- Marry, sprowadź, proszę, pomoc. Ja z nim tu zostanę, gdyby się zachciało mu uciekać. Jaskinia jest na wprost - Powiedziałęm wskazując kierunek, w którego stronę miała biec wadera.
Marry skinęła głową. Gdy była już w bezpiecznej odległości, zrobiłem tak jak planowałem.
~*~
Siedziałem na wprost zwłok ożywieńca. Pewnie znów powstanie jako nieumarły dzisiejszej nocy. Zacząłem rozglądać się za waderą.
- Marry?
Powinna już wrócić. Co jak co, ale ja się martwiłem. Nagle zza krzewu wybiegła i ona, i parę innych wilków.
- Marry! Co ty sobie wyobrażasz? Heloł, ja się tu martwię!
- Ale...
Wówczas dopiero olśniło mnie, jak głupio musiało to zabrzmieć. Spuściłem wzrok na ziemię.
<Marry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz