Uliczki były puste, a noc była strasznie gwieździsta. Dziwiło mnie to, czemu nikogo nie było na dworzu. Było przecież tak... Ładnie. W rogu zauważyłem przechodzącą kobietę. Miałem już się odezwać, gdy... Mój braciszek rzucił się na nią z paznokciami i z kobiety została mokra plama.
- Coś ty kurna zrobił?! - Wrzasnąłem łapiąc się za moje czerwone włosy.
- Nie wiem - Odparł zadowolony z siebie Javier. - Po co się tu szlajasz?
- Ja się pytam o to ciebie. O co chodzi?
- Ojciec kazał wracać do watahy, chodź - Powiedział i ruszył w drogę powrotną.
Skinąłem głową i poszedłem za nim.Na miejscu spotkaliśmy kilka wilków, które właśnie wróciły z polowania.
- Hej, Cheyenne! - Zawołałem. - Przejdziesz się może?
<Cheyenne? Nie wyszło AŻ TAK źle xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz