- Nie, najpierw bestia. Potem posiłek - Powiedziałem ruszając w stronę lasu.
Odwróćiłem się jeszcze. Basior stał ze wzrokiem wbitym w drzewa.
- Ale... Na głodnego...?
- Ruszaj się, nie mamy całego dnia - Odrzekłem.
Truchtem wbiegłem w puszczę, z której dobiegał ryk. Mango dorównał mi tempo.
- Ale dostanę jelenia? - Spytał.
- Owszem. Jak go pokonasz - Powiedziałem wskazując ogromnego smoka zbudowanego z samych kości. - Prezentuję ci Kościeja.
<Mango?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz