Powoli wlokłam sie po plaży,był ciepły wieczór powietrze było przepełnine zapachem kwitnących kwiatów i spienionych fal.Czułam się świetnie i nie myślałam nawet o tym, że za chwilę mogę stanąć na krawędzi mojego życia.Podeszłam do wody i stanełam na płyciźnie bo nie umiałam pływać.Normalnie nie odważyłabym się wejść do morza,nigdy nawet o tym nie myśałam.Fale były wyjątkowo niewielkie więc podeszłam jeszcze kawałek głębiej.Spodobało mi się to że woda leniwie obmywa moje nogi,więc postanowiłam iść dalej wodą,nawet nie zauważyłam jak fale stopniowo przybierały na sile,byłam zbytnio pochłonięta myślami by sprawdzać czy pogoda się nie zmienia.Nagle zobaczyłam że zbliża się ku mi wielka ( jak dla mnie ) fala,w przestrachu przyspeiszyłam kroku by zdążyć wyjść na brzeg przed nią.Nie zdążyłam,fala podmyła mnie i wciągneła głębiej.Przez chwilę nie mogłam złapać tchu i staciłam grunt pod nogami.Krzyczałam na cały głos o pomoc,ale takowa nie nadciągała.Ledwo co się wynużyłam a już następna fala wepchneła mnie pod wodę.Zaczełam opadać na dno,chyba straciłam przytomość bo zapamiętałam tylko jak ktoś wynosił mnie na brzeg,to musiał być Basior bo Wadera nie maiłaby takich mięśn,lecz nie miałam czasu myśleć o mięśniach bo przed chwilą mało co się nie utopiłam.Otworzyłam oczy dopiero leżąc na plaży.
- Już myślałem,że nie żyjesz - Powiedział szybko jakiś Basior.
Jeszcze zabardzo do mnie nie dotarło to co się stało,oraz to że on uratował mi życie więc zamurgałam tylko oczami i powiedziałam bardzo cicho
- Co się stało ?
- Topiłaś się,więc cię wyciągnąłem z wody - Odpowiedział przyglądając się mi.
Wstałam już bardziej ożywiana i zapytałam
- Jak masz na imię ? Bo ja Marry.
<Chętny Basior > ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz