sobota, 15 listopada 2014

Od Radioactive CD Flame

Juz miałem zamiar nabrać wody z jeziora,kiedy myslami usłyszałem głos Silent Mask.Przekazała mi,że mam wracać jak najszybciej.Woda nie była istotna.Już nie...Przestraszyłem się i rzuciłem w szybki bieg.Biegłem najszybciej jak tylko potrafiłem.Do Flame,do szczeniąt.Po pół godzinie znalazłem się w lesie.W lesie,gdzie grasują Natowie.Chrzanione worki na mięso...Musiałem przejść tędy jak najszybciej i pozostać niezauważonym.Wskoczyłem na jedną z niższych gałęzi drzewa,które stało obok.Poruszyło się.Co?!Drzewo,się poruszyło?Nie tylko poruszyło,ale...Zaczęło biec.Potem zorientowałem się, że to drzewiec.Ale nie byle jaki drzewiec,tylko Forest.Ucieszyłem się,że go spotkałem.Nie myślałem,że zapuszcza się w takie miejsca jak to.No cóż...Ale mi pomógł.Teraz pozostało tylko wrócić do watahy,do Flame,do szczeniąt.Po jakiś czterech godzinach dotarliśmy nas pierwszy teren watahy,a raczej otaczający watahę,Las Nightrun.Teraz było już z górki.Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu.Od razu zeskoczyłem z Forest i pognałem do jaskni.Tam zastałem Flame.Zrozpaczoną,zestresowaną,przygnąbioną waderę Alpha.
-Co się stało?-Zapytałem.
-Activ...Nie żyje...
-Co?Jak to?Żartujesz,prawda?
-Nie...Zmarła dzisiaj rano.Silent próbowała ją przywrócić,ale nie udało się.Potem prosiłam,żeby dała jej życie,ale się nie zgadzała.
-Ale...Kiedy?Jak?Dlaczego?Czemu ona...
-Była słaba.-Wtrąciła się Mask.-Nie miałabym siły dać jej życia.Ale...
-Ale co?!-Zapytałem prawie równocześnie razem z Flame.

<Silent Mask?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz