Szłam sobie powoli lasem. Po drodze słyszałam jak ktoś lub coś idzie za mną i łamie gałęzie. Złapałam zapach sarny. Popędziłam jej śladem i dobiłam ranną sarnę. Po chwili usłyszałam jakiegoś wilka. schowałam się zostawiając sarnę i wyskoczyłam na drogę wilkowi ,a konkretniej waderze.
-Co tu robisz?
-Nie twoja sprawa.
-Moja.
Wilczyca spojrzała na sarnę.
-Wara mi od niej! -Krzyknęłam.
-Ja ją wytropiłam i ja ją zjem.
-A ja ją zabiłam. Jest moja!
Wilczyca spojrzała na mnie. Podeszłam do mojej sarny. Zjeżyłam sierść i ,,pokazałam'' zęby.
-Nikt mi się do mojej zdobyczy nie zbliży! -Pomyślałam.
Wilczyca skupiła się na mnie. Nagle usłyszałam w głowie:
-Do jakiej watahy należysz?
Powiedziałam:
-Żadnej.
Wilczyca spojrzała na mnie z ciekawością i chyba nie umiała mówić bo mówiła telepatią.
-Może dołączysz do posiłku ,a później porozmawiamy.
-Dobrze. -Odpowiedziała dzięki telepati wadera i zaczęłyśmy jeść.
Po skończonym posiłku poszłam nad strumyk się napić. Wadera szła za mną.
-Jak się nazywasz? -Powiedziała znów dzięki swej mocy i tak wygląda cała nasza rozmowa. ja mówię prosto do niej ,a ona do mnie dzięki telepati.
-Glimmer ,a ty?
-Silent Mask.
-Fajne imię.
-Dzięki.
-A do jakiej watahy należysz?
-Ja?
-A widzisz tu kogoś innego?
-Nie.
-Więc powiedź.
-Ja należę do Watahy Południowych Puszy.
-Zaprowadzisz mnie do przywódcy?
-No w sumie... Ok.
Poszłyśmy. Stanęłyśmy przed jaskinią...
<Silent Mask?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz