Od razu puściłem łapę Alphy i zacząłem skakać wokół niego.
- Radioactive to mój Alpha, muszę słuchać go ! On odnajdzie Stefcia mego !- Śpiewałem.
- Nie śpiewaj...- Uciszył mnie basior i poszedł przed siebie.
Nie odpowiedziałem i pobiegłem za nim truchtem. Od czasu do czasu podawałem mu jakiegoś kwiatka, którego zaraz upuszczał...
- Syzyfowa praca....- Wymamrotałem pod nosem.
- Co ?
- Nic, nic...- Uśmiechnąłem się fałszywie.
- To tu, stado Drzewców.- Basior zatrzymał się i wskazał łapą przed siebie.
Wśród tłumu od razu rozpoznałem swojego Stefanka. Wszystkie stwory stanęły dęba, a Stefan zrobił jeden lub dwa kroki... Ryknął cicho i uciekł szybko razem ze stadem... Było mi bardzo przykro... Znów zacząłem płakać, tylko tym razem bardziej to ukrywałem.
- On mnie nie kocha ?- Spytałem Radioactiva z maślanymi oczkami z których sączyły się łzy...
> Radioactive ? Będzie pogadanka ? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz