Przechadzałam się spokojnie po lesie aż tu na ziemi widzę odciski łap. One EWIDENTNIE płonęły. *Mango znów potrzebuje pomocy z mocą* pomyślałam i zaczęłam szukać kolegi. Wołałam i wołałam zdzierając sobie gardło ale ten idiota nie odpowiadał. Albo nie słyszał albo po prostu był czymś bardzoooo zajęty. Ale czym taki pospolity Mango może być zajęty? Ta... Pewnie szukał szyszek (?xD)
-Uwaga! - Basior wbiegł we mnie parząc mnie w łapę - To przez przypadek!- *Yhym*
-To też- Odrzekłam i z okrutnym uśmiechem posłałam do niego elektryczne iskierki.
<Mangooołkuuuu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz