Po upewnieniu się,że nigdzie nie ma tych półgłówków,wyszedłem z jaskini.Skierowałem się w kierunku jeziora Nithale.Idealnego dla mnie miejsca.Usiadłem przy tafli wody i nagle: Jestem w wodzie.Za sobą usłyszałem śmiech.Odwróciłem się,a za mną stała ta nowa wadera.Perfidnie zwijała się ze śmiechu.Wyskoczyłem z wody i zacząłem otrzepywać mokrą sierść.
-Co cię tak śmieszy?
-Ty...-Powiedziała wadera i wybuchła śmiechem na nowo.
Rzeczywiście,w tej napuszonej sierści wyglądałem jak kretyn.
<Jenna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz