chwilę gdzie pozwalam sobie odpłynąć od zwyczajnego świata i odjechać do romantyka. Czasami, mogę być bardzo wrażliwa. Rzadko się to zdarza ale są takie chwilę, więc ostrzegam, uważaj na swoje słowa. Twoje jedno słowo, mój jeden wielki ból. Warto? Odpowiedź sobie, no proszę.Jestem również bardzo odważna.Nic,ale to nic mnie nie przestraszy.Odpowiedzialność to moje drugie imię.
Rasa: Wilk Iluzji
Moce:
~Atak Furii - wróg jest wielokrotnie atakowany pazurami.
~Hipnoza - wilk hipnotyzuje wroga dzięki swoim ślepiom.
~Śpiew - wilk hipnotyzuje wroga swoim boskim śpiewem.
Stanowisko: Mag czarnej magii
Hierarchia: Omega
Zauroczenie: To jej osobista sprawa...nie prawda?
Partner: Szuka,ale czy znajdzie?
Rodzina: Z poza watahy:
~Matka Nirvana
~Ojciec Stevard
~Siostra Cathie (kiedyś dołączy do watahy)
Potomstwo: Nie myśli o tym...
Ciekawostki:
~Zna się na magii,iluzji,hipnozie i tym podobne.
~Kiedyś była wykorzystywana do walk.I to ona przeważnie wygrywała.
~Posiada znamię w kształcie gwiazdy pod lewą łapą.
~Prawe ślepie jest błękitne,a lewe złote.
~Często lubi pobyć sama.
Głos 

Powitajmy Allie i Sylvain'a!



Imię: Allie
Pseudonim: Al
Płeć: Wadera
Wiek:3
Charakter: Allie jest waderą pełną energii. Al jest bardzo pozytywna i pomocna wiele razy udowodniła, że można jej ufać i polegać na niej. Nie lubi mówić o sobie i swojej rodzinie jest trochę skryta. Woli przebywać w towarzystwie wader przy basiorach czuje się trochę niezręcznie. Czasami ma dość swojego brata ale kocha go (JAK RODZINĘ). Allie jest wrażliwa i delikatna.
Rasa: Wilk Lodu
Moce:
*Ice-Wilk potrafi nadawać różne kształty lodu.
*Ice Breath-Wilk zamraża oddechem.
*Potrafi wytworzyć śnieżycę.
Stanowisko: Opiekunka szczeniąt.
Hierarchia: Omega.
Zauroczenie:-
Partner:-
Rodzina: Brat- Sylvain
Potomstwo:-
Ciekawostki: Jest trochę tajemnicza.
Głos
Inne zdjęcia:




Imię: Sylvain
Pseudonim:-
Płeć: Basior
Wiek:4
Charakter: Sylvain jest odważny można nawet powiedzieć, że czasem zbyt odważny. Lubi towarzystwo basiorów jak i wader ale nie lubi gdy są nachalne. Dla wader jest delikatny a także jest typem romantyka i nie lubi chamskich basiorów może to dla tego, że ma młodszą siostrę i nie wyobraża sobie aby ktoś taki mógł ją skrzywdzić .
Rasa: Wilk ognia
Moce:
Havoc-Wilk wywołuje samozapłon terenu.
Wytrzymałość-Wilk jest bardzo wytrzymały.
Stanowisko: Obrońca
Hierarchia: Omega
Zauroczenie:-
Partner:-
Rodzina: Siostra- Allie
Potomstwo:-
Ciekawostki: Sylvain jest opiekuńczy i... no nicc.
Głos

niedziela, 31 maja 2015

Powitajmy Koi!



Imię: Koi
Pseudonim: Ko
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Charakter: Koi jest miła na swój odmienny sposób. Jest uparta-gorzej od osła. Niepoważna i zupełnie "nieogarnięta". Umie pocieszyć jak nikt inny. Nie wywyższa się i szanuje innych. Lubi czytać książki i być w gronie przyjaciół. Jednak czasem są chwile w których wolałaby zostać sama. Rozmowna i chętna do pomocy. Za każdego poświęciłaby życie.
Rasa: Wilk Smoczy
Moce:
~Sprint
~Furia
~X-ray
~Physical Pain
~Wytrzymałość
Stanowisko: Strateg
Hierarchia: Omega
Zauroczenie: -
Partner: -
Rodzina: -
Potomstwo: -
Ciekawostki:
-Jako człowiek jest dość niska;
-Ma bliznę, którą jednak ukrywa
Głos
Inne zdjęcia:
Jako człowiek: