-Nie ma za co... Każdy normalny wilk by tak zrobił. Chodźmy, pomóc ci wstać? - Spytałem unosząc jedną brew.
-Nie, sama dam sobie radę... -Powiedziała wadera.
Blue wstała chwiejąc się na nogach. Była jeszcze zbyt słaba. W tej samej chwili usłyszałem grzmot. Świetnie, brakowało jeszcze tylko burzy... Tak jak się spodziewałem, po paru sekundach zaczął padać lekki deszcz, ale dosyć mocny, aby zgasić rozpalone wcześniej ognisko.
-Pomogę - Powiedziałem łapiąc waderę za łapę.
Ta natomiast skinęła głową.
*Po pół godzinie*
Znaleźliśmy jaskinię, w której mogliśmy się schować przed deszczem oraz gradem, który sypał z nieba. Położyłem waderę na ziemi i wybiegłem po gałęzie, które dały radę uchronić się przed wodą i były wystarczająco suche, by je rozpalić.
Kiedy wróciłem, wadera spała. Po cichu zabrałem się do rozpalania ognia. Dotknąłem lapą sterty drewna i pomyślałem o jakiejś sytuacji zagrożenia. W jednej chwili gałęzie zajęły się ogniem. Zwróciłem głowę w stronę wadery i również się położyłem, wlepiając wzrok w wodę, kapiącą ze szczeliny.
<Blue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz