- Oj... Mango, Mango...- Mruknęła Donna.
- Mango... Nie uważasz, że czasami powinieneś... No nie wiem... Myśleć?- Zapytał Grell.
Już miałem mu odpowiedzieć, kiedy nagle, przeleciał obok mnie motylek! Jaki on śliczny. Spróbowałem pacnąć go łapą, ale uciekł... Cwaniak jeden. Wstałem z ziemi i skoczyłem za nim w głąb lasu, nie ucieknie mi ta mała gnida.
- Mango!- Krzyknęli za mną przyjaciele.
Jednak ja nie posłuchałem, biegłem za kolorowym owadem coraz dalej i dalej, aż dotarłem do jednej z polan. Motyl przysiadł na kamieniu, a ja skradałem się w jego stronę. Byłem już tak blisko, już miałem skoczyć kiedy nagle... Grell wskoczył na głaz i zgniótł motyla łapą.
- Mango! Czy ty nas w ogóle słuchałeś?!- Krzyknął na mnie alpha.
Podkuliłem ogon i położyłem uszy płasko, skomląc przepraszająco. Grell i Donna spojrzeli na mnie z politowaniem...
>Donna? Grell?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz