niedziela, 10 maja 2015

Od Valentine

Przemierzałam teren w milczeniu. Inaczej wyobrażałam sobie spacer przy nocnym niebie, a szczególnie teraz, gdy cały księżyc przysłoniły chmury.
Nagle po lesie rozniósł się głuchy śmiech. Nastawiłam uszu.
-Co to ma być? - Szepnęłam.
-Ja! - Rozległ się głos.
Z drzewa zeskoczył... Emm... Człowiek.
-Grell się zwę - Przedstawił się kłaniając.
-Valentine, kim ty niby jesteś?
-Urodziłem się tutaj. Chociaż... Rzadko tu jestem.
-Aha... I ta piła mechaniczna także twoja? - Spytałam unosząc brew.
-Owszem - Odparł. - A ty? Kim jesteś?
-Heh, nieważne. Uwierz, co ja bym mogła dać, by podróżować jak ty, ale niestety, wolę trzymać się bliskich.
-Masz jakichś bliskich? Rodzinę?
-No właśnie nie - Odparłam. - Ale znam tu wiele miłych wilków, które zawsze by mi pomogły. Gdzie szedłeś?
-Wracałem do domu, a ty gdzie się wybierałaś o tak późnej porze?
-Na spacer. Może pójdziesz ze mną?
-Jasne - Odrzekł Grell i zmienił się w swoją wilczą postać. - Gdzie i którędy? - Spytał.
-Skrajem lasu - Powiedziałam.

<Grell?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz