Lecz tej już nie było. Ruszyła na łanię. Ja pobiegłem zaraz za nią. Przyczailiśmy się, starając nie być widocznymi. Wysoka trawa, która rosła na polanie świetnie nas maskowała. Amaranth miała ją naprowadzić prosto na mnie. J anatomiast miałem ugryźć ją w nogę, a wadera ostatecznie dobić.
Ruszyliśmy.
<Amaranth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz