- Widzę poczucie humoru mamy, co?- Zaśmiałem się i machnąłem ogonem.
Wadera zamilkła i uśmiechnęła się do mnie.
- Taa... Jestem Cheyenne, a ty?- Przedstawiła się, wyciągając łapę na powitanie.
- Mango!- Szczeknąłem, podskoczyłem kilka razy i podałem jej łapę.
Cheyenne zaśmiała się cicho. Otworzyłem pysk i wywaliłem jęzor na wierzch, dysząc. Wyglądam wtedy jakbym naprawdę szeroko się uśmiechał. Siedzieliśmy tak chwilkę w milczeniu, kiedy moja nowa znajoma, odezwała się...
>Cheyenne?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz