-Dlaczego...Dlaczego ona ma umrzeć?
-Jest zbyt słaba.Nie da rady.A jesli da...Pierwszy raz w życiu się pomylę.
-Ale...Ona nie może umrzeć.
-Ale umrze.Pogódź się z tym,Radioactive.
-Da się...Jest jakis sposób?Zrobię wszystko!
-Wszystko?
-Tak.Jestem gotów poświęcić życie dla córki.
-Dobrze,musisz udać się w góry.Na drogę Elizeii,tam proś bóstwa.
-Bóstwa?Nie ma innego sposobu?
-Jest.Musisz przynieść wodę z górskiego jeziora Tastmyckiego.Nie znajduję się on na naszych terenach.
-Więc...Mam tam iść?
-Tak.
-Kiedy?
-Jak najszybciej.-Powiedziała wadera i skierowała się w stronę jaskini.
-Jak najszybciej...-Powtórzyłem szeptem.
Spojrzałem w niebo,a raczej na gwiazdu.Byóło już późno.Jeśli się streszczę,wrócę jutro pod wieczór.Czas wyruszać.
Popatrzałem przez chwilę na jaskinie i pognałem w las.Starałem się nie myśleć o zmęczeniu,oraz o głodzie.Za to starałem się myśleć o rodzinie.Nie mogłem się cofnąć.Musiałem cały czas biec,jeśli zamierzałem pomóc Active.Szybciej byłoby,gdybym zabrał Forest,ale zanim bym go znalazł,mogłoby być już za późno.Zręcznie unikałem drzew i starałem się nie wejść na tereny Natów.
* * *
Jakieś osiem godzin później dotarłem na miejsce.Wyczerpany i głodny bardziej niż kiedykolwiek.Byłem ciekaw co w tym czasie robi Flame.
<Flame?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz