Wataha pomału zapełniała się nowymi wilczymi osobistościami. Siedziałem sobie przed jaskinią wraz z większością wilków. Podziwiałem niebo. Wpatrywałem się w nie tak, aż w końcu dostrzegłem znajomy kształt. Dilajla wracała właśnie z patrolu. Podszedłem do niej.
- Cześć - Przywitałem się. - Jakieś zagrożenia?
- Żadne, na szczęście.
- To dobrze. Wybierzesz się może ze mną nad jezioro? - Spytałem.
<Dilajla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz