wtorek, 12 maja 2015

Od Cheyenne

Siedziałam na jednej z wystajacych skał, osadzonych u zbocza góry. To właśnie tam znalazłam tymczasową jaskinie, bo nie wiem na jak długo tusz pozostanę. Była noc a dookoła nie było nikogo. Siedziałam na skale, patrząc w księżyc i rozmyślając nad moim życiem... Kolejna wataha, kolejne nowe miejsce... Co dalej? Znowu wyruszę w świat? I co... Historia się kołem zatoczy... Nie nie chce tego... Promienie księżyca delikatnie rozświetlały moje białe futro. Lubiłam i to strasznie patrzeć w nocy na ten wielki krążek. Był on w pewien sposób magiczny... Nagle poczułam zapach jakiegoś obecego wilka. Odwróciłam łeb by sprawdzić kto to.

<Javier?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz