-Pewnie- Odpowiedziałam krótko przyglądając się basiorowi badawczo. Skierowaliśmy się w stronę wybrzerza skał. Widziałam że West jest przygnębiony.Przebierał bezsensownie łapami. Postanowiłam zrobić coś by go rozśmieszyć.
-West! - krzyknęłam wesoło przeskakując jednocześnie nad basiorem. West wytrzeszczył na mnie oczy i uśmiechnął się lekko. - Pobawmy się w coś! Na przykład.. umiesz się bawić w chowanego?
-No tak ale..
-Cicho! Nie narzekaj! Nie znam innej zabawy- roześmiałam się.
-No dobra.. ale ty szukasz- stwierdził basior z powagą.
-No okey...- przewróciłam oczami i wykrzywiłam pysk. Pobiegłam pod najbliższe drzewo, zaczęłam liczyć. *Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedna, dwana, trzyna, czterna...* Gdy doszłam do pięćdziesięciu. Obróciłam się i zawołałam
-Szukam!
Westa szukałam ponad 30 minut. Zirytowana tym zjawiskiem postanowiłam udać się za granicę choć.. szczerze wątpiłam że basior skrył się właśnie tam. Przed przejściem na teren wrogiej watahy, zawahałam się. Jednak chęć znalezienia kolegi była silniejsza. Moja pierwsza łapa dotknęła własności innej watahy. Nie wiedziałam jednak że West który był schowany za drzewem zaczął mnie śledzić i ze zdziwieniem przyglądał mi się gdy przechodziłam przez granicę.
<West?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz