piątek, 15 maja 2015

Od Grell'a

Przechodziłem przez miasto, które było najbliżej watahy. To znaczy... Dwa dni drogi. Tylko. Mogłoby być przecież gorzej, co nie? Wracając do rzeczy.
Uliczki były puste, a noc była strasznie gwieździsta. Dziwiło mnie to, czemu nikogo nie było na dworzu. Było przecież tak... Ładnie. W rogu zauważyłem przechodzącą kobietę. Miałem już się odezwać, gdy... Mój braciszek rzucił się na nią z paznokciami i z kobiety została mokra plama.
- Coś ty kurna zrobił?! - Wrzasnąłem łapiąc się za moje czerwone włosy.


- Nie wiem - Odparł zadowolony z siebie Javier. - Po co się tu szlajasz?
- Ja się pytam o to ciebie. O co chodzi?
- Ojciec kazał wracać do watahy, chodź - Powiedział i ruszył w drogę powrotną.
Skinąłem głową i poszedłem za nim.
Na miejscu spotkaliśmy kilka wilków, które właśnie wróciły z polowania.
- Hej, Cheyenne! - Zawołałem. - Przejdziesz się może?

<Cheyenne? Nie wyszło AŻ TAK źle xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz